Aleksia - uśmiech dla BogaAleksia Gonzales-Barros urodziła się 7 marca 1971 r. w Madrycie. Była siódmym dzieckiem Franciszka i Ramony. Rodzice przeżyli boleśnie śmierć dwojga z nich. Aleksia przyszła na świat w siedem lat po śmierci Javier'a. Mama nazwała ją "darem Nieba".Była kochana przez rodziców i rodzeństwo. Gdy podrosła lubiła pływać, jeździć na rowerze, grać w ping-ponga, chętnie śpiewała, tańczyła. Dorastała w rodzinie głęboko religijnej. Mając 6 lat poprosiła mamę o zeszyt i zaczęła spisywać swój "dzienniczek duchowy". Przy pierwszej spowiedzi przedstawiła się spowiednikowi i poprosiła go kierownictwo duchowe. Do spowiedzi chodziła co dwa tygodnie. Gdy wracała z mamą do domu, dostawała zawsze dużego loda. Mając 8 lat wyznacza sobie czas na modlitwę osobistą i lekturę Ewangelii. W ciągu tygodnia często uczestniczy we mszy św. Przed opuszczeniem kościoła idzie przed tabernakulum i żegna Pana Jezusa słowami: Jezu, spraw, bym spełniała zawsze Twoją wolę. Uczy się dobrze w szkole i ma tam wielu przyjaciół. Czyta chętnie kryminały i książki z przygodami. Lubi piękne sukienki. Przed spaniem mama czyta jej żywoty świętych. Gdy dowiedziała się, że ma Anioła Stróża, nazwała go "Hugo". Dlaczego takie imię? Ono najbardziej pasuje do Anioła Stróża. Gdy w 1983 r. debatowano w parlamencie nad złagodzeniem ustawy aborcyjnej, Aleksia wysyła listy do czasopism: Mam 12 lat i jestem siódmym dzieckiem moich rodziców. Dziękuję Bogu, że pozwolił mi przyjść na świat w rodzinie, gdzie cieszono się z moich narodzin... Bardzo serdecznie proszę kobiety, aby nie zabijały swoich dzieci... Nasza rodzina chętnie przyjmie takie niechciane dziecko. Wiosną 1984 r. zaczęła odczuwać bóle w karku. Prześwietlenie nic nie wykazało. Dopiero gdy wystąpiły problemy z koordynacją ruchów prawej ręki, podjęto poważniejsze badania. Okazało się, że ma pęknięcie kręgu szyjnego. Musi iść do szpitala. Groził paraliż. Założono jej specjalny stelaż na szyję. Musi leżeć na wznak bez ruchu. Cierpi na bezsenność. Matka czuwa przy niej całe noce. Gdy dziecko cierpi, mówi jej, że Bóg ją kocha, a jeżeli każe jej cierpieć, to tylko dlatego, że chce dokonać czegoś wspaniałego. Aleksia myśli o tym w czasie bezsennych nocy, a rankiem mówi mamie: Mamo, już się nie boję. Cieszę się. Musi się poddać operacji. Aleksia cieszy się, że będzie to w sobotę, w dzień poświęcony Matce Boże. Siłę czerpie z codziennej komunii św. Operacyjnie wstawiono w pęknięcie kawałek kości z biodra. Metalowy stelaż uniemożliwia poruszanie głową, ale też zaczyna ranić szyję. Nie znaleziono złośliwego raka. Rodzina odetchnęła z ulgą. Ale Aleksia w dalszym ciągu ma trudności z poruszaniem rąk i nóg. Ramiona bolą ją tak mocno, że spać nie może. Nie traci jednak humoru. Ponieważ nie może czytać sama Ewangelii, prosi o to mamę. W szpitalu kończy 14 lat. Codzienne próby chodzenia wyczerpują ją kompletnie. Z radością dowiaduje się, że dalsze leczenie może kontynuować w domu. 20 marca rano stwierdza, że obie nogi i prawa ręka są sparaliżowane. W czasie badań odkryto "tumor". Następnego dnia usuwają go operacyjnie. Aleksia ofiarowuje cierpienia, aby nie przeszła w parlamencie ustawa proaborcyjna. Matka słyszy, jak dziecko modli się w nocy: Jezu, chciałabym być znów zdrowa, ale gdy muszę cierpieć, niech będzie tak, jak Ty chcesz. W czasie operacji stwierdzono złośliwego raka. Szok dla rodziny. W czasie Wielkiego Tygodnia rozpoczyna się dla Aleksii prawdziwa Droga Krzyżowa. Zostaje poddana dwom operacjom, z których jedna trwała aż 17 godzin! Dostaje gorset gipsowy i do głowy zostaje przykręcona metalowa płyta. Poddają ją chemioterapii, fizykoterapii, napromieniowaniu promieniami rentgenowskimi... Traci włosy, wymiotuje, męczy ją czkawka, dostaje zapalenia skóry... Cierpi. Każdego dnia przyjmuje komunię św. Prosi mamę, by odmawiała z nią modlitwę: Bądź błogosławione cierpienie, bądź ukochane cierpienie, bądź uświęcone cierpienie, bądź uwielbione cierpienie. W czasie bezsennych nocy mama opowiada jej Ewangelię, tak jakby to się działo w ich sąsiedztwie. Cieszy się odwiedzinami. Rozmawia, uśmiecha się. Modli się za ludzi życzliwych: Boże, odpłać stokrotnie wszystkim, którzy się za mnie modłą. Każdy, kto zrobił coś dobrego dla mnie, niech otrzyma stokrotnie więcej dobra. Nie skarży się, choć cierpi bardzo. Do śmierci pozostanie uśmiechnięta i spokojna. Jest wdzięczna za każdy odruch dobroci. Gdy po czwartej operacji spytał ją lekarz, jak się czuje, powiedziała: Dziękuję, czuję się dobrze. "Jesteś naprawdę wytrzymała". Bóg mi pomaga. Gdy tylko mogła na wózku inwalidzkim opuścić swój pokój, udała się do sali z dziećmi i dodawała im otuchy do mężnego znoszenia chorób. Potem poprosiła mamę, aby napisała na kartce intencje, w których ofiarowuje swe cierpienia oraz modlitwy i położyła jej na piersi. W tych intencjach modlę się. Lista intencji jest długa: za Ojca Świętego, za rodzinę, kapłanów, pracowników Służby Zdrowia, przyjaciół. Gdy będę bardzo zmęczona, powiedz mamusiu Panu Jezusowi, że bardzo Go kocham. Zrobisz to? Gdy cierpienia stały się nie do zniesienia, powiedziała: Chciałabym już iść do nieba. Jestem tak bardzo zmęczona. Gdy stwierdzono zmiany w mózgu wiadomo było, że to już koniec. Po otrzymaniu Sakramentu Chorych poprawiło się jej samopoczucie. Pytała, czy zmarłe rodzeństwo poznają, gdy się spotkają po śmierci. Matka uspokoiła ją, że na pewno przyjdą po nią. Gorączka znów poniosła się do ponad 40 stopni. Ogarnął ja wewnętrzny spokój. Czekała na spotkanie z Panem. Nie mogła zasnąć. Mama opowiada jej wydarzenia z Ewangelii. Ma problemy z przełykiem. Nie może ani jeść, ani pić. Komunię św. przyjmuje jednak bez trudności. Nie wypuszcza z rąk kartki z intencjami modlitw. Jej zachowanie wzrusza do głębi personel szpitalny. Wielu się nawraca. Pod koniec traci wzrok i dusi się. Dostaje tlen. 5 grudnia prosi mamę, by powiedziała Jezusowi, że bardzo go kocha. Wzruszona matka szepcze: "Panie Jezu, Ty wiesz, że Aleksia jest bardzo słaba i nie może już mówić, ale kocha Cię każdym swym oddechem. Każde uderzenie serca jest aktem miłości do Ciebie. Prawda, moje kochanie?" Tak, mamo. "Idziesz do nieba, kochana. Pan Jezus czeka na ciebie, bo cię bardzo kocha. Matka Boża i św. Józef czekają, aby cię przytulić do serca. Matka Boża kocha cię szczególnie serdecznie." Tak, mamo. Obok klęczy ojciec i modli się: "Matko, przyjmij ją w swoje ramiona, nie zostawiaj jej samej, przecież jest taka mała. Św. Józefie, Ramon Mario, Javier, Hugo towarzyszcie jej, aby nie czuła się osamotniona. Jesteś szczęśliwa, moje kochanie?" Z oczu dziecka spływa duża łza - Tak, tatusiu. Po śmierci buzia Aleksii stała się nieziemsko piękna. Do wystawionej trumny w kaplicy szpitalnej zbliżają się wzruszeni ludzie i modlą się za jej przyczyną w swoich troskach. Ktoś powiedział: "Aleksia żyła i cierpiała, aby poprzez nią inni znaleźli drogę do Boga". Anonim
Prosimy Portal Fronda o nie kopiowanie tekstów
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |