Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Co złego jest w pettingu?

Poznaliśmy się we wspólnocie przy kościele dawno temu. Od 6-ciu lat jesteśmy razem. Od roku zaręczeni. Oboje jesteśmy wierzący. Bóg jest dla nas najważniejszy w życiu. Ze współżyciem seksualnym postanowiliśmy zaczekać do ślubu. Od roku zaczęliśmy głębiej okazywać sobie uczucia poprzez (nie lubię używać tego słowa) petting. Nie jestem pewna, czy tak do końca to podoba się Panu. Narzeczony nie widzi w tym nic złego, ponieważ twierdzi, że jesteśmy przekonani o swojej miłości, nie jesteśmy nastoletnimi dzieciakami i, przede wszystkim, wkrótce się chcemy pobrać, i właśnie dlatego w ten sposób pragniemy przygotować się do pełnego współżycia seksualnego w małżeństwie. Jeśli o mnie chodzi, przyznam szczerze, że bardziej robię to dla niego. Według mnie nie musiałoby być tego (pettingu). Wytrzymałabym do ślubu bez problemu. Kochamy Boga całym sercem i chcemy być zawsze blisko Niego. Przypodobać się Jemu w każdym czynie. Czy to, co robimy, jest zgodne z Jego nauką? Bardzo proszę o kilka słów w mojej sprawie. Z góry serdeczne Bóg zapłać!
Dorota

Droga Doroto!

Pozwól, że zanim odpowiem na Twoje pytania i wątpliwości "przygotuję sobie grunt" trzema uwagami ogólnymi.

Po pierwsze, nazwijmy po imieniu, czym jest petting. Jest to działanie mające na celu uruchomienie reakcji narządów rozrodczych, zbudowanie napięcia i przeżycie doznania przyjemności przy jego rozładowaniu. Pełna reakcja organizmu przy takim działaniu następuje najczęściej tylko u mężczyzny z tego powodu, że po prostu łatwiej ją u niego niż u kobiety wywołać. Zauważmy podobieństwo pettingu do działań autoerotycznych (masturbacja czyli onanizm lub samogwałt) tyle tylko, że dokonywany jest nie w pojedynkę, a w parze. Działanie takie imituje reakcję narządów, jaka zachodzi przy normalnym współżyciu płciowym, tyle, że bez zjednoczenia cielesnego (ściślej - narządowego). Chodzi tu o uzyskanie doznania seksualnego bez konsekwencji w postaci ewentualnego poczęcia dziecka. Tymczasem naturalne, dobre i prawidłowe (a tym samym - budujące więź i pożyteczne dla struktury psychofizycznej człowieka), świadome uruchomienie pracy narządów rozrodczych może mieć miejsce wyłącznie w małżeńskim współżyciu płciowym. I to jedynie pod warunkiem, że małżonkowie akceptują płodność i dzieci jako dar i jednocześnie jako naturalny i możliwy skutek aktu małżeńskiego. Jest więc petting nieuprawnioną i przynoszącą złe owoce próbą wykradania przyjemności zarezerwowanej dla małżeństw a będącej swoistą nagrodą Stwórcy dla małżonków za gotowość podjęcia się trudów rodzicielstwa. Jednak próba ta zawsze kończy się, w ogólnym rozrachunku, porażką. Za cenę chwilowej, doraźnej przyjemności płaci się trudnościami we własnym rozwoju osobowościowym oraz w budowie więzi seksualnej w przyszłym małżeństwie. Tak więc petting w żadnym stopniu nie jest elementem sprzyjającym rozwojowi człowieka ani też dobrego przygotowania do przyszłego współżycia małżeńskiego. Przeciwnie, może być źródłem rozlicznych trudności. Dlaczego?

Otóż petting wywołuje sztucznie reakcję narządów w sytuacji niezgodnej z naturą ich funkcjonowania, czyli w sytuacji wynaturzonej. Przeżycie doznania wyrwane jest całkowicie z kontekstu płodności i pełnego zjednoczenia cielesnego. Zatem doznanie niczemu nie służy, a staje się celem samym w sobie. Jest przeżywane w oderwaniu od jedności małżeńskiej i od płodności - rodzicielstwa. Tworzy to stereotyp (trwały zapis w mózgu) przeżywania doznania seksualnego niezgodny z naturą płciowości człowieka. Będzie to przeszkodą w budowaniu naturalnego, prawidłowego współżycia małżeńskiego. Dodajmy na marginesie, że zdecydowana większość małżeństw przeżywających trudności we współżyciu zupełnie nie kojarzy ich ze swymi wcześniejszymi "dokonaniami" przed ślubem. To, co piszę, nie jest żadną ideologią, lecz oczywistym faktem. Niestety jest on mało znany, bowiem ujawnianie rzetelnej wiedzy o płciowości jest nie na rękę potężnym finansowo siłom, które zarabiają na szerzeniu bałaganu seksualnego. Siły te, posługując się wyso-konakładowymi pismami, reklamami, telewizją i innymi dostępnymi środkami przekazu kreują fałszywą wizję płciowości człowieka.

Po drugie - charakterystyczne jest, że wątpliwości co do kwalifikacji moralnej czynów na "terenie" płciowości (nie tylko pettingu) mają z reguły nie mężczyźni, a kobiety. Jest to naturalne i zrozumiałe. Wystarczy przyjrzeć się biologii (czyli planowi Stwórcy wpisanego w naturę stworzenia). To kobieta ponosi wszelkie naturalne biologicznie skutki aktywności seksualnej: w jej ciele odbywa się współżycie, w niej poczyna się i rozwija przez dziewięć miesięcy dziecko, ona je w trudzie rodzi, ona je karmi piersią... Nic więc dziwnego, że kobieta obdarzona jest większym naturalnym wyczuciem, co jest złe w tej dziedzinie, ponieważ skutki zła sama najboleśniej odczuje na "własnej skórze". Jest więc w kobiecą psychikę wbudowanych szereg subtelnych mechanizmów ostrzegających przed niewłaściwym działaniem na tym delikatnym i świętym zarazem terenie przekazywania życia ludzkiego. Płynie stąd praktyczny wniosek: skoro kobieta ma większe wyczucie zła moralnego w tej dziedzinie, to ona (nie mężczyzna) powinna być ekspertem od rozstrzygnięć w dziedzinie działań płciowych (w myśl zasady, że widzący powinien prowadzić ślepca a nie odwrotnie). Co więcej - to kobieta powinna uchronić związek od wejścia na niewłaściwe tory w dziedzinie płciowości! Powinna uczynić to stanowczo i konsekwentnie, kierując się miłością, czyli dobrem obojga i dobrem ich przyszłego związku. Uleganie moralnie złym pomysłom mężczyzny nie ma nic wspólnego z prawdziwą miłością (bez względu na wytworzone przez niego, często bez złej woli, przepiękne ideologie i logiczne wywody usprawiedliwiające). Przyzwolenie na zło jest wyrządzeniem krzywdy i, jemu, i sobie. Krzywdy, przed którą mężczyzna sam czasem nie jest w stanie się obronić (mając mniejsze wyczucie zła i będąc "zagłuszonym" silnymi reakcjami pożądania).

Wreszcie, po trzecie: Czy petting "podoba się Panu", czy jest grzechem, czy jest grzechem ciężkim? Te pytania pojawiają się w listach bardzo często (zresztą nie tylko w sprawie pettingu czy wcześniej omawianego całowania się). Warto więc pokusić się o ogólniejsze rozstrzygnięcie. By nie błądzić i nie propagować jakiegoś "widzimisię" sięgam do Katechizmu Kościoła Katolickiego:

1852 Jest rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z dala: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, ...ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, Królestwa Bożego nie odziedziczą (Ga 5, 19-21).

1853 Źródłem grzechu jest serce człowieka i jego wolna wola...

1855 Grzech śmiertelny niszczy miłość w sercu człowieka wskutek poważnego wykroczenia przeciw prawu Bożemu; podsuwając człowiekowi dobra niższe, odwraca go od Boga...

1857 Grzechem śmiertelnym jest ten, który dotyczy materii poważnej i który nadto został popełniony z pełną świadomością i całkowitą zgodą"...

1859 Grzech śmiertelny wymaga pełnego poznania i całkowitej zgody. Zakłada wiedzę o grzesznym charakterze czynu... Ignorancja zawiniona i zatwardziałość serca nie pomniejszają, lecz zwiększają dobrowolny charakter grzechu.

1861 Grzech śmiertelny jest - podobnie jak miłość - radykalną możliwością wolności ludzkiej. ... Chociaż możemy sądzić, że jakiś czyn jest w sobie ciężką winą, powinniśmy sąd nad osobami powierzyć sprawiedliwości i miłosierdziu Bożemu.

1862 Grzech powszedni... gdy w materii lekkiej nie przestrzega się normy prawa moralnego lub gdy nie przestrzega się prawa moralnego w materii ciężkiej, lecz bez pełnego poznania czy całkowitej zgody.

1863 ... Grzech powszedni świadomy i pozostawiony bez skruchy usposabia nas stopniowo do popełnienia grzechu śmiertelnego...

1868 ... ponosimy odpowiedzialność za grzechy popełniane przez innych, gdy w nich współdziałamy: uczestnicząc w nich; nakazując je, zalecając, pochwalając lub aprobując; nie wyjawiając ich lub nie przeszkadzając im; chroniąc tych, którzy popełniają zło.

1872 Grzech jest aktem przeciwnym rozumowi. Rani on naturę człowieka...

Tyle katechizm. Ktoś mógłby mi przewrotnie zarzucić, że ujawniając powyższe "uświadamiam" o grzeszności i tym samym przyczyniam się do powiększenia "ciężkości" i tak popełnianych masowo grzechów. Jednak pokusa, by świadomie nie chcieć dowiedzieć się, co jest grzechem, by "nie móc" zgrzeszyć ciężko, jest wspomnianą "zawinioną ignorancją", która pogłębia ciężar grzechu. Poza tym nie ujawniając grzeszności, sam zaciągnąłbym winę i odpowiedzialność za "współdziałanie". Poznacie prawdę i prawda was wyzwoli oraz zło dobrem zwyciężaj - to najrozsądniejsze zasady postępowania w sprawach trudnych.

Tyle uwag ogólnych, które posłużą mi za "podkład" do odpowiedzi na list.

Droga Doroto. W zasadzie odpowiedź na swoje wątpliwości już znalazłaś powyżej. Wierzę, że "dałaś radę" doczytać do końca, nie wyrzucając tekstu do śmieci (dosłownie i w przenośni). Wiem, że "twarda to mowa", ale tak naprawdę nikt nie obiecywał chrześcijaninowi życia łatwego, lekkiego i przyjemnego. Warto jednak pamiętać, że przezwyciężenie nawet wielkich trudności z pomocą Bożą zawsze jest możliwe i daje człowiekowi w efekcie wielką radość i satysfakcję. Czyni go lepszym, uzdalniając do pokonywania jeszcze większych trudności. Podejmowany dobrowolnie trud jest ceną wzrostu i jedyną drogą człowieczego rozwoju. Nie da się tego trudu podjąć "za kogoś", choć można i trzeba pomagać ludziom w jego podejmowaniu. To właśnie próbuję dla Ciebie zrobić.

Doroto, cieszę się. że masz wrażliwe sumienie i nie zatraciłaś naturalnego rozeznania, co jest dobre, a co złe.

Możesz być pewna, że to. co kryje się pod terminem "petting " nie podoba się Panu, bo jest jawnie sprzeczne z Jego koncepcją płciowości człowieka i prawidłowych działań na jej terenie.

To, że narzeczony nie widzi w tym nic złego, nie jest dowodem na to, że jest "to" dobre a jedynie, że on "nie widzi". Jeżeli tak (co, jak wskazałem wcześniej, jest nierzadkie nawet wśród naprawdę przyzwoitych mężczyzn) to znaczy, że Twoim zadaniem jest oświecenie go, by "widział" lub przynajmniej, by uwierzył i uszanował fakt, że Ty "widzisz". Zrób to bardzo delikatnie, by nie poczuł się odgórnie pouczany, głupi czy wręcz gorszy. Podziel się z nim swoim dobrem, swoim "czuciem" sprawy i poproś, by wielkodusznie, z miłości do Ciebie ofiarował Tobie... spokój sumienia. To się Wam opłaci!!! Wygranie tej sprawy z pewnością będzie pięknie owocować w Waszym małżeństwie i w wychowaniu Waszych dzieci. Będziecie mogli być dla nich wiarygodni i polecać im własne narzeczeństwo jako godne naśladowania. Może wagi tego w tej chwili nie widzisz dostatecznie ostro i konkretnie, lecz -jako Tato - zapewniam Cię, że będzie to z biegiem lat coraz bardziej przez Was doceniane. Będzie źródłem niegasnącej głębokiej radości (a nie, jak w przypadku porażki, ciągłych wyrzutów sumienia).

Pomysł, żeby w ten sposób przygotować się do pełnego współżycia seksualnego w małżeństwie jest podpowiedzią szatana, pomysłem z piekła rodem. Rozpowszechnianym zresztą masowo, kłamliwie lecz ochoczo przez propagatorów "swobody seksualnej" zarabiających krocie na... bałaganie seksualnym. Podobnie zresztą propaguje się doświadczenia z wieloma "partnerami", by "nauczyć się" współżycia, aby zadowolić, ba, zachwycić przyszłego współmałżonka, czy "partnera". Czy wreszcie zachęca się do samogwałtu dla (rzekomo) "koniecznego poznania i rozwoju własnej seksualności". Wszystkie te zachęty są jawnym oszustwem za cenę... judaszowych srebrników. Są najwyższej klasy draństwem bazującym cynicznie na ludzkiej niewiedzy i słabości, a prowadzącym do ludzkich nieszczęść zaczynających się od uzależnienia od przyjemności seksualnej i w konsekwencji załamania się karier życiowych. Są przyczyną m.in. niewierności, rozpadu małżeństw, osierocania lub wręcz mordowania w czasie przed urodzeniowym własnych dzieci, przestępczości seksualnej...

Teraz, Dorotko, uwaga. Może być ciężko. Muszę Ci powiedzieć, że robiąc to dla Niego popełniłaś fatalny błąd. Po owocach poznacie... Niestety, mimo niewątpliwie dobrych chęci, zrobiłaś to przeciwko Jego dobru. Słowem, niechcący skrzywdziłaś Go, siebie i Wasze przyszłe małżeństwo. Krzywdy (nawet te wyrządzone nieświadomie) należy naprawiać. Zadanie to niełatwe, ale z Bożą pomocą możliwe. Wierzę, że Wam się uda. Podstawą tej wiary jest nie naiwna chęć przypodobania się Wam, lecz Twoja jawna deklaracja, że kochacie Boga całym sercem. Skoro teraz już wiecie, że to, co robiliście, nie jest zgodne z Jego wolą i nauką - droga powrotu jest jasna i... pewna. Początek tej drogi wskazuje syn marnotrawny mówiąc: Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko Bogu i Tobie. Krokiem następnym jest szczera spowiedź i "uczepienie się" łaski uświęcającej. Co prawda z siłami ludzkimi różnie bywa, to jednak u Boga nie ma nic niemożliwego.

Dorotko, chcę Ci na koniec powiedzieć, że bardzo się cieszę, że odważyłaś się powiedzieć o swoim problemie, zanim nie zabrnęliście dalej. Doświadczenie uczy, że zdarza się to również tym, którzy stanowczo deklarują powstrzymywanie się od współżycia. "Kto stoi, niech baczy, by nie upadł" - przyjmijcie te słowa św. Pawła w pokorze i budujcie Waszą relację tak, by z pewnością, bez żadnych wątpliwości podobała się Panu. Będę Was wspierał modlitwą

Zatroskany Tato

Publikacja za zgodą redakcji
Miłujcie się!, nr 1-2004

Wasze komentarze:
Klaudia: 11.09.2023, 10:09
Do hejterów-zrozumcie że seks i tym podobne rzeczy są dla małzonków! Dajcie sobie spokój z ublizaniem od ciemnoty itp bo na nas PSYCHOKATOLI jak to ktoś ujął nie działa. Pozdrawiam!
Ss: 04.01.2023, 16:29
Wydaje mi się że ty jesteś niepełnosprawny Człeku.
Szukający: 29.04.2022, 13:08
Gdyby nie nauki i konferencje ks. Piotra Glasa sam nie zrozumiałbym o co to całe halo. Wychowałem się na książkach dr hab. n. med. Kazimierza Imielińskiego z 70. lat ubiegłego wieku i żyłem w przekonaniu, że zarówno masturbacja jak i petting są naturalnymi czynnościami związanymi z dojrzewaniem i seksualnością. Dopiero świadectwo ks. Glasa otworzyło mi oczy. Rozumiejąc, że wszystkie te "zabawy" mają podłoże demoniczne byłem w stanie jakoś się wreszcie ogarnąć. W każdym bądź razie jeżeli kiedyś przyjdzie mi zaznać łaski zbawienia to dzięki temu słudze Maryi.
Andy : 02.01.2021, 23:00
Nadziwić się nie mogę, że ktoś się określa mianem niewierzącego, wchodzi na portal z treściami katolickimi i mówi jak rozumieć wolę Boga i nauczanie oparte na Ewangelii... trochę pokory... i takim doradcom już dziękujemy! rozumiem, że ktoś kto tu zadaje pytanie pragnie prawdy i odpowiedzi zgodnej z katolicką interpretacją... chyba, że chodzi o usprawiedliwianie się i własne wizje seksualności... Nikt nie mówi, nawet Pan Jezus, że życie (i chrześcijaństwo) jest (będzie) sielanką. Wręcz przeciwnie- to walka. Zatem także w dziedzinie seksualności. Jeśli chodzi o pieszczoty, to pewnie, że jest różnica między pettingiem w luźnej relacji, a w małżeństwie, pewnie, że warto wziąć pod uwagę okoliczności, czy jest walka, czy zgoda na wszystko, czy są dni płodne i czy jest to stałe rozwiązanie czy tez okazyjnie... ani nie demonizować ani nie kanonizować swoich zachowań. Ostatecznie po to jest spowiedź, żeby dojrzewać i dochodzić do pełni... Kiedyś gdy byłem nastolatkiem pewien ksiądz wyjaśnił mi na czym polega PRAWO STOPNIOWOŚCI. Krok po kroku dochodzę do coraz większego zrozumienia i praktykowania Ewangelii, ale przestrzegał przed STOPNIOWOŚCIĄ PRAWA (tzn. twierdzeniem, że takie czy inne przykazanie mnie jeszcze, albo w ogóle nie dotyczy, jest głupie i mogę sobie wybrać, co mi się podoba... to wyprowadza poza chrześcijaństwo w indywidualizm i pychę.
niewierzący: 10.03.2020, 09:28
To może w ogóle się nie spotykać z partnerem? Poco prowokować nieczyste myśli? Kontaktować się listownie, ślub i dopiero seks. Nie daj Boże orgazm, tylko prokreacja. Sorki, ale wg. mnie nie po to Bóg sprawił aby ludzie mieli orgazm, aby z niego rezygnować. Uważam, że ktoś, kto takie bzdury pisze obraża Boga. Bóg nic tak głupiego by nie wymyślił.
Romek: 17.12.2019, 22:34
Polecam stronę www.szansaspotkania.pl mowzna na niej rowniez zadac pytanie
Ja już nic nie wiem: 16.12.2019, 11:25
Jesteśmy małżeństwem 5 lat. Mam 29 lat Mamy troje zaplanowanych wyczekiwanych dzieci, pięciolatke i dwuletnie bliźniaki, jest co robic. Na chwilę obecną nie chciałabym być w ciąży bo poprzednie byly zagrożone, wychuchane, bliźniaki urodziły się za wcześnie, było trochę stresu. Jedna ciaze stracilam w 22 tygodniu. Mam niesmak, nie do dzieci ale do ciazy jako okresu pelnego stresu, u mnie za kazdym razem tak niestety bylo. Po za tym chce już wrócić do pracy, wyjść do ludzi. Dlugi stosowalismy prezerwatywy, nie uzywamy ich obecnie że względu na moje wątpliwości.. ale kosztem meza, teraz kochamy się dwa., trzy razy w miesiącu w najbardziej możliwie nieplodne dni, więcej nie chce. Mąż zaczął oglądać filmy pornograficzne, odkrylam ze prawie codziennie sam się zaspokaja. W ostatnim miesiącu w dni plodne naszła mnie taką ochota na męża, cały dzień o tym myślałam i czytałam na forach czy to grzech ciężki czy powszedni...Ostatecznie dwa razy uprawilasmy peeting z orgazmem. Ja mam wyrzuty sumienia bo to ja poprosiłam męża Już miałam ochotę sama puścić jakiś film i sie doprowadzić do orgazmu, maz się rozesmial i sam się mną zajal. Nigdy wcześniej nie uprawilasmy peetingu. po prostu dni plodne nie było seksu wcale lub prezerwatywa ze stosunkiem przerywanym. Mąż oczywiście zadowolony, i przez te dwa dni nie zaspokajal się sam. Twierdzi że mam niepotrzebnie wyrzuty sumienia, że tak powinno być, przecież jesteśmy małżeństwem, a jeśli nawet peeting w małżeństwie jest zły kiedy wtedy jest nam tak dobrze i sie po nim do siebie przytulam cała noc że powinnam być chyba zakonnicom. Peeting z orgazmem w dni plodne , nie lubię tego słowa nawet nie wiem jak to ująć na spowiedzi, trochę się wstydzę czy nie przesadzam, już lepiej mi powiedzieć w konfesjonale pornografia lub seks z prezerwatywa. Prosze o odpowiedz czy zrobiłam coś strasznego. Dodam ze w między czasie dużo o tym czytałam. Znalazłam dwie strony dla małżeństw gdzie ksiądz odpisał dziewczynie żeby tego nie demonizowac. I dużo więcej że to ciężki grzech.. przystapialm do komunii w między czasie. Wahalam się. Nie wiedziałam czy mogę iść czy nie. W ostatniej chwili stwierdziłam że chyba mogę i powinnam żeby nie robić tego więcej i znaleźć jakiś spokój, zeby mnie ta Komunia umocniła. Prosze o ocenę mojego postępowania. Już wiem ze tego więcej nie zrobię bo po tym całym peetingu tydzień tylko o tym myślę. A mąż się mi dziwi . . Czekam na odpowiedź
Takitam: 18.08.2019, 08:39
Interpretacja kościoła jest taka że zabicie człowieka to nie zawsze jest grzech (gdy brak celowości, obrona, itd). Mało tego na przestrzeni wieków wszystko się wywraca, i zmienia. Kiedyś nie do pomyślenia było by ksiądz stał tyłem do Tabernakulum. Przyjmowanie Eucharystii na ręce? Niedawno profanacja Najświętszego Sakramentu. Obecnie no problem. Co do meritum raczej stosunek do stosunków przed małżeństwem się prędko nie zmieni. Ale Bóg stworzył nas grzesznemi i dał nam sakrament pojednania. Tak jest to grzech, ostatecznie wszystko będzie rozliczone. Bóg jest nieskończonie miłosierny, nieskończenie sprawiedliwy i on oceni kto popełnia wiekszy grzech ksiądz który być może swoim kategorycznym podejściem rozbija związek? Czy przyszli małżonkowie okazując sobie miłość przed ślubem.
Tom: 09.07.2019, 20:25
Przykro, że Ci którzy nie zgadzają się z tym tekstem używają słów pełnych nienawiści. Jeżeli się z czymś nie zgadzają niech to argumentują. Przemoc (w tym słowna) jest tylko dowodem ignorancji i ucieczki od tematu. A to że kobiety ubierając się nieodpowiednio współuczestniczą w grzechu mężczyzny (nie tylko fizycznym, ale również tym popełnianym w myślach) to wydaje mi się że jest oczywiste.
Żart: 17.06.2019, 11:24
"Krzywdy, przed którą mężczyzna sam czasem nie jest w stanie się obronić (mając mniejsze wyczucie zła i będąc "zagłuszonym" silnymi reakcjami pożądania)." Serio? Brak mi słów.. Idąc tym tokiem myślenia to kobieta może być winna gwałtu, bo ubrała za krótką spódniczkę i facet nie mógł się powstrzymać? Przepraszam bardzo, ale kto to pisał?
Analny xionc: 09.05.2019, 10:42
Bilet do średniowiecza w jedną stronę. Nie szkoda mi was psychokatole. Grzech? Jebnijta się w te popaprane łby!
Witor: 09.05.2019, 09:22
Dziękuję za odpowiedź na ten list. TO JEST PRAWDA
MISTRESS: 03.05.2019, 21:59
TO JEST KURŁA DRAMAT, TEN KTO NAPISAŁ ODPOWIEDŹ PANI DOROCIE TO BIEDNY, CIEMNY, ZAKŁAMANY I NIESZCZĘŚLIWY CZŁOWIEK. Nie wiem czy się śmiać czy płakać.
Anna: 22.04.2019, 00:21
Robicie z młodzieży idiotów -gorzej niż sekta. W tych cytatach z Biblii nic na temat. Tekst i porady żenujące. Takie radę na pewno do niczego się nie przyda co interpretacja straszna. Nie ma nic wspólnego z prawdą. Mężatka z 20-toletnim stażem.
Ciężki przypadek.: 26.02.2018, 17:04
A Ja , powiem wam. Że, przez peeting zaczęłam swoją drogę z z partnerem. Nastepnie doszło do seksu. Nie warto, dla kilku chwil zanieczyszczać swoją duszę, uwierzcie. Ciężar przez grzech nieczystośći daje odczuć mi do dzisiaj.
Ella: 15.08.2017, 19:21
Mój narzeczony właśnie nie rozumie a może nie chce zrozumieć że Petting Jest grzechem Mówi że nie żyjemy w średniowieczu, ja jestem jeszcze dziewica mając 28 lat do seksu mnie nie kusi a teraz widzę że i z Pettingu należy zrezygnować Niewiem jak on to przyjmie.... Pozdrawiam
Leslaw: 13.10.2016, 08:58
A ja myslalem ze sredniowiecze skonczylo sie 1492.....
MPE: 14.04.2015, 19:24
Kochani! A ja chciałam podzielić się własnym doswiadczeniem w tej kwestii. Jestem po slubie już 9 lat. Przed slubem nie doszło między mną a moimi 3 partnerami do współżycia innego poza opisywanym tu pettingiem. Wówczas - mnie też się wydawało, że przecież to nie jest grzech - nic złego nie robimy, to tylko niewinna czułosc... I może nadal bym tak myslała, gdyby nie dziwne problemy z seksem w małżeństwie. Po każdym orgaźmie, o który tak bardzo mi było cięzko podczas bardzo czystego małżeńskiego stosunku, miałam ogromne wyrzuty sumienia. Łyz napływały mi momentalnie do oczu, nienawidziłam siebie za orgazm, który przeżyłam przecież zupełnie w czysty, przeznaczony dla małżonków sposób... Po jakims czasie uswiadomiłam sobie, że to cierpienie nie bierze się znikąd. jest owocem popełnionego grzechu z moimi partnerami z młodosci... niestety, wszystko co autor napisał w tym artykule jest prawdą i ja Wam o tym zaswiadczam - ogromny ciężar ponoszę w małżeństwie za "błahe niewinnosci młodosci":( jest to smutne ale prawdziwe. Pan Bóg dał mi siłę abym wreszcie stanęła w prawdzie i wyznała te obrzydlistwa w sakramencie pojednania. Jestem w trakcie przygotowania do spowiedzi generalnej i poszukując odpowiedzi nt różnych grzechów dotarłam do tej strony. Kochani - trudne jest życie w czystosci, ale proszę Was - pomimo trudu, jesli upadacie - biegnijcie do spowiedzi i proscie o przebaczenie i łaskę wytrwania - Pan Bóg pomoże tylko w to uwierzcie. jesli boicie sie, ze ktos was opusci bo nie bedzie rozumiał waszego postepowania - zadajcie sobie pytanie czy taka miłosc w strachu jest miloscią? pozdrawiam was, pozostaje z modlitwa i proszę o modlitwe
radzym: 09.04.2015, 14:46
gówno znaczą wszystkie wasze winy w oczach Pana... On je usunie- ufajcie MU:)
xxxx: 30.03.2015, 11:17
masakra,
(1) [2] [3] [4]

Autor

Treść

Poprzednia[ Powrót ]Następna

[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2021 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej