Radość i szczęście
Czy chrześcijanin ma być szczęśliwy jedynie po śmierci, czy może być szczęśliwy w tym życiu doczesnym? Czy na ziemi wolą Boga dla człowieka jest tylko krzyż, a szczęście jest jedynie produktem ubocznym ? Czy dla Kościoła jedynym dopuszczalnym szczęściem jest szczęście rodzinne? Pierwszym cudem Pana Jezusa było przemienienie wody w wino, czyli zadbanie o bardzo doczesne szczęście ludzi. Pan Bóg chce naszego szczęścia. Szczęścia nie tylko w życiu wiecznym, ale i teraz na ziemi. Przecież żaden rodzic nie chce nieszczęścia swojego dziecka. Tyle że trzeba pamiętać o odróżnianiu przyjemności od szczęścia. Mamy tyle niemądrych, przyjemnościowych wizji szczęścia. Zbyt łatwo zapominamy, że często biedny jest szczęśliwszy od bogatego. Że wielu chorych promieniuje radością i wielu zdrowych wiecznie narzeka. Mądry rodzic nie kupuje dziecku kolejnego lizaka, żeby zaspokoić chwilową zachciankę córki czy syna - to byłaby tylko przyjemność! Mądry rodzic pamięta o dozowaniu tych małych przyjemności i patrzy dalej - na zdrowe i ładne zęby dziecka! I tak samo jest z nami i z Panem Bogiem. Nie zawsze rozumiemy, że przyjemności, za którymi tęsknimy, nie są dla nas teraz dobre. A Pan Bóg - widzi i przewiduje ruchy dalej, niż sięga nasza wyobraźnia. Jak wielki szachista. Z pewnością jest tak, że to nie Bóg, ale my sami często nie przyznajemy sobie prawa do szczęścia. Gdzie w Biblii znajdziemy słowa, że szczęście jest złem? To my dziedziczymy w naszych rodzinach przekonania pełne lęków i autoagresji, pełne fatalizmu, oczekiwania na zło. Te - diabelskie nierzadko - schematy trzeba zreformować w świetle Ewangelii. Kościół uznaje, że sposób odczuwania szczęścia zależy przede wszystkim od człowieka. Paradoksalnie, ludzie bywają nieszczęśliwi, bo uparli się, że będą nieszczęśliwi. Owszem, nie mamy wpływu na wiele rzeczy zewnętrznych. Jednak na wiele rzeczy możemy zareagować bardzo różnie. Jedni wiecznie czekają na nieszczęścia, o nich myślą, "widzą" je. Inni potrafią się cieszyć tym, co mają, małymi radościami, które dają duże szczęście.
Z perspektywy Kościoła życie szczęśliwe nie zawsze musi łączyć się ze śmiechem. To bardziej życie sensowne, twórcze, natchnione, satysfakcjonujące. W tej koncepcji szczęścia potrzebny jest głód, żeby poznać smak chleba, potrzebny jest hałas, żeby smakować ciszę, potrzebny jest smutek, żeby poznać radość i strapienie, żeby wiedzieć, co to jest pocieszenie. Człowiek ma czerpać radość ze szczęścia rodzinnego, z tego że się napracował, że ktoś okazał mu dobro, że sam komuś pomógł i ma przyjaciół. I z tego, że Bóg go kocha.
ks. Marek Kruszewski Tekst pochodzi z Tygodnika Idziemy, 1 marca 2009
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |