Kadr z filmu...Mt 3, 13-17
...a film toczył się nadal... lata mijały, zmieniały się krajobrazy, ja dorastałam ...zdobywałam wiedzę....a nad tym wszystkim była piecza mych rodziców, oni wciąż niestrudzenie "kładli" mi do głowy to, co jest najistotniejsze w życiu...a więc wiarę, nadzieję, miłość, pokazywali mi kim powinien być człowiek, jakie powinien mieć wartości, jaka powinna być kochając rodzina... jakim być Dzieckiem Boga... a lata mijały, ten sam pozostał jedynie kurz z drogi polnej... i ten Krzyż na rozstaju dróg... On jedyny się nie zmieniał mimo tylu lat...ciągle tam stał....i ilekroć przechodziłam obok Niego, to o czymś mi przypominał... o tej Wielkiej Miłości.... o tym, iż jestem tylko człowiekiem, zwykłym grzesznikiem... i kimś...kto tylko Jemu zawdzięcza swe życie... bo tylko On jest jedynym Synem ...a ja jego dzieckiem... ...jedno wydarzenie w życiu a tak zmieniło bieg życia, nabrało tempa... celu. Ciągle do czegoś zmierzam, dążę, czasami są to złe drogi... bo nie potrafię wybrać stojąc na rozdrożu dróg, w którą stronę mam iść, potykam się o mały kamień...upadam.... życie wydaje się wtedy takie trudne... bolesne...nikt przecież nie powiedział mi kiedy się rodziłam, że to takie będzie... to samo i z wiarą, nikt nie powiedział na chrzcie, że to będzie takie trudne, że to będzie kosztowało tyle wysiłku, poświęceń... ale też nikt nie powiedział... że to będzie takie piękne... dopiero zdobywanie szczebla po szczeblu , poznawania samego siebie, odkrywania w tym Boga pokazało mi, że wiara jest piękna, że nadzieja dodaje życia, że miłość to życie oświeca....że w końcu się wszystko zawiera w tej Jedynej Wielkiej Miłości. Jako dziecko wierzyłam z wielkim entuzjazmem, z dzieciną radością biegłam do Kościoła, na majowe pod krzyżem... z sennymi oczkami zmawiałam z babcią różaniec październikowy... a dziś? Dziś coraz więcej mam pytań...szukam odpowiedzi .... Szukam potwierdzenia...gdzieś po drodze zakurzył się mój entuzjazm...gdzieś uśpiła się moja dziecinna Ja... a może to tak ma być...? Może tak właśnie ma wyglądać życie...? Nikt przecież nie rodzi się z instrukcją na życie... Ale mnie zebrało na wspomnienia... ...przechowuję jeszcze swych dzieci Białe Szatki z Chrztu... mojej nie mam. Wczoraj syn...zapytał się mnie, dlaczego to Pismo Święte jest takie popisane... odpowiedziałam mu, że to twoje...otrzymałeś je na Chrzcie Świętym od kapłana... i już jako dziecko bardzo żywo się nim interesowałeś... dorastałeś w jego cieniu, stąd nosi ślady twych odkryć... Ślad dziecinnych rączek umazanych czekoladką wertujące kartki Pisma... szukanie tam samego siebie...teraz można tak powiedzieć - szukanie samego siebie na kartach Biblii. ...szukanie drogi do ...Jordanu... Boże... wspominam dziś mój chrzest, dziś kolejny raz potwierdzę przynależność do Ciebie... pociągnij mnie proszę znów nad brzeg Jordanu, obmyj mnie z grzechu, namaść mą głowę Świętym Olejem...nałóż na mnie Białą Szatkę ...znów chcę być Twym Jedynym Dzieckiem... chcę być Twoja.... I tylko w Tobie mieć upodobanie. Boże... kolejny dzień już za mną ...nieprzespana noc za mną....a przede mną... całe życie z Tobą. Wczoraj - to żal, że kochało się za mało, a można było przecież więcej... dziś - to bycie w zadziwieniu, że można iść dalej, iść dalej mimo trudu, mimo ciągłego wiatru w oczy....można iść... a jutro - to już nic bez Ciebie Boże, bez Ciebie jest już nic nie możliwe, nawet ja... ... taśma filmu zakończyła swe przewijanie... zaczyna się nowy kadr... niedziela... dochodzi prawie 7 rano...dom pogrążony jeszcze we śnię...dziś Dzień Chrztu Pańskiego... Boże... ja należę do Ciebie...
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |