Zasiadłeś tu, aby mnie sądzić według Prawa, a wbrew Prawu każesz mnie bić? (Dz 23,3)Wystąpienie Pawła przed Sanhedrynem wykazuje liczne podobieństwa do relacji o sądzie nad Jezusem (Łk 22, 63-71), a następnie nad Piotrem i Janem (Dz 4, 5-22; 5, 17-40) oraz Szczepanem (6, 12-7,60). W każdym przypadku rozpoznajemy wspólne elementy, których trzon stanowi wrogość oskarżycieli oraz zdecydowanie i odwaga oskarżonych.Przemówienie rozpoczęło się od incydentu, który poważnie rzutował na dalszy bieg wypadków. Paweł, używając zwrotu "mężowie bracia", a nie "ojcowie" lub "przełożeni ludu" (Dz 4, 8), przemawia w sposób, który doskonale oddaje mentalność semicką. Członkowie Sanhedrynu, chociaż mu wrodzy, wciąż pozostają jego braćmi, zarówno "według ciała", czyli w aspekcie pochodzenia etnicznego, jak i "według ducha", czyli w aspekcie przynależności religijnej. Paweł zdaje sobie sprawę, że jego najważniejszym zadaniem jest uwiarygodnienie się wobec najwybitniejszych przedstawicieli ówczesnego - świata żydowskiego. Od ich oceny zależy bowiem jego dalszy los, o którym rozstrzygną lokalne władze rzymskie. Mowa Pawła ma charakter obronny. Uwypukla on swoją solidarność z zebranymi i liczy, że odwzajemnią to nastawienie. Mówiąc: "Ja nadal aż do dziś z całkowicie spokojnym sumieniem służę Bogu", wskazuje na bezsens tego, co się dzieje. Specyficznie żydowska debata o profilu religijnym została przeniesiona na grunt władz pogańskich. Jej sedno stanowią sprawy sumienia, co do których Paweł nie ma sobie nic do zarzucenia. Jego życie, przed nawróceniem i po nawróceniu, stanowi całość, a chociaż oba etapy bardzo się od siebie różniły, na każdym z nich postępował zgodnie z wrażliwością swego sumienia. Przemiana pod Damaszkiem przesądziła o zasadniczej nowości tego, co nastąpiło po niej, a zarazem potwierdziła ciągłość biografii i postępowania zawsze i szczerze ukierunkowanego ku Bogu. Słownictwo, jakiego Paweł używa, jest znane z Biblii Greckiej oraz z innych pism Nowego Testamentu (Flp 1, 27; 2 Tm 1, 5.19; 1 P 3, 16. 21). Wskazuje ono na pewność siebie wynikającą z pewności wiary,' mocą której Paweł służy Bogu najlepiej, jak potrafi. To, co inni traktują jako zarzut, on postrzega jako niezbywalny obowiązek, za którym przemawia posłuszeństwo głosowi sumienia. Odważne wyznanie zostało odebrane jako zuchwalstwo. "Na to arcykapłan Ananiasz kazał stojącym przy sobie uderzyć go w twarz" (w. 2). Zachowanie Ananiasza wobec Pawła było skandaliczne, oznaczało bowiem publiczne znieważenie oskarżonego i nasilało atmosferę pogardy wobec niego. Paweł poczuł się mocno dotknięty, reagując bez wahania i z gwałtownością, która odsłania jego charakter: "Niech uderzy cię Bóg, ściano pobielana! Zasiadłeś tu, aby mnie sądzić według Prawa, a wbrew Prawu każesz mnie bić?" (w. 3). Apostoł reaguje nie tak, jak uczył Chrystus, zalecając nadstawienie drugiego policzka (Mt 5, 39), ale jak ktoś, kto czuje się mocno obrażony rzuconą obelgą. "Pobielana ściana" to symbol czystości na pokaz przykrywającej rozmaite brudy i nieporządek (por. Mt 23, 27). Paweł, znawca Tory, krótko i dosadnie ujmuje niedopuszczalną paradoksalność postępowania przywódcy religijnego: zobowiązany do przestrzegania Prawa, postępuje wbrew Prawu i je łamie (Kpi 19, 15). Skoro takich nadużyć dopuszczają się przywódcy, czego można się spodziewać od prostego ludu? Jeżeli tak ma wyglądać dalsze przesłuchanie, nie ma żadnych wątpliwości do czego ono prowadzi, bo werdykt został już wydany. Paweł potrafi znosić upokorzenia i cierpienia, ale ich nie pragnie ani nie szuka, wiedząc, że w pewnych warunkach stoją na przeszkodzie skuteczności głoszenia Ewangelii. Incydent przybrał nieoczekiwany obrót. "Arcykapłanowi Boga urągasz? - powiedzieli stojący przy nim. Paweł odpowiedział: Nie wiedziałem, bracia, że to arcykapłan. Napisane jest bowiem: Przełożonemu ludu swego nie będziesz złorzeczył" (ww. 4-5). Nierozpoznanie arcykapłana w pierwszej chwili wywołuje zdziwienie, ale istniały rozmaite powody, które do tego doprowadziły. Po pierwsze, w tym okresie był nie jeden, lecz kilku arcykapłanów, a Paweł ich nie znał i nie rozróżniał; po drugie, przybycie Sanhedrynu miało charakter nieformalny, zatem arcykapłan nie wyróżniał się w widoczny sposób spośród innych; po trzecie, pospiesznie zwołane zebranie odbywało w atmosferze dalekiej od oficjalności; po czwarte, cały incydent odbywał się w półmroku i w gęstej ciżbie ludzi, których głosy Paweł słyszał, ale twarzy osób dalej stojących nie widział. Nie można również wykluczyć innej ewentualności. "Według niektórych - napisał D. H. Stern - zdanie to ma wyraźne zabarwienie ironiczne, bo Szaul doskonale wiedział, kto był kohenem hagadolem [arcykapłanem], tyle że ów ktoś nie zachowywał się, jak przystało na tę godność!". ks. Waldemar Chrostowski
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |