Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki
ks. Jerzy Popiełuszko

(1947 - 1984)

Byliśmy ministrantami

     Z ks. prał. Sylwestrem Sienkiewiczem rozmawia Radek Molenda

     Pochodzi Ksiądz z tych samych stron, co ks. Jerzy Popiełuszko. Czy znaliście się, zanim poszedł do seminarium?

     Z Alkiem Popiełuszką, bo wtedy tylko tak go nazywano, byliśmy razem ministrantami w tym samym kościele w Suchowoli, gdzie też chodziliśmy - każdy w swoim czasie - do szkoły podstawowej i średniej. Byłem od niego starszy o osiem lat, więc raczej nie mieliśmy ze sobą kontaktów. Kiedy byłem już klerykiem i przyjeżdżałem czasem do Suchowoli, poznałem go trochę bliżej, ponieważ wiernie zjawiał się w kościele do służby przy ołtarzu. Zapamiętałem go jako młodego, odpowiedzialnego za swoje zobowiązania ministranckie człowieka. Ale na spotkaniach w kościele się kończyło. Wtedy nie organizowano żadnych akcji letnich i wspólnych wyjazdów wakacyjnych.

     Uważa się Księdza za tego, który namówił przyszłego ks. Popiełuszkę do wstąpienia do seminarium warszawskiego. To nie jest prawda. Ksiądz Popiełuszko bez mojego udziału odkrył powołanie do kapłaństwa i sam zdecydował, żeby pójść do seminarium w stolicy. W tygodniu po mojej prymicji, pod koniec maja 1965 r., Alek, wtedy 18-letni chłopak, zatrzymał mnie w zakrystii i zapytał: jaka jest atmosfera w seminarium warszawskim? Wiadomo było, że o swoim środowisku mówi się zawsze pozytywnie, więc odpowiedziałem mu, a może trochę opowiadałem, że jest tam bardzo fajnie.

     I zorganizował Ksiądz spotkanie z rektorem?

     Zaproponowałem, że jeśli chce, to mogę go umówić na spotkanie z księdzem rektorem, którym wtedy byl późniejszy biskup Władysław Miziołek, i z ojcem duchownym Czesławem Mietkiem. Alek wyraził taką chęć, wiec do spotkania doszło. Pojechał razem ze swoim kolegą ze szkoły średniej. Obaj w tym samym 1965 r. rozpoczęli naukę seminaryjną. Na tym nasze kontakty się urwały. Wiem tylko, że ten kolega po pewnym czasie z seminarium zrezygnował, a Alek - mówi się, że na prośbę prymasa Wyszyńskiego - zaczął używać imienia Jerzy.

     Nie spotykaliście się? W Księdza rodzinie byli Popiełuszkowie.

     Jakoś Bóg tak nas prowadził, że nie było okazji ani we wspólnej parafii, ani na żadnej uroczystości. Sami też z siebie - czego dziś trochę żałuję - takich okazji nie szukaliśmy. Przypominam sobie tylko dwa pogrzeby rodzinne, na których się spotkaliśmy. Rzeczywiście, moja ciocia Adela Halicka wyszta za mąż za Wacława Popiełuszkę, który był w dalekim pokrewieństwie z rodziną ks. Jerzego z Okopów. Mój brat cioteczny, a ich syn Zygmunt Popiełuszko, także został przyjęty do seminarium warszawskiego, jednak tragicznie zginął w wakacje przed wstąpieniem. Na jego pogrzebie spotkałem się z klerykiem Jerzym. Kilka lat później, kiedy umarła teściowa mojej cioci, skontaktował się ze mną ks. Jerzy, chyba już wtedy wikary w Ząbkach, i pojechaliśmy razem na pogrzeb, a potem z niego wspólnie wróciliśmy. Ale to było wszystko.


Tekst pochodzi z Tygodnika
Idziemy, 6 czerwca 2010



[ Powrót ]
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej