Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki
Planowanie poczęcie dziecka po poronieniu samoistnym

     Do naszej poradni napływają ciągle doniesienia od kobiet, którym powiedziano, że po spontanicznym poronieniu konieczna jest 6-miesięczna przerwa i nie wolno wcześniej planować poczęcia. Oczywiście wywołuje to u tych kobiet niepokój, gdyż odczuwają lęk wobec mogącej pojawić się ciąży przed tym terminem.

     Już przed 10 laty przy pewnej rozmowie ekspertów w USA osiągnęliśmy porozumienie, że zasadniczo nie ma zastrzeżeń co do dążenia do poczęcia dziecka zaraz po spontanicznym poronieniu. Nie stwierdziliśmy też dotychczas żadnych złych skutków takiego postąpienia ani dla matki ani dla dziecka. Często zdarza się, że ciąża występuje zaraz w pierwszym cyklu po poronieniu i jest normalnie donoszona.

     Zwykle z dniem samoistnego poronienia natychmiast zaczyna się nowy cykl. Przy tym nie musi dojść do opóźnionego wystąpienia pierwszych dni płodności, po których zaraz następuje normalnie długa zwyżka temperatury - o ile oczywiście nie pojawi się zaraz znowu ciąża.

     Co do tego problemu istnieje własne badanie z Danii opublikowane w "Acta Obstet Gynecol Scan 64 /1985/ 277-278", "Przebieg ciąży po poronieniu spontanicznym". Krótki artykuł znajduje się w "Geburts-hilfe und Frauenheilkunae 47 /1987/ 505".

     Obserwowano 91 ciąży po samoistnym poronieniu. U 19 kobiet poczęcie - nastąpiło w ciągu 12 tygodni /z tego 5 w czasie pierwszych 4 tygodni/ i w żadnym przypadku nie doszło do poronienia. U 18 kobiet przebieg ciąży był normalny, u jednej dziecko wykazywało opóźnienie wzrostu.

     30 ciąży poczęło się w okresie od 13 do 26 tygodni po poronieniu samoistnym. Z tego 29 miały przebieg normalny, u jednej musiano przeprowadzić cięcie cesarskie w 34 tygodniu (dziecko zdrowe).

     Dalsze 42 ciąże nastąpiły później niż w 26 tygodni po poronieniu. Z tego 30 wykazało normalny przebieg, 7 skończyło się ponownym poronieniem w czasie 3 pierwszych miesięcy. 5 ciąży wykazało komplikacje (np. opóźniony wzrost w macicy, poród przedwczesny), ale we wszystkich przypadkach doszło do urodzenia żywego dziecka.

     Autorzy przeprowadzili obliczenia statystyczne w związku z obiegowymi opiniami. Wykazały one, że późniejsze ciąże obciążone były zwiększoną liczbą komplikacji i ponownymi poronieniami. Nie było to zależne od wieku danych kobiet, gdyż przeciętny wiek we wszystkich grupach był mniej więcej jednakowy: 26,1 - 25,1 - 25,2 lata (ta ostatnia, grupa, jest grupa z ponownymi poronieniami).

     Autorzy dochodzą do wniosku, że przedstawione badanie nie wykazało żadnych powodów, aby po samoistnym poronieniu opóźniać ponowne poczęcie, jeżeli jest ono pożądane. Ta opinia pokrywa się z doświadczeniami we własnym poradnictwie.


Prof dr med J. Rotzer

Wasze komentarze:
 agniecha: 20.03.2013, 14:51
 Witam was. tydzien temu poronilam w 5 tygodniu ciazy. Nie moge sie pozbierac. Bylismy w niebo wzieci z mezem. Tak bardzo juz kochalam i pragnelam tego dziecka. Nie moge sie pogodzic ze kobiety ktore nie chca maja zdrowa ciaze, a te ktore pragna calym sercem przechodza przez cos tak okropnego. Zaczelo sie od bola brzucha a po 3 dniach nastapilo samoistne poronienie. Lekarz powiedzial tylko ze to tak czasem bywa, zalecil brac dalej witaminy i dac sobie ok 4. miesiace zanim zajde w ciaze poraz drugi. Moja wizyta trwala 7 minut. Mieszkam w usa, jestem daleko od domu, rodziny i madrych zaufanych lekarzy. Moj zal przechodzi w zlosc, zlosc w lzy i tak w kolko. Wiem ze bedzie lepiej. Pozdrawiam was wszystkie i modle sie o nasze piekne, zdrowe dzieci.
 iza: 17.03.2013, 21:25
 4tc....poronienie zatrzymane...strasznie cierpie i lacze sie z Wami...
 XYZ: 17.03.2013, 19:34
 Cześć Dziewczyny! Ja poroniłam samoistnie w 9 tyg. (brak echa zarodka), macica oczyściła się sama. Wczoraj byłam na USG. Jak powiedział ginekolog, dzień poronienia był u mnie początkiem nowego cyklu. Organizm potraktował poronienie jak miesiączkę. Ginekolog powiedział, że o ile chcę, mogę z mężem starać się o dziecko już teraz. Strasznie przeżyłam tę stratę, staraliśmy się równy rok, ale mam nadzieję, że w końcu i my wszystkie zostaniemy szcześliwymi mamami! Jeśli któraś z Was chciałaby popisać podaję maila: ogonek198@wp.pl Pozdrawiam.
 anya: 13.03.2013, 10:29
 Dziewięć dni temu poroniłam, staram się jakoś trzymać nie myśleć o tym, ale to trudne - bardzo trudne. Staraliśmy się o maleństwo bardzo długo jak się okazało ze jestem w ciąży byłam wniebowzięta to był 5 tc zaczęło się podobnie ból podbrzusza i plamienie w efekcie poronienie. Tłumaczę sobie że tak miało być że organizm sam tak zadecydował, mój lekarz długo ze mną rozmawiał bardzo mnie wpiera ale czy to wystarczy - musi. Ja czytam Wasze wpisy i płacze jak bóbr bardzo Wam współczuje bo wiem jaki to ból jednocześnie głęboko wierzę w to że zaraz znowu będę w ciąży i szczęśliwie urodzę zdrowe dzieciątko i Wam tez tego życzę bo trzeba wierzyć i myśleć pozytywnie. Bardzo Was wszystkie pozdrawiam i trzymam za nas mocno kciuki...
 ania: 09.03.2013, 13:16
 Czy wiesz Czy wiesz, że za tobą tęsknię Aż czasem brak mi tchu? Czy wiesz jak mocno wierzę Że spotkamy się kiedyś znów? Czy to ciebie bolało Kiedy traciłam cię? Czy tam gdzie jesteś teraz Wspominasz czasem mnie? Czy twoje małe serduszko Choć przez chwilę biło? Czy wiesz jak bardzo pusto Bez ciebie mi się zrobiło? Czy wiesz, że wtedy moje Życie także się skończyło? Czy wiesz jak długo przez to Serce moje błądziło? Te moje słowa Są Aniołku dla ciebie. Poczytaj sobie czasem Gdy będzie ci smutno w niebie (http://calywielkiswiat.wordpress.com/poezja/ )
 ania: 09.03.2013, 12:13
 jest mi smutno poroniłam w 4tygodni ciąży czemu nas to spotyka.
 Gosia: 02.03.2013, 23:23
 Mnie ta tragedia dotknęła 26.02.2013 w 21 tygodniu ciąży. Wszystko do tego dnia przebiegało super wzorcowo. Świetne badania. 3 usg. 2 testy pappa, genetyczne, gdyż mam 41 lat, wyniki również dobre. A tu pod wieczór nagle zaczęły się bolesne skurcze. Biegiem do lekarza. Na Izbie Przyjęć podczas badania odeszły wody, dalej poród. Tak bardzo chciałam zatrzymać maleństwo w sobie. Ale urodził się maleńki chłopczyk. Jego serduszko biło jeszcze 4 minuty a ja Go miałam na sobie i wiedziałam że to tylko maleńka chwila razem. Położna Go ochrzciła. Dostał imię Jaś. Ważył 435 gram więc nie miał szans na ratunek, na życie. Później zrobiono mi oczywiście łyżeczkowanie aby oczyścić macicę bo łożysko nie odeszło w całości. Po obudzeniu z narkozy mogłam Go jeszcze trzymać mimo ze już nie żył. Głaskać maleńką główkę, widzieć śliczne, malusieńkie paluszki. Idealnie wykształcone dziecko ale gdyby jeszcze choć ze 4 tyg był we mnie miałby szansę. Niestety... Został koszmarny ból i pustka. Pytania bez odpowiedzi. Mam 2 starszych synów 22 i 13 lat. Ten był trzeci ale z nowego związku. Obydwoje ogromnie cierpimy. Chcielibyśmy mieć jeszcze Maleństwo. teoretycznie jestem zdrowa, silna a tu takie niepowodzenie. Boję się, może już za późno.... :(
 kari: 28.02.2013, 14:06
 witam..... czytam wasze komentarze. Sama przez to też niedawno przeszłam ... byłam w 6 tyg. ciąży... radość kiedy się dowiedziałam,że jestem w ciąży była ogromna... ale nie trwała długo :( za to ból po stracie dziecka będzie trwał ... ale wiara na to, że urodzę zdrowe dziecko ciągle we mnie jest ....
 Basia: 13.02.2013, 19:06
 Czesc dziewczyny mam 21 lat wczoraj mialam zabieg lyzeczkowania :( dziecku przestalo bic serduszko w 6 tyg. jeszcze pod koniec 4 tyg na usg widzilam jego bijace serce ! :( zaczelam krwwic, wylatywaly ze mnie skrzepy duzych romiarow :( myslalam ze to plod.. pojechalam do szpitala na usg dalej dziecko bylo w macicy jednak nie bylo akcji serca lekarze stwierdzili czekamy... ale tak naprawde na co ? ze zacznie mu bic serce ? musial by zdarzyc sie cud !! jednak sie tak nie stalo, po kilku dniach mialm kolejne usg plodu juz nie bylo byly jakies szczatki :( tak jak mowie to moja 2 ciaza, 1 ciaza obumarla w 12 tyg ... prosilam to pierwsze dziecitko by czuwalo nad swoim braciszkiem czy siostrzyczka ktora byla w moim brzusku by dziecko bylo zdrowe... coz :( pozostal placz ....


 kate: 07.02.2013, 09:40
 Smutna, stracilam moje malenstwo w tym samym czasie co Ty. To byl koniec 9tego tygodnia. Caly czas mam przed oczami ten obraz z USG malenkiego czlowieczka, ktorego serduszko juz nie bije. Jestem 2 dni po zabiegu. Czasem jeszcze glaszcze moj brzuch i zaraz sobie przypominam, ze Jego juz tam nie ma... Sa takie chwile,ze nie moge przestac plakac. Nie trac nadziei. Wsrod moich znajomych polowa dziewczyn poronila za pierwszym razem a teraz sa szczesliwymi matkami. Moja mama tez miala bardzo traumatyczne poronienie a urodzila potem troje dzieci... To pozwala myslec, ze z nami tez tak bedzie. Dajcie sobie z mezem czas na przezycie tej zaloby. Jak przejdziecie przez to razem bedziecie silniejsi jako malzenstwo. I jako rodzice, ktorymi na pewno kiedys sie bedziecie. A Wasz Aniolek czeka na Was w Niebie.
 smutna: 05.02.2013, 17:05
 ISTNIEJE NA ŚWIECIE TAKI RODZAJ SMUTKU KTÓREGO W ŻADEN SPOSÓB NIE DA SIĘ OPISAĆ SŁOWAMI CZY ŁZAMI.. Jak ja doskonale wiem o czym Wy wszystkie mówicie..:(:(:( Ja poroniłam dwa dni temu 03.02.2013 a tak bardzo się cieszyliśmy z mężem na to maleństwo..tak długo sie o nie staralismy że radość była tak ogromna ale jakos za razem czuliśmy strach bo położna powiedziała że to 5 tydzień ciąży i że do 12 tyg raczej nikomu sie nie mówi że jest sie w ciąży bo jest to ciąża wczesna i jeszcze wszystko moze sie zdarzyć..nasza radośc nie trwała długo bo zaledwie 5 dni..w niedzielę poroniłam samoistnie i nie potrzebne było łyżeczkowanie bo sama się też oczyściłam..ale ból tak jak tu piszecie NIE DO ZNIESIENIA i ten fizyczny i psychiczny..szpital opusciłam wczoraj po dwuch dniach,myślałąm ze tam zwariuję..teraz mam tydzień chorobowego i tak siedze w domu i buszuję po forach i czytam o takich przypadkach jak ja i o tym kiedy mozna znowu zaczac sie starać bo chciałabym juz znowu jak najszybciej być w ciąży..lekarka powiedziała ze bez problemu mozemy starac sie znowu zaraz w nastepnym cyklu.Tak bardzo się boję.Wiem ze nawet jak bede znowu w ciąży to strach chyba nie opusci mnie do samego porodu..dzis jest dokładnie tydzień jak zrobiłam test i dowiedziałam sie ze jestem w ciąży..wtedy płakałam z radości a dziś..płaczę z żalu po stracie mojego kropka..do tej pory tylko słuchałam o takim czyms i ząłowałam strasznie takich kobiet ale tylko jak ktos to sam przeżyje to wie jaki to ból..a boli tym bardziej jak patrze na mojego meża który tak pragnał tego maleństwa..jak lekarz potwierdził ciaże mój mąz powiedział teraz juz mam wszystko czego mógłbym chcieć..widze jak chodzi po katach i ukrywa swoja rozpacz widze jego czerwone oczy od płaczu i to boli jeszcze bardziej.. Chciałabym żeby nastepne zapłodnienie było możliwe nawet zaraz dzień po poronieniu..Nawet nie zdążyłam dobrze przyzwyczaić się do myśli że jestem w ciązy a już jej nie ma.. ..brak słów by opisać co zrobiłeś mi nagle odchodząc bez dowidzenia.. u mojego maleństwa nawet jeszcze nie biło serduszko dlatego nie potrafie wyobrazić sobie bólu matek ktore traca dzieci w poźniejszych tygodniach ciąży..naprawde mozna zwariować.. Ja mam szczeście że mam najlepszego męża na świecie i dwie najlepsze przyjaciółki ktore sa zarazem moimi siostrami..nie zmniejsza to bólu ale jest sie komu wypłakać chocia tak naprawde dopiero jak zostaje sama zaczynam wyć jak kojot..czy czuję się pusta???TAK choć nawet nie zdążyłam czuć się pełna..:(
 Beata: 21.01.2013, 20:48
 hmmm...ja poroniłam 2 razy pierwszy raz 8 pażdziernika 2008 roku w 10 tyg. była to ciąża obumarła zakończona łyżeczkowaniem... nie chcieliśmy tego ponownie przeżywać odkładaliśmy powiększenie rodziny... ale zapragneliśmy ponownie niestety nie było już tak łatwo trwało to 1,5 roku udało się dwie upragnione kreski ale szczęście ponowie nie trwało długo dzień przed wigilią plamienie, w wigilię wizyta u lekaża, luteina, a 27 grudnia 2012 samoistne poronienie około 5 tyd. ciąży. nikomu nie powiedzieliśmy to był bół tylko dla nas obojga .... kolejny ból, strach.... wizyta u innej pani doktor.. podejrzenie że to wina hormonów, tarczycy. Ale tym razem nie zamierzamy czekać lekarka stwierdziłą że nie ma na co czekać :-) NADZIEJA STRACH SIŁA...
 Jolka: 20.01.2013, 22:34
 Czesc dziewczyny.Wiem jak Wam ciezko.Ja tez poronilam 27 grudnia,byl to 10 tydz ciazy.Bardzo mi bylo ciezko i to ciagle wraca,ale staram sie myslec ze nastepnym razem bedzie dobrze.Jesli ktoras z Was jest z cork i ma ochote pogadac to chetnie sie wybiore na kawke:)Powodzenia dla Was wszystkich!
 karola: 16.01.2013, 17:05
 Aga-przykro mi.Ja miałam tak samo -poronilam w 8 tygodniu a ciąża przestała się rozwijać ok 4-5 tygodnia.Miałam puste jajo płodowe:(Teraz jestem już po pierwszej @ i czekamy na te dni!i do dzieła:)Zobaczycie będzie dobrze-musi być!!!!
 justyna: 14.01.2013, 14:00
 Witam ! Czytam Wasze historie i nie mogę uwierzyć , że tak wiele kobiet doświadcza poronienia. Miałam wrażenie , że dotyczy to tylko mnie , bo jak patrzę dookoła to wszyscy znajomi , koleżanki , mają dzieci , wszystko im łatwo przychodzi i w ogóle się dziwią ,że my jeszcze nie mamy... Staraliśmy się 10 m- cy . W międzyczasie rozpoznano u mnie kilka chorób , o których nie będę się rozpisywać , ale które miały wpływ na trudności z zajściem w ciążę .. W maju 2012 r po raz pierwszy zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym - nie mogłam uwierzyć.. w głębi serca szalałam ze szczęścia.. trwało ono zaledwie 5 dni .. poroniłam po raz pierwszy. Nawet nie zdążyłam pójść do lekarza na wizytę . Dostałam plamienia i wylądowałam w szpitalu .. tam jednak żaden lekarz nie stwierdził ciąży na USG ( tylko wyniki b- hcg ją potwierdzały) . Uznali ,że ciąża biochemiczna. Rozpaczałam wtedy bardzo. Teraz wiem ,że rozpaczałam ,że się nie udało. Nie zdążyłam się przyzwyczaić do myśli ,że mam w sobie Dzidziusia. Bolało to bardzo . Bylam wściekła . Najgorsze chwile przeżywałam ,gdy dowiadywałam się o ciążach koleżanek lub w rodzinie.. Koszmar. Wyłam z bólu ! Mąż mnie wspierał ,ale ja uparta jestem i jak już się zamknę to ciężko mi sie ponownie otworzyć . W październiku 2012 postanowiłam sobie - mam to gdzieś .. Już nie czekałam nerwowo czy będę miała okres czy nie .. Pomyślałam - odpuszczam w tym miesiącu . Nie chce mi się już . Jestem zmęczona... No i zaszłam znowu w ciążę właśnie w tym "odpuszczonym " miesiącu... Ucieszyłam się . Jednak to nie było takie uczucie jak za pierszym razem. Teraz od razu pojawił się lęk. Wiadomo. Tym bardziej , że miałam od ok. 6 tygodnia ciąży plamienia. Jednak miałam USG , dostałam masę leków na podtrzymanie , serduszko biło - było pięknie. ęczyły mnie okropne mdłości i czasami je przeklinałam ,ale nie dawałam się - wiedziałam , że to zniosę . Cieszyłam się gdy wstawałam rano i było mi niedobrze - czytałam nawet ,że to bardzo dobry objaw- znaczy ,że hormonów jest dużo i że zmniejsza to ryzyko poronieniem. Więc się cieszyłam jak mnie odrzucało na widok jakichs potraw czy zapachów... No i przyszedł ten dzień ... 31 grudnia. Sylwester. Nie wybieraliśmy się na żadna impreze. Mieliśmy wyjść do rodziny zwyczajnie "posiedzieć" , cos zjeść , itd. i już wychodziliśmy ale jak to w ciąży - musiałam do toalety- i wtedy zaczął się koszmar- zobaczyłam żywo - czerwoną krew.. wiedziałam ,że to nie takie plamienie jak miałam .. wiedziałam , że jest źle.. Pojechaliśmy z mężem do szpitala. Badanie na IP - wszystko ok- plamienie jest , ale szyjka wysoko , zamknięta.. No zdarza sie plamienie np. z nadzerki ..ok... na chwile odetchnełam.. Kolejne badanie na oddziale - wszystko ok - jak poprzednio. Nic mnie nie boli . Lekarz robi jeszcze USG . Jest Dzidziuś . Urósł od poprzedniego USG. Jest nawet spory .Widzę już wyraźną główkę , widać rączki , nóżki .. piękny .. nie widać serduszka .... Lekarz chyba sam nie wierzy . Coś tam kombinuje na tym aparacie USG , sprawdza jakieś przepływy ... nic jeszcze mi nie mówi ale ja juz widzę , że serduszko nie bije. 11 tydzięń ciąży.I tak 1 stycznia - Nowy Rok rozpoczęłam od zabiegu łyżeczkowania. Minęły 2 tyg . Czuję się pusta....
 aga: 10.01.2013, 07:06
 Oj Dziewczyny. jak ja Was rozumiem. I Wy pewnie mnie też... To moja pierwsza ciąża po 12 latach starań... dowiedziałam się o niej w wigilię. Teraz 8 tydzień i jestem w trakcie poronienia - ciąża przestała się rozwijać w 5 tygodniu. Jak to boli.... psychicznie i fizycznie. Ale następnym musi być lepiej!
 Malwina: 08.01.2013, 14:51
 Hej dziewczyny, ja właśnie wyszłam ze szpitala. Poroniłam w 7 tyg ciąży, to była moja pierwsza ciąża na którą czekaliśmy pól roku. W szpitalu spotkałam całą mase kobiet z podobnymi problemami(czesto gorszymi niż poronienie samoistne) uwierzcie ze wiara czyni cuda i damy rade, przecież kobiety to silne stworzenia nie?? :) Trzeba myśleć pozytywnie, najważniejsze że doszło do zapłodnienia i wiemy, że jesteśmy płodne!! Trzymam kciuki za Was i za siebie, niedlugo zaczynamy nowe starania, nie poddamy sie :) !!
 Kinga: 07.01.2013, 15:38
 Witam. Ja poroniłam w 9 tygodniu. Przyczyną najprawdopodobniej był zbyt niski poziom progesteronu. Lekarz przekonywał mnie, że nie ma sensu badać poziomu tego hormonu. Niestety dałam się przekonać. Kiedy zaczeły sie krawienia zmieniłam lekarza i i zrobiłam badania, które potwierdzily brak progesteronu. Niestety bylo juz za pózno i ciąży nie udało sie uratować. Wszytkie przyszałe mamy (szczególnie te w pierwszych tygodniach ciąży) KONIECZNIE ZROBCIE BADANIA NA POZIOM PROGESTERONU. W wielu przypadkach mozna łatwo zapobiec poronieniu.
 gosiaczek: 06.01.2013, 12:17
 Witajcie! Moja historia jest podobna, mam 28 lat, starania o dzidzie trwały 2 lata, przeszłam udrażnianie jajowodów i leczenie hormonalne, wreszcie zobaczyłam na teście 2 kreski, radość i niedowierzanie, a póżniej strach przed tym czy coś złego się nie stanie, byłam pod ścisła kontrolą lekarza, wizyta co tydzień, usg, badania krwi, wszystko było w porządku, aż do 21 grudnia , kiedy poczułam silniejsze niż zwykle skurcze w dole brzucha i pojawiło się plamienie,dostałam duphaston, 25 grudnia byłam w szpitalu, zbadali mnie i okazało się że pęcheżyk jest pusty, ciąza obumarła w 9 tygodniu.Święta spędziłam w szpitalu, ale pod bardzo troskliwą opieką, dostałam leki poronne,żeby szyjka się lepiej rozwarła,i po 14 godzinach coś ze mnie wyleciało i zrobili zabieg łyżeczkowania, ból fizyczny nie do opisania, ale do przeżycia, natomiast psychicznie trudniej się podnieść. Mamy odczekać 2 cykle i spróbować ponownie, choć jesteśmy pełni obaw, to nie tracimy nadzieji, i będziemy próbować do skutku, bo pragniemy dziecka jak niczego innego na świecie. Dodam jeszcze że w rodzinie męża były 2 takie przypadki w ostatnim czasie, a teraz dziewczyny mają kolejne zdrowe dzieciaczki. Tak więc nie traćcie nadzieji. Trzymam mocno za Was wszystkie kciuki i życze powodzenia:)
 ams: 05.01.2013, 11:34
 Witam! Ja straciłam moje słoneczko w 5tyg.poronienie samoistnie. Minelo juz 2miesiace ja nadal czuję sie smutna i nie opuszcza mnie strach i lęk ze kolejna ciąża będzie taka sama . miałam juz 2miesiaczki bardzo obfite i plamienie owulacyjne.za kilka dni bede chciala zaczac starania o dzidziusia. Ale ten strach mnie przerasta.a podświadomość podpowiada mi ze bedzie tak samo. Czy znacie jakieś metody na pozytywne myślenie?
[1] [2] [3] [4] [5] (6) [7] [8] [9] [10]


Autor

Treść

Nowości

św. Marek Ewangelistaśw. Marek Ewangelista

Modlitwa do św. MarkaModlitwa do św. Marka

Litania do św. MarkaLitania do św. Marka

Opus Dei - mistyka codziennościOpus Dei - mistyka codzienności

Król nie ma czym pisaćKról nie ma czym pisać

Choroby reumatyczneChoroby reumatyczne

Najbardziej popularne

Modlitwa o CudModlitwa o Cud

Tajemnica SzczęściaTajemnica Szczęścia

Modlitwy do św. RityModlitwy do św. Rity

Litania do św. JózefaLitania do św. Józefa

Jezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się JezusowiJezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się Jezusowi

Godzina Łaski 2023Godzina Łaski 2023

Poprzednia[ Powrót ]Następna
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2021 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej