Byłem zerem a teraz jestem CzłowiekiemCzasami ciężko opowiadać o tym, kim byłem i co robiłem, ale przynajmniej napisać będzie prościej, bo jestem tylko ja, ten komputer i Bóg.Może jestem młody, ale wiele złego narobiłem przez moje trzydzieści lat. Byłem złodziejem, narkomanem, alkoholikiem i wszystkim tym, czego ludzie normalni się brzydzą i boją. Jak można określić człowieka, który bije innych, okrada własną rodzinę, kombinuje na wszystkie strony tak by było łatwiej i prościej w życiu. Tyle tego wszystkiego było, że ciężko przypomnieć sobie wszystkie te marne chwile które wydawały się wtedy moim życiem. Ciężko było mi zapomnieć poprzednie życie i żyć normalnie, bo to wszystko wracało jak bumerang i mnie niszczyło. Sam się zniszczyłem i doprowadziłem do takiego stanu, że jedyne, co mogłem robić to płakać, wyć w bólu psychicznym, leżeć bezradnie i prosić Boga o przebaczenie i nowe życie. Po piętnastu latach dorosłego i samodzielnego życia zorientowałem się, że bez wiary w Boga mogę dojść, ale tylko do ludzkiego dna w piekle na ziemi, które sobie sami przygotowujemy. Jak patrzę wstecz na "tego" człowieka, którym byłem to jestem przerażony. Zostałem sam, bo rodzina mnie opuściła a ta, która jeszcze była miał mnie dosyć. Zrozumiałem, że człowiek musi osiągnąć swoje dno by mieć możliwość bycia innym. Może to dziwne, ale takim się teraz czuje człowiekiem tylko dzięki Bogu, który mi wybaczył i podarował nowe lepsze życie. Tylko ON może dać siłę by się podnieść się z "bagna". Wiem, że na mojej drodze zawsze był i czuwał obserwując to, co robiłem. Wiele razy mi pomagał, ale ja tego nie dostrzegałem swoimi oczyma i przekładałem to na szczęśliwy los lub na określenie "fart". Strasznie żałuje tych zmarnowanych lat i ludzi, których krzywdziłem, ale cieszę się z całego serca, że ta cudowna zmiana nastąpiła i mnie zmieniła, chociaż wiele czasu mi to zabrało by zmienić swoje wnętrze i uwierzyć w to, że Pan jest i pomaga tym którzy proszą. Najgorzej było, gdy żona mnie opuściła i odeszła z moim ukochanym synem a wszyscy "pomocni" znajomi znikali z mego życia jeden po drugim także została pustka. Straciłem prace dochodową zostając w długach a jedyna myśl towarzysząca była myślą samobójczą. Wtedy zrozumiałem, że został jeszcze Bóg, który czekał aż przyjdę czołgając i wijąc się w bólu swojej głupoty. Jak wcześniej byłem z daleka od wiary zacząłem "ćwiczyć" możność zbliżenia się do Boga na tyle blisko by mnie wysłuchał i przebaczył. Pierwszym etapem było czytanie "Pisma Świętego" i rozmowy wewnętrzne skierowane do naszego Stwórcy. Każdą noc, dzień i czas przed snem poświęcałem na rozważania skierowane w Jego stronę. Często zasypiałem padając ze zmęczenia w tych "naszych rozmowach". Wiele siły i czasu poświęciłem gdyż jednego dnia stawałem na własne nogi by następnego się wywrócić i "skomleć" o litość by znów Pozwolił mi powstać. Minęło wiele czasu by Bóg zmienił moje życie, ale się udało i to jest najważniejsze. Bóg "podarował" mi kobietę, którą kocham i jesteśmy razem szczęśliwi. Tak naprawdę pierwszy raz w życiu czuje, że kocham i jestem kochany. Zmieniłem się cały i czuję, że jestem nowym lepszym człowiekiem. Wszystkie stare poglądy, poprzednie spojrzenie na świat, moje całe wnętrze umarło. Nawet błagałem Pana o lepsza prace by mieć możliwość spełnienia marzeń przyziemnych i też się wszystko udało. Jestem innym człowiekiem w nowym miejscu i otacza mnie lepszy świat. Czasami się zastanawiam jak to wszystko się dzieje, że Pan potrafi zmienić czyjeś życie a szczególnie tych "złych zagubionych" i przychodzi mi jedna myśl - WIARA CZYNI CUDA!!! R. Mazurkiewicz
Prosimy Portal Fronda o nie kopiowanie tekstów
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |