Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki
kard. Adam Stefan Sapieha

(1867 - 1951)


     Nam dzisiaj Pan Bóg wyznaczył drogę cierpienia, chociaż bardzo bolesną, ale zawsze najpewniejszą, abyśmy tylko umieli łączyć się z Panem Jezusem cierpiącym według Jego wzoru i z poddaniem się, nawet z radością, znosić te krzyże, jakie na nas spadają... Dziś ten stan wojenny i groza, jaka nad nami panuje, jest środkiem działania łaski Bożej.

kard. Adam Stefan Sapieha


     Rankiem 23 lipca 1951 roku wawelski "Zygmunt" żałobnym głosem oznajmił śmierć wielkiego człowieka, Księcia Dobroci, kard. Adama Stefana Sapiehy. Szczególną żałobą okrył się Kraków, bowiem archidiecezja, a z nią cała katolicka Polska, straciła wspaniałego Ojca. Ród Sapiehów wywodzi się z książęcej, sapieżyńsko-sanguszkowskiej krwi. Jego ojciec, nazywany "czerwonym księciem" (z racji sympatyzowania z ludem), był gorliwym działaczem w dobie powstania styczniowego. W tym okresie przychodzi na świat Adam Stefan Sapieha - 14 maja 1867 r. w Krasiczynie. Po ojcu Adamie odziedziczył gwałtowny i energiczny charakter. Matka, Jadwiga z Sanguszków, kształtowała jego osobowość w duchu głębokiej wiary i całkowitego zaufania Bogu. Z dzieciństwa Sapieha wyniósł żywe tradycje narodowe i demokratyczne. Przebywając na katolickim uniwersytecie w Lilie, młody Adam zdecydował się na drogę kapłaństwa. Wstąpił do seminarium. Studiował we Lwowie, Innsbrucku oraz Rzymie. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1893 r., zdobył doktorat z prawa kanonicznego, a trzy lata później został mianowany wychowawcą kleryków we Lwowie. Powołany w 1905 r. do Rzymu współpracował z Papieżem Piusem X, który 6 lat później mianował go biskupem. Do Polski powrócił w 1912 r. i wkrótce odbył ingres do Katedry krakowskiej. Bezpośrednio po drugiej wojnie światowej w 1946 r. Papież Pius XII zaliczył go do Kolegium Kardynałów.

     Biskup Sapieha prostotą, uniżeniem i bezpośredniością bardzo wcześnie zdobywał zaufanie w środowisku krakowskim, mimo początkowego oporu konserwatystów. Dobrocią i miłością objął wszystkich kapłanów i razem z nimi utworzył wspólnotę jedności. Odwiedzał chorych księży, a tym, którzy upadli, przebaczał i traktował ich jak najlepszy ojciec. "Że to wszystko przetrwałem, zawdzięczam ks. metropolicie Sapieże, który jak dobry ojciec przemówił do mnie, dając mi siłę, otuchę i radość w sercu, bym się nie załamał w ciężkich chwilach życia (...) Gdyby nie jego dobroć budząca zaufanie... nie byłbym przetrzymał tego, co przeżyłem" - pisze samotny ksiądz pracujący w górach. Znał dokładnie każdego księdza, jego problemy i radości. Tak pragnął być razem z nimi, że nawet zobowiązał ich do odwiedzin biskupa przynajmniej raz w roku. Często odwiedzał księży "jak starszy kapłan młodszego - wyznają księża - bez insygniów, bez majestatu, pokornie i z życzliwością. Nic tu nie było z administracji, nic z pańskości, władzy, tu była Ewangelia". Niezmożone siły czerpał ze spotkania z Chrystusem, na ciągłej modlitwie. "Kardynał musiał trud swej pracy całodziennej zamykać jakąś złotą klamrą i zamykał brylantem modlitwy" - mówił kard. Stefan Wyszyński na jego pogrzebie. Przepojony miłością do Boga przelewał jej nadmiar na wszystkich, którzy go otaczali. Bp Sapieha żądał nie tylko od innych życia zgodnego z Ewangelią, lecz sam odznaczał się prostotą serca i życiem w ubóstwie. "Przyjmując obowiązki - pisze ks. Jan Piwowarczyk - miał świadomość, że bierze krzyż i krzyż ten chciał dźwigać. Wygód nie lubił, miłował prostotę. Trudno o bardziej prostą sypialnię niż jego: łóżko polowe, ściana pusta, nawet bez dywanika; na niej krzyż z różańcem, obraz i obok klęcznik".

     Kard. Sapieha, mimo książęcego pochodzenia, stał się nie panem, lecz sługą. Służył pomocą kapłanom, ale aż do heroizmu poświęcał się ubogim, cierpiącym i pogardzonym. Dla ubogich stał się ubogim, niekiedy zamieniał ubrania, np. z żebrakiem w Rzymie, oraz jadał z nimi. "Nie budziła u niego wstrętu - piszą siostry - ani cynowa miska, ani łyżka, którą podawano ubogim. Zjadał z nimi małą porcję zupy, ażeby się przekonać, czym się żywią jego ubodzy". Doskonale naśladował Chrystusa jako biskup i jako człowiek. Współtworzył komitety społeczne niosące pomoc materialną i duchową nieszczęśliwym ofiarom I i II wojny światowej. Akcji charytatywnej nie ograniczał tylko do Krakowa ani do swej diecezji, ale rozciągał ją na różne regiony Polski. Bardzo łatwo nawiązywał kontakty z drugim człowiekiem, co umożliwiało mu powodzenie w każdym przedsięwzięciu. W trudnych sytuacjach dziejowych nawoływał duchowieństwo do postawy szczególnie służebnej: "Pamiętajmy, że nasza praca nie wyda owoców, jeśli nie będzie oparta o wielki ideał Chrystusowej miłości, która ma oczy otwarte na biedy ludzkie, a której programem jest miłosierny Samarytanin". Taką postawą zasłużył w powszechnej opinii na miano "Jałmużnika Polski".

     Z wielkę energią i siłą bronił praw człowieka, Kościoła i Ojczyzny w okresie drugiej wojny światowej, a szczególnie wobec grozy niemieckiego okupanta. Ufał, że Bóg go nie opuści, ponieważ prawdy, które głosił, oraz prawa, których bronił, nie były jego, lecz Boga. Dlatego odważnie protestował przeciw zbrodniom, wypraszał życie dla skazanych i piętnował postępowanie hitlerowców. Pisał skargi i prosił osobiście o wolność dla więźniów, dla aresztowanych ludzi nauki, np. profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego, i dla niektórych wyjednał zwolnienie. U władz niemieckich uzyskał pozwolenie na posługę kapłańską w obozach koncentracyjnych. Pamiętał o kapłanach uwięzionych za pracę konspiracyjną, za przekonania polityczne oraz przebywających na zesłaniach. Pisał do nich listy, umacniał duchowo i udzielał pasterskiego błogosławieństwa. Kiedy coraz częściej ukazywały się na murach "krwawe plakaty", stanął w obronie niesłusznie skazanych i interesował się losem ich rodzin. Pomagał także ukrywającym się partyzantom, zabiegał o żywność, leki i ubrania dla nich.

     Zdumiewał swą nieustraszoną odwagą. Niejednokrotnie ryzykował życie krytykując przemoc i okrucieństwo okupanta oraz deptanie ludzkiej godności. Kard. Sapieha nie zawsze mógł pomóc cierpiącym, prześladowanym mimo niekiedy heroicznej odwagi. Z niezwykłym zdumieniem opowiada bliski współpracownik Sapiehy: "Wprost zdrętwiałem, gdy w sposób najbardziej odważny książę metropolita, punkt po punkcie, przedstawił całe potworne wyniszczenie narodu polskiego. Niemcy zniecierpliwieni wstawali, dodając na końcu, że żaden z Polaków tak do nich nie przemawiał".

     Kard. Sapieha obejmował swoim sercem całą niszczoną i wyludnianą Polskę. Wysoko cenił honor wolnego, choć ujarzmionego narodu. "Był wrażliwy na przyszłość narodu - stwierdza Prymas Wyszyński. - Duszą wyczuwał i wierzył, bez'wahań, że taki naród jak Polska godzien jest życia, godzien wolności. Zmuszony był niekiedy podnieść dłoń i głosem protestu napełnić granice całej Polski..." Kardynał wierzył i był przekonany, że niewola, że cierpienie to przyjęcie Chrystusa całym sobą, Jego cierniowej korony i towarzyszenia Mu w Jego męce. "Kardynał Sapieha był Polakiem z krwi i kości, ze wszystkimi właściwościami ducha polskiego. Był człowiekiem w całym tego słowa znaczeniu, szedł wiernie drogą wierności swej ludzkiej godności i nie uronił niczego ze swej natury ubogaconej mądrością i mocą Bożą" - podsumował życie tego wielkiego chrześcijanina, patrioty i Polaka ks. kard. Wyszyński.


br. Zdzisław Dzido



[ Powrót ]
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej