Pamiątki Wielkiej NocyNigdy nie miałem wątpliwości, że Jezus rzeczywiście zmartwychwstał. Mówią przecież o tym także materialne świadectwa, w tym Całun Turyński i Chusta z Oviedo.Moje przekonanie o zmartwychwstaniu Chrystusa bazuje na kilku przesłankach. Po pierwsze, na powszechnej wierze Kościoła. Czy jest w ogóle do pomyślenia, by w tej kwestii mogły się mylić owe miliony chrześcijan, którzy od dwóch tysiącleci podzielają pewność tej wiary? Jaka musi być próżność, a może i pycha tych, którzy w imię zasad racjonalizmu i zdrowego rozsądku odrzucają możliwość zmartwychwstania, przywołując na potwierdzenie swych tez jakże często karkołomne, a czasem wręcz infantylne argumenty! Po drugie, przekaz ewangeliczny jest tak porażająco realny w tej kwestii, że gdyby podważyć to, co mają do powiedzenia autorzy Ewangelii o zmartwychwstaniu, należałoby zakwestionować prawdziwość i wiarygodność samych Ewangelii jako źródła historycznego. A postępując tak, konsekwentnie należałoby zakwestionować prawdziwość i wiarygodność wszystkich tekstów, jakie wyprodukowała starożytność. Przecież żaden z nich nie został poddany tak dogłębnej i wszechstronnej analizie badawczej, jak zastosowano ją w odniesieniu do Ewangelii. Po trzecie, za prawdą o powstaniu Jezusa z martwych przemawia niewiara Jego uczniów. Wszyscy oni milcząco przyjmowali do wiadomości czynione przez Jezusa od pewnego czasu aluzje, że coś takiego ma nastąpić. Nie rozumieli jednak, co ma znaczyć ta mowa. Kiedy ujrzeli Jezusa żywego po śmierci, byli zakłopotani, a nawet przerażeni. Postawa niewiary uczniów odnotowana w zapisie ewangelicznym jest tak mocnym argumentem za zmartwychwstaniem, iż to samo już przekonuje na jego korzyść. PŁÓTNA W PUSTYM GROBIEWreszcie o zmartwychwstaniu mówią dwa materialne świadectwa, Całun Turyński i Chusta z Oviedo. Intrygujące słowa Jana Ewangelisty, że po wejściu do grobowca ujrzał i uwierzył, wydawały mi się żelaznym argumentem potwierdzającym zmartwychwstanie. Jan, jako jedyny z apostołów, który był przy pogrzebie, uwierzył, bo ujrzał leżące płótna (całun), w które owinięte było ciało Jezusa, płótna nienaruszone, a nie było już w nich Jego ciała. Musiał Jezus przez nie przeniknąć, nie rozwiązał się, nie wydostał się na zewnątrz tak, jak wychodzi się ze śpiwora.Pozostały dwa wymiary tych płócien, długość i szerokość, brakowało trzeciego wymiaru - wysokości. I widok w takim stanie zachowanych płócien był dla Jana koronnym i jedynym argumentem na zmartwychwstanie, a nie pusty grób. Ale co z chustą, która była na Jego głowie, która leżała osobno, zwinięta. Nie mogłem sobie poradzić z tym szczegółem, w końcu jakże przecież istotnym. Próbowałem odtworzyć w świadomości wygląd wnętrza grobowca na wszelkie możliwe sposoby i nie znajdowałem wytłumaczenia w sprawie tej chusty. Dlaczego leżała ona osobno, i to zwinięta, czyli starannie poskładana? Jak to możliwe, skoro była na głowie Jezusa? Kto ją poskładał? W jakich okolicznościach? Wszystko wydaje się zaskakująco proste, zrozumiałe i jasne, gdy istnienie Całunu Turyńskiego uzupełnimy o istnienie Chusty z Oviedo. Otóż w kaplicy z relikwiami katedry w Oviedo przechowuje się od VIII w. niezwykłe płótno, na którym znajduje się odciśnięte oblicze tej samej osoby, którą owinięto w płótno przechowywane w kaplicy katedry w Turynie. Ostatnie wszechstronne badania naukowe potwierdziły ponad wszelką wątpliwość, iż oba płótna: to z Turynu - duże, owijające całe ciało dorosłego mężczyzny, i to z Oviedo - małe, w które owinięta była sama tylko głowa, dotyczą tej samej osoby. MIĘDZY GODZINA TRZECIĄ A SZABATEMSpróbujmy zrekonstruować zdarzenia zaistniałe po śmierci Jezusa. Ta nastąpiła około godziny trzeciej. Do rozpoczęcia paschalnego szabatu pozostawało jeszcze około czterech godzin. W tym czasie należało dobić żyjących jeszcze skazańców, zdjąć ich ciała z krzyży i je usunąć. Gdyby nie Pascha, ciała ukrzyżowanych miałyby pozostawać na krzyżach dłużej, być może nawet aż do rozdziobania ich przez ptaki. Ze względu na święta, na wyraźną prośbę Żydów, Piłat pozwolił na przyspieszenie ich zgonu. Po dobiciu dwóch współska-zańców wskutek przetrącenia ich goleni żelazną pałą lub drągiem, Jezusa przebito włócznią, bo w tym czasie już nie żył. Teraz do Piłata udał się Józef z Arymatei, prosząc o wydanie mu ciała Jezusa. Piłat wyraził zgodę. Tymczasem z Kalwarii powrócili do swych kwater żołnierze, pozostawiając troskę o ciała skazańców ich bliskim, ewentualnie sympatykom. To najprawdopodobniej Jan Ewangelista, który wraz z Matką Jezusa stał do końca pod krzyżem, wspiął się po drabinie i owinął twarz Jezusa chustą, zapewne dla powstrzymania krwotoku z nosa i ust. Mógł też przykryć Jego nagość przepaską na biodrach.W tym czasie nadszedł Józef z Arymatei z wydanym przez Piłata pozwoleniem na pogrzebanie zwłok. Przy zdejmowaniu ciała z krzyża uczestniczyło najmniej trzech mężczyzn: Józef z Arymatei, Nikodem z wonnościami oraz Jan. Podczas tej operacji chustę z głowy Jezusa zdjęto, by później, już na ziemi, powtórnie owinąć nią głowę na czas przenoszenia ciała do grobu. Świadczą o tym odciśnięte na płótnie przesunięcia śladów krwi i odbić lewej części twarzy. Z tego też wynika, że po śmierci Jezusa głowa Jego opadła bezwładnie na krzyżu na prawe ramię. UJRZAŁ I UWIERZYŁNależało się spieszyć z pogrzebem, bo - jak zauważa Łukasz - szabat się już rozjaśniał, czyli w domach zapalano pierwsze świece paschalne. Nie było ani czasu, ani sposobności na poszukiwanie właściwego miejsca do złożenia ciała. Miejsce na pochówek odstąpił Jezusowi Józef z Arymatei, który zapobiegliwie zadbał wcześniej o grobowiec dla siebie, dopiero co wykuty w litej skale. Tam złożono ciało Jezusa, bez mycia, pospiesznie, namaszczając je mirrą i aloesem, po czym owinięto je w płótno zakupione na targu, zapewne przez Nikodema. Płótno mierzyło dwie długości dorosłego mężczyzny, tak aby można nim było owinąć całe ciało zmarłego, zarówno od strony pleców, jak i piersi. Być może bezpośrednio na twarz położono jeszcze niewielką chustę, prawie przezroczystą, utkaną z delikatnego jak pajęczyna bisioru (chusta z Manoppello?). Tymczasem chusta, która chwilowo była na głowie Jezusa, teraz zbędna, została starannie złożona i położona na boku osobno. To o niej pisze Jan Ewangelista, naoczny świadek i uczestnik pogrzebu: "Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim [tj. za Janem]. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył" (J 20, 6-8).Jest rzeczą wprost niewyobrażalną, aby ci dwaj apostołowie po wejściu do grobowca mogli pozostawić tam owe płótna bezpańsko. Zabrali je ze sobą jako najdroższą pamiątkę po Jezusie, chociażby po to, by pokazać je pozostałym uczniom. I niepodobna, by chrześcijanie kolejnych pokoleń mogli zapomnieć o tych drogocennych pamiątkach. Jan Gać
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2023 Pomoc Duchowa |