Kiedy właściwie urodził się Jezus?Jan Chrzciciel przygotowuje przyjście ChrystusaRozmowa z ks. prof. Józefem Naumowiczem, wykładowcą na Uniwersytecie Kardynała Wyszyńskiego w WarszawieFakt, że przez pierwsze trzy wieki chrześcijanie nie znali święta Bożego Narodzenia, wcale nie oznacza, że nie czcili oni przyjścia Zbawiciela na ziemię. Piękna dziewczyna, Maryja z Nazaretu wędruje wraz z Józefem do Betlejem. Gdy po kilkudniowej, męczącej podróży docierają na miejsce, okazuje się, że - mimo bliskości porodu - nie ma dla nich miejsca w gospodzie. Co oznacza owa gospoda? - Ewangelia używa tu greckiego słowa katalyma, które określa raczej pokój mieszkalny lub kwaterę niż dzisiejszą gospodę lub zajazd. Ponieważ kwatery były zajęte, Maryja z Józefem musieli szukać dalej. Schronili się w pomieszczeniu, przeznaczonym - jak wnosimy z Ewangelii - dla zwierząt. Stąd nie jest pozbawione sensu mówienie o "ubogiej stajence", w której narodził się Jezus. No właśnie, zwykło się mówić, że Chrystus narodził się w stajence lub grocie, tymczasem Ewangelie wcale o tym nie wspominają. - Rzeczywiście w Ewangeliach nie ma wzmianki o ubogiej stajence czy grocie, są jednak podstawy, by w takiej właśnie scenerii przedstawiać przyjście Jezusa na świat. Z Ewangelii wynika, że nowo narodzony Chrystus został ułożony w żłobie, a więc w miejscu, gdzie kładziono paszę dla zwierząt. Całe to pomieszczenie mogło więc być jakąś szopą, grotą skalną albo schronem wydrążonym w ścianie pagórka w okolicy osiedla. Najwcześniejsza tradycja chrześcijańska, począwszy od św. Justyna z połowy II wieku, także narodziny Jezusa umieszcza właśnie w grocie. - Wynikało to z faktu, że jaskinie i groty często wykorzystywano jako miejsce schronienia. W okolicach Betlejem jeszcze dzisiaj można spotkać mieszkania w części zbudowane z jakichś materiałów, a w części wydrążone w wapiennej skale, gdzie chronią się zwierzęta i ludzie, oddzieleni jedynie ścianą. W takiej grocie mógł stać żłób, o którym mówi Ewangelia. Potwierdza to najstarsza tradycja chrześcijańska. Autorzy II-III wieku, św. Justyn Męczennik (pochodził z Palestyny) oraz Orygenes wspominają, że w Betlejem znajdowała się grota otaczana szacunkiem, jako miejsce narodzenia Chrystusa. Nad tą grotą w IV wieku budowano duży kościół o pięciu nawach. Bazylika ta, przebudowana w VI wieku, zachowała się do dzisiaj. Sama grota, gdzie czczono narodzenie Jezusa, znajduje się pod głównym ołtarzem i tworzy kryptę. Tak więc, od czasów starożytnych aż do dzisiejszych szopek, w których widnieją skały ułożone z papieru, betlejemska grota stanowi część bożonarodzeniowego wydarzenia. Wskazuje ona na to, co najbardziej istotne. Uświadamia, że Chrystus przyszedł na świat w ciszy i pokorze, prawie niezauważalnie, bez niezwykłych znaków, ani zewnętrznej wielkości. Pojawił się na peryferiach wielkiego świata, w miasteczku, o którym mało kto słyszał w Rzymskim Imperium. A jednak, jak pisze "Protoewan- gelia Jakuba" z II wieku, "zamarła wówczas cała przyroda, w bezruchu stanęły zwierzęta, życie kosmosu i obroty gwiazd zostały na chwilę jakby zawieszone".
Boże Narodzenie, w odróżnieniu od Wielkanocy, obchodzone jest dopiero od IV wieku. Dlaczego tak późno? Czy dla pierwszych chrześcijan nie było ono ważne? - Fakt, że przez pierwsze trzy wieki chrześcijanie nie znali święta Bożego Narodzenia, wcale nie oznacza, że nie czcili oni przyjścia Zbawiciela na ziemię. Była to dla nich bardzo ważna prawda chrześcijaństwa. Nie istniało jednak osobne święto. Uwaga była skupiona nie na samym dniu narodzenia, ale na całej niezwykłej tajemnicy wcielenia. Zresztą w starożytności chyba w ogóle ludzie często nie znali daty swego urodzenia. - Zazwyczaj jej nie pamiętano, gdyż nie była ona konieczna przy podawaniu danych osobowych, nie zapisywano jej, jak obecnie, w księdze urodzeń, ani też nie wpisywano później do osobistych dokumentów. Podobnie nie zachowano dokładnej daty przyjścia Jezusa na świat. Kto po raz pierwszy podaje tę datę? - Tradycja, by narodzenie Jezusa wiązać z dniem 25 grudnia, pojawia się na początku III wieku. Datę tę ("środa 25 grudnia") po raz pierwszy podaje św. Hipolit Rzymski. Nic nie wspomina jednak o święcie. Samo święto pojawi się o jedno stulecie później. Kluczowe znaczenie ma tutaj kalendarz z 354 roku ułożony w Rzymie przez Filokaliusza. Dlaczego? - Kalendarz ten zawiera wykaz dni świątecznych Kościoła Rzymskiego. Był to pierwszy tamtejszy kalendarz liturgiczny. Na samym początku podaje on datę 25 grudnia jako dzień upamiętniający narodzenie Chrystusa w Betlejem. Notkę tę uważa się za podstawowe i najstarsze świadectwo dotyczące początków naszego święta. Święto Bożego Narodzenia powstało więc w Rzymie? - Dostępne dzisiaj dane historyczne na to wskazują. Upowszechniło się ono też najpierw na Zachodzie. Nieco później obchody wprowadzone zostają także na Wschodzie: około 380 roku w Azji Mniejszej, następnie na Cyprze i w Antiochii, wreszcie w Egipcie, chociaż tam długo Boże Narodzenie obchodzono 6 stycznia (była to data przesilenia zimowego w Egipcie). Dzień 6 stycznia to także data obchodów Bożego Narodzenia przez prawosławnych i grekokatolików. - I tak i nie. Oni bowiem świętują Boże Narodzenie właściwie 25 grudnia, z tą różnicą, że datę tę ustalają według kalendarza juliańskiego, stosowanego w tamtych Kościołach. Między kalendarzem juliańskim i używanym powszechnie kalendarzem gregoriańskim jest obecnie 13 dni różnicy. Gdy u nas jest 6 stycznia, według kalendarza juliańskiego jest dopiero 25 grudnia. Tak więc, wszyscy chrześcijanie czczą narodzenie Chrystusa 25 grudnia. Pamiętajmy, że dzień ten był znaczący w kalendarzu starożytnym. Określał bowiem moment zimowego przesilenia dnia z nocą, tzn. że od tej chwili ciemności nocy stawały się coraz krótsze, zaczynało zwiększać się światło dnia. Był to więc przełomowy moment roku astronomicznego, oznaczał zwycięstwo światła nad ciemnościami. Co wpłynęło na przyjęcie tej daty w chrześcijaństwie? - Jednym z czynników było znaczenie Wielkanocy. Stanowiła ona główne święto Kościoła pierwotnego, stąd inne ważne święta powstawały niejako w zależności od niej. Przypomnijmy, że datę Wielkanocy wyznaczały pełnia Księżyca i wiosenne zrównanie dnia z nocą. Była ona więc wpisana w naturalny cykl roku astronomicznego. Fakt ten miał duży wpływ na układ tworzącego się roku liturgicznego. Również daty innych świąt powstających w następnych wiekach, umieszczano w znaczących momentach cyklu natury. Przy obchodach Zwiastowania (25 marca), narodzenia św. Jana Chrzciciela (24 czerwca) czy narodzenia Jezusa (25 grudnia), nie stawiano pytań o dokładny czas tych wydarzeń. Ważniejsza była symbolika wybranych dat kalendarzowych. Wpisanie świąt w naturalny cykl roku pomagało przeżywać upływ czasu i różne pory roku w odniesieniu do Chrystusa. To także tłumaczy, dlaczego chętnie przyjęto moment zimowego przesilenia jako datę narodzenia Jezusa. Czy rok narodzenia został ustalony w sposób właściwy? Mówi się bowiem, że Dionizy Mniejszy ustalił datę narodzin Chrystusa o 4-7 lat za późno. - Sprawa jest nieco podobna jak z datą dzienną Bożego Narodzenia. Dla Dionizego ważne było znaczenie teologiczne daty narodzin Jezusa. Znał wprawdzie obliczenia historyczne, dokonywane w jego czasach, ale nie starał się za wszelką cenę do nich dostosować. Rok narodzenia Jezusa określił w ten sposób, że umieścił go na początku jednego z ustalonych już wówczas cykli paschalnych. Umieszczając to wydarzenie na początku cyklu, chciał podkreślić, że Chrystus jest początkiem wszystkiego, od Niego wszystko się zaczyna. To sedno obliczeń Dionizego. Dla niego ważna była wymowa symboliczna tej daty, a nie sama jej dokładność historyczna. Patrząc więc na tę rachubę zgodnie z jego założeniami, jest ona prawidłowa. Nie można jej było zarzucić, że jest błędna. Może jednak warto byłoby reformować kalendarz i dostosować go do rzeczywistej daty narodzin Chrystusa? - Nie jest to proste ani też konieczne. Wymagałoby bowiem zmiany daty wszystkich wydarzeń historycznych, co wprowadziłoby wiele zamieszania. Ponadto nie jest ważna dokładna chronologia, ale sama osoba Jezusa Chrystusa. Obecny kalendarz, mimo pewnej nieścisłości, spełnia swój cel, postawiony przez Dionizego: nieustannie przypomina, że narodzenie Chrystusa stanowi punkt przełomowy w dziejach świata. Właściwie każda data, którą zapisujemy zaczynając list, podpisując dokument czy wypełniając rachunek, przypomina - mniej lub bardziej świadomie - o przyjściu na świat Zbawiciela. Zatem także w obchodach Wielkiego Jubileuszu drugorzędna staje się kwestia, że rachuba nie jest wyznaczona w sposób doskonały? - Oczywiście, że tak. Tak samo rzecz ma się z dokładnością usytuowania miejsc świętych. Gdy dziś znajdujemy się w betlejemsldej bazylice i schodzimy po wąskich schodach do groty Narodzenia, wiemy, iż dotykamy miejsca szczególnie ważnego. Byłoby nieporozumieniem spierać się, czy Chrystus narodził się dokładnie w tym miejscu, czy też kilka lub kilkanaście centymetrów lub metrów dalej. Najważniejszy jest sam fakt narodzenia, a więc przyjścia Zbawiciela na ziemię. Daty i miejsca stanowią jedynie okazję, by tę tajemnicę przeżyć lepiej i bardziej uroczyście. Rozmawiała MILENA KINDZIUK
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |