(1846 - 1878)
Już historia jej przyjścia na świat przypomina biblijne opowieści: otóż zanim Mariam się urodziła, jej rodzice pochowali dwunastu synów, z których żaden nie wyszedł nawet z kołyski. Wreszcie udali się na pielgrzymkę do Betlejem, a mieszkali we wspólnocie melchickiej w Galilei, by tam w Grocie Narodzenia prosić Boga o dziecko, które przeżyje. Mała Arabka Mariam Bouardy urodziła się 5 stycznia 1846 r., rok później jej brat Boulos. Po trzydziestu trzech latach, znowu w Betlejem, Bóg zabrał Mariam do siebie. Jednak przedtem, przez wiele lat jej krótkiego przecież życia, pokazywał przez jej osobę czym jest Miłość. Mariam była karmelitanką i założycielką klasztoru w Betlejem, dokąd wraz z dziewięcioma siostrami przyjechała z Karmelu we francuskim Pau w 1875 r. Miała za sobą bardzo ciężkie życiowe doświadczenia: przedwczesną śmierć rodziców (miała wtedy 3 latka), rozłąkę z bratem, bunt wobec wuja i planowanego przezeń małżeństwa Mariam z bogatym człowiekiem, zdradziecki atak muzułmańskiego sługi, który niemal śmiertelnie ciął dziewczynę nożem w szyję. Wtedy wyrzucona na ulicę nieprzytomna Mariam doświadczyła opieki nieznanej dobrej zakonnicy (do końca życia była przekonana, że to Matka Boża), która czuwała nad ranną w jakiejś grocie, a potem zaprowadziła ją do kościoła. Mariam koniecznie chciała wstąpić do klasztoru, ale z braku jakiegokolwiek posagu i wykształcenia nie była chętnie widzianą kandydatką. Wreszcie znalazła się w Karmelu w Pau, gdzie jej osobista relacja z Bogiem była już bardzo wyraźna. Mariam doznawała proroctw i ekstaz, miała dar lewitacji i dar przepięknego czystego śpiewu, choć na co dzień mówiła chropawym - z powodu zranionej nożem tchawicy - głosem. Niemal niepiśmienna, opiewała Bożą Miłość słowami najpiękniejszej własnej modlitwy "Cały świat śpi. A Bóg tak pełen dobroci, tak wielki i godzien chwały w zapomnieniu! Nikt nie myśli o nim! Spójrz! Natura Go wielbi; niebo i gwiazdy, drzewa i zioła, wszystko Go wychwala; lecz człowiek, który poznał wielkość Jego czynów i powinien je ogłaszać - śpią! Chodźmy, chodźmy obudzić wszechświat!". Do trudnych doświadczeń zaliczyć też trzeba dwuletni pobyt w Indiach, gdzie młoda karmelitanka, Maria od Jezusa Ukrzyżowanego - pozbawiona życzliwości i zaufania przełożonej i miejscowego biskupa - doświadczyła straszliwych ataków szatańskiego opętania i została odesłana do Pau. Nigdy jednak nie zawahała się w swym oddaniu Bożej Miłości i swej woli, by być jak najbliżej Ukochanego Oblubieńca, bo tak właśnie mówiła o Jezusie. Jak pisze Rafał Tichy, autor pięknego filmu "Mała Arabka i Matrix" (2006) "wiele wskazuje na to, że ilekroć Mariam ścierała się z szatanem, wiele dusz przechodziło z czyśca do raju". W Betlejem to właśnie Mariam - jedyna wszak mówiła po arabsku - została "głównym budowniczym" klasztoru na terenie, który znalazła. Już wcześniej Jezus mówił jej, że sam wskaże na klasztor miejsce "na kolebce Ojca mojego, Dawida". I rzeczywiście, o wzgórzu, które Mariam wybrała, lud miejscowy "od zawsze" mówił, że jest Wzgórzem Dawidowym, bo znajduje się w nim grota, gdzie Dawid został namaszczony na króla. Dziś nad grotą stoi relikwiarz z doczesnymi szczątkami Małej Arabki, jak ją nazywano. Błogosławionej Mariam, bo w 1983 r. beatyfikował ją Jan Paweł II.
Ale Ona sama jest w "swoim" Karmelu wciąż obecna. Tam naprawdę można zrozumieć, co oznacza wyznawane przez nas "świętych obcowanie". Siostry promienieją radością i siłą, choć przecież żyją w samym centrum światowych wydarzeń, a mur między Betlejem i Jerozolimą także dla nich - ukrytych za klauzurą - jest ciężkim doświadczeniem. Przyjęły nas - grupę świeckich i duchownych - z wielką gościnnością i gotowością do podjęcia modlitwy w każdej zgłoszonej przez nas sprawie. Także siostra Maria Lucyna Seweryniak, przez kilka lat przełożona betlejemskiego Karmelu, zdaje się być obdarzona jakąś niespożytą energią i życzliwością wobec ludzi i świata. Siostra Mariam jest dla niej naprawdę siostrą, o której opowiada się przyjaciołom i którą się wobec nich chwali. Święci nie przemijają, dalej żyją wśród nas. Jak Mariam, która swoim życiem wciąż uczy zachwytu nad Bożym dziełem i Bożą Miłością.
Barbara Sułek-Kowalska Tekst pochodzi z Tygodnika Warszawsko-Praskiego "Idziemy" Idziemy, 1 luty 2009 [ Powrót ] |
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |