Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Znak ognia

Raymond Nader, dyrektor libańskiej telewizji katolickiej Tele-Lumiere (www.telelumiere.com), od dziecka fascynował się tajemnicą Boga. Jako student próbował znaleźć naukowe wytłumaczenie aktu stworzenia, stawiał sobie najtrudniejsze teologiczne pytania dotyczące tajemnicy naszego zbawienia w śmierci i Zmartwychwstaniu Chrystusa, misterium Eucharystii, Trójcy Świętej i innych zagadnień. Szukał na nie odpowiedzi nie tylko poprzez czytanie dzieł teologicznych, ale również w wytrwałej, codziennej modlitwie i kontemplacji.

Po zawarciu sakramentu małżeństwa i przyjściu na świat dzieci wzmożone obowiązki rodzinne w połączeniu z pracą zawodową, nie pozwalały mu poświęcać tyle czasu na życie wewnętrzne, co poprzednio. Nader wpadł jednak na bardzo oryginalny pomysł - kilka razy w ciągu roku wyjeżdżał do pobliskich klasztorów na całonocną modlitwę. Brał ze sobą Biblię oraz świece, aby wsłuchiwać się w głos Boga i w kontemplacji szukać Jego Oblicza. o godz. 22 żegnał się z żoną i dziećmi i jechał do wybranego eremu, aby tam w absolutnej ciszy rozważać teksty Pisma św. i modlić się przez całą noc. Dopiero nad ranem wracał do domu.

9 listopada 1994 r., w wigilię swoich 33. urodzin, Raymond Nader wybrał się do eremu Annaya (1350 m n.p.m.), gdzie św. Charbel Makhlouf spędził ostatnie 23 lata swojego życia sam na sam z Bogiem, osiągając szczyty świętości. Patrząc na rozgwieżdżone niebo, Raymond uświadomił sobie, że w konfrontacji z ogromem wszechświata z miliardami gwiazd i galaktyk nasza Ziemia jest nic nie znaczącą kruszyną - a cóż dopiero on sam. W jego głowie pojawiły się pytania: "Jaka jest moja rola w tym świecie? Czy rzeczywiście, jako istota rozumna i wolna, jestem dla Boga ważniejszy od całego materialnego wszechświata?".

Zdawał sobie sprawę, że jeżeli może zaistnieć relacja miłości między człowiekiem a Bogiem, to każdy z nich musi odgrywać w niej bardzo ważną rolę. W przeciwnym razie nic już wtedy nie miałoby sensu. Ogarnięty tymi myślami ukląkł, zapalił pięć świec, ustawiając je w formie krzyża, i zaczął czytać oraz medytować przypowieść o talentach z Ewangelii wg św. Mateusza (25, 14-30).

Było dotkliwie zimno i zbliżała się północ. W pewnym momencie Raymond poczuł podmuch gorącego wiatru: w miarę upływu czasu jego siła i temperatura wzrosła do tego stopnia, że był zmuszony zdjąć z siebie nie tylko kurtkę, ale również sweter i koszulę. Uświadomił sobie, że to zjawisko tropikalnej wichury w listopadzie jest czymś niespotykanym. Równocześnie ze zdziwieniem stwierdził, że podmuchy wiatru zginały konary drzew, ale w niewytłumaczalny sposób omijały świece, które spokojnie paliły się dalej. Nie znajdował logicznego wytłumaczenia dla tego wszystkiego, co się wokół niego działo.

W pewnym momencie utracił zmysłowy kontakt z rzeczywistością i znalazł się w innym jej wymiarze. Tak opowiadał o tym niezwykłym doświadczeniu w jednym z programów libańskiej telewizji LBC: "Znalazłem się w innym świecie, którego piękno trudno wyrazić słowami. Zostałem ogarnięty tajemniczym światłem i obecnością całkowicie bezinteresownej, czystej Miłości, która utrzymuje wszystko w istnieniu. Zrozumiałem: jest to jeden Bóg w trzech Osobach. Straciłem zmysłowy kontakt z materialnym światem, ale zdobyłem inny rodzaj poznania, widziałem i słyszałem w inny sposób - pełniejszy, duchowy. Kontemplowałem cudowną światłość, tak niesamowicie zachwycającą, że nie jestem w stanie słowami opisać tego doświadczenia. To światło objawiało i równocześnie zakrywało obecność niewidzialnego Boga. Stało się dla mnie oczywiste, że istnieje tylko Bóg. który jest miłością, i tylko On jest jedynym źródłem istnienia. Owo tajemnicze duchowe światło przewyższało tysiące razy światło słońca, które w porównaniu z nim wydawało się światełkiem świecy. Światło to pomimo swojego ogromu było przyjazne, niosło ze sobą słodycz miłości, radość i pokój. Nie można patrzeć w słońce gołym okiem, natomiast w to boskie światło można było patrzeć bez przerwy, nie tracąc zachwytu nad jego fascynującym pięknem. Światło to miało krystaliczny kolor. Otaczało mnie i równocześnie przenikało, wypływało nie z jednego punktu, lecz ze wszystkich stron. Zdumiony i zachwycony pytałem się siebie: »czy nie jest to sen?«. Jednak Obecność odpowiedziała mi: »Nie, to nie jest sen.« Dopiero teraz jesteś w pełni świadomy i trzeźwym Odpowiedź była jasna i zrozumiała, dotarła do mnie bez słów i jakiegokolwiek dźwięku. Zacząłem dalej pytać: »Kim jesteś? Gdzie ja jestem?«. Odpowiedź była natychmiastowa: »Ja jestem i jestem wszędzie«. Wtedy dotarło do mnie przesłanie: »To Ja jestem Miłością, której doświadczasz«. A więc to Bóg w Trójcy jedyny jest Miłością, którą Bóg-Człowiek Jezus Chrystus nam objawił w tajemnicy swojej śmierci i Zmartwychwstania i którą pragnie obdarować każdego człowieka. Stało się dla mnie oczywiste, że Bóg w Trójcy jedyny zna wszystkie moje myśli i kocha mnie bezinteresowną miłością, ofiarowując mi swoje nieskończone miłosierdzie, aby podnosić mnie z każdego upadku i przebaczać wszystkie moje grzechy. Boża miłość napełniała mnie niewypowiedzianym szczęściem i pokojem. Dopiero w jej świetle poznałem całą moją niedojrzałość, grzeszność, egoizm i równocześnie pewność, że tylko wtedy będę dojrzewał do miłości, gdy pozwolę Chrystusowi, aby prowadził mnie w codziennym życiu i pomagał mi zwalczać moje wady.

Odcisk palców na
ramieniu Raymonda Nadera
W pewnym momencie zauważyłem, że to moje doświadczenie obecności Boga i tajemniczego światła zaczęło zanikać. Jednocześnie pojawił się we mnie lęk, że utracę świadomość i życie. Dlatego zacząłem się modlić: »Proszę Cię, Panie, nie odchodź, zabierz mnie ze sobą«. Wtedy Pan - jestem przekonany, że był to Jezus Chrystus - dał mi do zrozumienia, że zawsze jest i nieustannie będzie ze mną.

Moje zmysły zaczęły na nowo funkcjonować, odzyskałem słuch i zdolność widzenia. Miałem jednak wrażenie, jakbym na nowo został uwięziony w ciele. Z powodu przenikliwego zimna musiałem się natychmiast ubrać. Uświadomiłem sobie, że od momentu kiedy rozpocząłem modlitwę, minęły już cztery godziny; świece całkowicie się wypaliły, a mnie się zdawało, że trwało to wszystko tylko jedną chwilę. Nie mogłem znaleźć żadmego logicznego wytłumaczenia dla tego, co się wydarzyło. Wstałem, wziąłem Biblię i poszedłem do samochodu. Kiedy przechodziłem obok figury św. Charbela, która stała na dziedzińcu klasztornym, nagle poczułem w lewej ręce silny ból. Moje ramię stawało się coraz gorętsze. Dopiero w samochodzie podwinąłem rękaw, aby sprawdzić, co się stało. Wtedy ze zdumieniem zauważyłem na swojej skórze wyraźny odcisk pięciu palców, jakbym został przypalony czyjąś gorącą dłonią. Po jakimś czasie znamię to przestało mnie boleć, odczuwałem tylko ciepło w tym miejscu. Nadal jednak nie mogłem zrozumieć, w jaki sposób te pięć palców odcisnęło się na moim ramieniu. Pokazałem ten znak swojej żonie, aby się upewnić, że nie jest to tylko jakieś moje przywidzenie. W końcu zrozumiałem, że w ten sposób św. Charbel dał mi jasne potwierdzenie autentyczności mojego doświadczenia w eremie Annaya w nocy z 9 na 10 listopada 1994 r. - że nie był to sen lub jakieś moje urojenie. Udałem się wówczas do arcybiskupa Bejrutu Abiego Nadera i opowiedziałem mu o wszystkim. Po wysłuchaniu mnie biskup polecił lekarzom, aby zbadali ten tajemniczy odcisk na moim ramieniu".

Specjaliści różnych dziedzin medycyny badali rękę Raymonda Nadera. Był wśród nich również sławny libański chirurg - dr Nabił Hokayem, który potwierdził, że ów odcisk pięciu palców na ramieniu Raymonda to ślad po oparzeniu II i III stopnia, a jego przyczyna jest nieznana. Również nie znaleziono medycznego wytłumaczenia na to, dlaczego oparzelina po kilku minutach w ogóle przestała boleć, czemu nie pojawiła się na niej żadna infekcja oraz dlaczego była ona czerwonego koloru (oparzenia mają zwykle barwę szarą albo czarną). Lekarze ponadto stwierdzili, -że rana się nie zabliźniała, tak jak każda rana skóry. Fakt ten wykluczał hipotezę celowego zadrapania. Na skórze ramienia Raymonda widać było wyraźnie przypalenie pięciu palców. Nader jest przekonany, że to św. Charbel odcisnął na nim swoją rękę, aby dać mu pewność, że jego doświadczenie obecności Boga było tak realne, jak znak na jego ramieniu. Rany te całkowicie zniknęły po pięciu dniach, nie pozostawiając żadnych blizn.

W lipcu 1995 r., w dniu liturgicznego wspomnienia św. Charbela, podczas procesji w klasztorze Annaya obok Raymonda pojawił się wiekowy mnich z kapturem na głowie. Nader nie widział jego twarzy, ale usłyszał wewnętrzny głos, który przekazał mu pierwsze orędzie św. Charbela. Po skończonym przekazie zakonnik zniknął, a Nader poczuł na swoim ramieniu taki sam ból jak pamiętnego 9 listopada 1994 r. Okazało się, że na nowo, w tym samym miejscu co poprzednio, pojawiła się na jego ręce oparzelina w kształcie dłoni. Raymond zrozumiał, że jest to znak od Świętego Pustelnika. Od tej pory co pewien czas Nader otrzymuje od św. Charbela specjalne orędzie do przekazania ludziom. Za każdym razem orędziom tym towarzyszy pojawienie się odciśniętych palców na ramieniu Raymonda. Orędzia owe są najpierw przekazywane do oceny władzom kościelnym, a dopiero później ludziom. Do ubiegłego roku zostały przekazane 22 orędzia św. Charbela. Wzywają one ludzi do powrotu do Boga oraz do tworzenia cywilizacji miłości przez modlitwę, pokutę i miłość bliźniego.

oprac. ks. Mieczysław Piotrowski TChr

Publikacja za zgodą redakcji
Miłujcie się!, nr 2-2007



Wasze komentarze:
 mateo: 09.01.2009, 01:49
 Św.Charbelu ratuj mnie, bo nie mam już sił, upadam bardzo często nie widząc sensu podnoszenia się, bo niema efektów. Proszę o modlitwę bym wyszedł z nałogu.
 bogumiła: 02.09.2008, 11:08
 Wierzę Panie...
 maya: 02.08.2008, 07:20
 wiara czyni cuda ....
 Requestor: 25.06.2008, 17:43
 A powiem, co tam. Do niedawna byłem uwikłany w grzech, nałóg. Zacząłem się intensywnie modlić, szukać odpowiedzi na pytanie nie tyle czy Bóg istnieje, ale czy można oczekiwać od Niego odczuwania jego obecności w sposób niewidzialny, ale przede wszystkim odczuwalny. Chodziłem po YouTUBE, pisałem posty na filmach o cudach. Aż pewnego dnia na jedne z nich, traktujący o pustce wewnętrznej, odpisał pewien 15 latek. Podpisał się dosłownie "Random Person Who Read our Comment". Wymienił mi prawdy wiary, dał świadectwo swojej, poza tym napisał o mnie kilka rzeczy, które wzbudziły moje zainteresowanie, bo skąd osoba z 2 końca świata miałaby wiedzieć o mnie takie szczegóły życia duchowego. Zaczęliśmy do siebie regularnie pisać, coraz bardziej otwierałem się na jego korespondencję, słowa. Pisał, że to Duch Święty mówi mu, co pisać, i że będzie się modlić o to, by Jezus wlał we mnie tyle łask, że się przepełnię i będą wylewać się ze mnie na zewnątrz. I miał chłopak rację. Któregoś wieczora czytałem któryś raz z rzędu jego list. Czytałem i czytałem, aż wreszcie poczułem się dziwnie. Przez chwilę miałem wrażenie, że oddalam się od świata, od ekranu monitora. Pomyślałem sobie, że może to Bóg. Powiedziałem, że chcę aby mnie napełnił. Nagle moje serce rozpędziło się do około 150 uderzeń na minutę. Waliło tak, że zacząłem się prawie spowiadać przed Bogiem ze swego zycia, bo bałem się, że padnę na zawał. Potem poczułem lęk. Lęk bliżej nieokreślony, silny ale nieziemski. Taki lęk czułem już kilka razy w życiu, podczas snu, pod jego wpływem zaczynałem lunatykować. Ale tym razem ten lęk był nie we śnie, ale około 18 wieczór. Zdałem sobie sprawę, że to obecność Boża i Duch Święty napełnia mnie darem Bojaźni Bożej. Zbiegłem do mamy na dół, powiedziałem jej, że te lęki nocne to był On. przez około 10 minut mówiłem jakby natchniony, ale przepełniony lękiem i pokorą. Kiedy położyłem się na łóźku, cały drgałem. Zapytacie, czy jestem normalny. Jestem. Nawet byłem diagnozowany przez psychiatrę jakieś 2 miesiące wcześniej pod kątem depresji /po prostu się pogubiłem w życiu i wpadłem w tzw. dół; nie była to depresja psychiczna, ale emocjonalna/. Spytacie, czy nie był to Szatan. I ja wiele razy zadawałem sobie to pytanie, wiedząc jednocześnie, że poznam to po owocach. Wiele razy potem upadałem, wątpiłem. Ale dziś, 5 miesięcy po tym, jestem wolny, chodzę co tydzień do Spowiedzi i Komunii św; obrastam w siłę i mądrość. Widzę, że Boże przykazania połączone z wiarą w potęgę osobowości opartej na Bogu są mechanizmem samonapędzającym, i że szczęśliwsi Ci, co nawet cierpią z Chrystusem niż ci, co się bez niego żałośnie próbują od bólu uwalniać. A przecież jego jarzmo jest słodkie, a ciężar lekki ...
 teresa: 01.04.2008, 18:19
 Wierzę w kazde słowo BOżE ono podnosi na wyżyny NIEBA WIERZE ........
 ALINA: 26.02.2008, 13:23
 cuda zdarzaja sie codziennie nie mam co do tego watpliwosci a wiara pomaga
 Bożena: 06.01.2008, 17:33
 Wierzę! Bóg działa przez ludzi. których wybiera jako swoje narzędzia. Przez Maryję posłuzył się w dziele odkupienia.
 M.J: 03.01.2008, 17:00
 Niesamowite... Ciekawe, jakie to uczucie, być tak blisko Boga. A św. Charbel to postać wielce tajemnicza. Uzdrowienia, słynne zdjęcie, na którym pojawił się ojciec Charbel i te poparzenia...
 Karol: 30.11.2007, 18:38
 http://www.heartofjesus.ca/Naju/najuPolish.htm -wierze.Pan Bóg jedyny kocha nas wszystkich.


 Piotrek: 03.11.2007, 21:45
 Czytam o tych cudach mimo że jestem pewien istnienia Boga. Czytam i czuję że jestem grzeszny i mam fizyczną chęć pojść jutro do spowiedzi. Do spowiedzi, mimo że uważałem że nie mam grzechów na sumieniu. Mam fizyczną ochotę wyspowiadać się jak nigdy dotąd. ALE czuję jakiś wewnętrzny strach przed 100% spowiedzią. To diabeł odwodzi mnie od ochoty spowiedzi. Chce mnie przekonać, że w takim stanie jak obecnie, jest mi dobrze. LUDZIE, modlcie się za mnie. Tel 886031692.
 Roman: 01.11.2007, 10:58
 Wierzę...................
 czarek: 17.09.2007, 00:27
 wierzę , wiara jest najważniejsza
 ela: 12.09.2007, 13:47
 wierzę że to prawda.....
 tomek: 14.07.2007, 17:31
 nawracajcie się i WIERZCIE w EWANGELIĘ bo w godzinie w której się nie spodziewacie SYN CZŁOWIECZY przyjdzie
 szczęśliwa: 19.05.2007, 19:59
 wierze... :D
 bzknisko: 14.05.2007, 22:22
 Są ludzie-narzedzia w ręku Boga Najwyższego.Nawracajmy się i wierzmy w Ewangelie...
[1] [2] [3] [4] [5] (6)


Autor

Treść

Nowości

Modlitwa do św. HieronimaModlitwa do św. Hieronima

św. Hieronimśw. Hieronim

Św. Hieronim patron księgarzyŚw. Hieronim patron księgarzy

Modlitwa do św. Archanioła Gabriela o wstawiennictwo i pomocModlitwa do św. Archanioła Gabriela o wstawiennictwo i pomoc

Dlaczego mamy w Polsce tak wielu 'uzdrowicieli', którzy naciągają chorych ludzi?Dlaczego mamy w Polsce tak wielu "uzdrowicieli", którzy naciągają chorych ludzi?

Co zrobić z osobami, które chodziły na religię a dziś są niewierzącymiCo zrobić z osobami, które chodziły na religię a dziś są niewierzącymi

Najbardziej popularne

Tajemnica SzczęściaTajemnica Szczęścia

Godzina ŁaskiGodzina Łaski

Modlitwy do św. RityModlitwy do św. Rity

Litania do św. JózefaLitania do św. Józefa

Jezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się JezusowiJezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się Jezusowi

Modlitwa o CudModlitwa o Cud

Poprzednia[ Powrót ]Następna
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2023 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej