Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Marcelina Darowska - czuwająca nad sanktuarium życia rodzinnego

To właśnie o niej powiedział wielki teolog dominikański o. Jacek Woroniecki: "Bóg kazał Marcelinie DAROWSKIEJ czuwać nad sanktuarium życia rodzinnego przez wychowanie dziewcząt. Dobre, po chrześcijańsku wychowane żony i matki to ostatnia twierdza życia narodowego. Tej twierdzy kazał Bóg Marcelinie bronić".

Całe życie Marceliny Darowskiej (1827-1911) upływało w czasie, gdy jej ojczyzna Polska była rozdarta i zniewolona przez trzech zaborców. Nowe prądy intelektualne związane z gwałtownym rozwojem nauki i techniki odcinały XIX-wieczną Europę od chrześcijańskich korzeni i rodziły pokusę budowania nowego świata bez Boga albo wbrew Bogu.

Sama Marcelina tak widzi i maluje obraz współczesnego jej świata: "Spójrzmy na świat ze sfery Bożej, a zobaczymy go w ciemności. Człowiek wyniósł siebie ponad prawo Boże i nie tylko stał się prześladowcą bliźniego, ale w tej ciemności łamie i wywraca siebie, jest zabójcą własnego pokoju i szczęścia. Chce stwarzać ład będąc niszczycielem, chce oświecać będąc ciemnością, chce prowadzić nie umiejąc kroku postawić".

Przyszła na świat 16 stycznia 1827 r. w Szulakach, na terenie obecnej Ukrainy, w polskiej rodzinie ziemiańskiej Kotowiczów. Rodzice jej, choć wierzący katolicy, w sprawach religii mało byli oświeceni; wystarczały im tradycyjne powierzchowne formy pobożności. A jednak jako piąta z siedmiorga ich dzieci poznała Boga "inaczej". On sam objawił się jej w pięknie przyrody ojczystej i w darze głębokiej modlitwy, która zaowocowała potrzebą czynu. Od dzieciństwa nosiła na sercu karteczkę z zapisaną prośbą, żeby Bóg pozwolił jej uczynić coś dla Polski i w tej intencji odmawiała co dzień modlitwę do Maryi Pomnij ... Wokół Boga mieszkającego w jej duszy i działającego przez miłość koncentrowało się całe życie Marceliny, a do jakiego stopnia - świadczy list, który napisała do przyjaciółki wkrótce po zawarciu małżeństwa z Karolem Darowskim: "Wychodząc za mąż uczyniłam ślub, że zapomnę słowo "ja" i jeśli moje życie, moje myśli i uczucia mają odtąd należeć do jednego człowieka - uświęcę to, żyjąc tylko w Bogu i dla Boga". Zawarcie małżeństwa, mimo wcześniejszych zamiarów życia zakonnego, traktowała Marcelina jako wolę Bożą, wskazaną jej przez okoliczności, a zwłaszcza przez ciężką chorobę ojca, który wymógł na niej przyrzeczenie, że wyjdzie za mąż.

Droga Marceliny do życia zakonnego była naznaczona wielkim cierpieniem. Po niespełna trzech latach szczęśliwego życia w rodzinie umiera nagle mąż a potem pierworodny synek. Na barki 25-letniej wdowy spadła odpowiedzialność za wychowanie córki i za "umiłowany lud" w Żerdziu, majątku zmarłego męża. Z właściwą sobie energią czynu podjęła te zadania. Bóg jednak chciał ją mieć gdzie indziej, wybrał ją na współzałożycielkę zgromadzenia zakonnego, które miało ..czuwać nad sanktuarium życia rodzinnego".

W 1857 r. w Rzymie dwie kobiety: ciężko chora Józefa Karska i młoda wdowa z Polski Marcelina Darowska, przy współudziale o. Hieronima Kajsiewicza, zmartwychwstańca, zawiązują Zgromadzenie Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP do pracy nad odrodzeniem rodziny przez wychowanie kobiety.

Jest coś symbolicznego w fakcie, że po śmierci Karskiej matka Marcelina od Niepokalanego Poczęcia przenosi zgromadzenie do Polski w roku powstania styczniowego, 1863. W walkach zbrojnych z zaborcą ginęli mężczyźni, zaś Marcelina zdecydowała się toczyć w naszej codzienności bój o KOBIETĘ.

Pierwszą fundacją w Polsce był Jazłowiec, leżący w archidiecezji lwowskiej. W ciągu 50 lat pracy m. Darowskiej powstało na ziemiach polskich sześć dużych ośrodków wychowawczo-naukowych, sześć "twierdz wiary i polskości", jak się wyrażali ówcześni biskupi.

W 1904 r., kiedy do Jazłowca zjechała się liczna rzesza już trzech pokoleń kobiet, które przeszły przez niepokalańskie szkoły, ta, która zawsze zakorzeniała w nich nadzieję na przyszłe zmartwychwstanie ojczyzny, zwróciła się do nich z apelem: "Jeśli powiększycie liczbę RODZIN PRAWDZIWIE CHRZEŚCIJAŃSKICH - nowa siła powstanie dla Kraju. Teraźniejsze skarłowacenie świata z tego jest, że upadła rodzina, charakter jej zmalał, duch zagasł, nie zrozumiana jest i nie uszanowana. Waszą rzeczą jest dźwignąć RODZINĘ".

Podwójne macierzyństwo m. Marceliny-naturalne wobec własnej córki Karoliny i duchowe wobec sióstr zgromadzenia - zaowocowało swoistym systemem wychowawczym. Choć poziom edukacji w niepokalańskich szkołach był wysoki, to przecież nie samo kształcenie było celem, ale "wychowanie przyszłych matek rodu ludzkiego". "Macierzyństwo jest potęgą - powtarzała z przekonaniem Marcelina - bo co matka wszczepi, nie zginie, zasady jej ręką podane są jakby nieśmiertelnie. Zachować się mogą - nie zacierają się nigdy". Dużym nowatorstwem w programach m. Marceliny było wprowadzanie w cały ciąg wychowania dziewcząt przygotowania do życia w małżeństwie i rodzinie, a także udzielanie byłym wychowankom rekolekcji przedślubnych.

W archiwum zgromadzenia przechowane są całe serie konferencji rekolekcyjnych dla sióstr i dla świeckich, przez które m. Darowska, obdarowana w tym względzie szczególnym charyzmatem, pomagała różnym osobom w odczytaniu zamysłu Bożego nad ich życiem i w ukochaniu woli Bożej, jako najwyższego i absolutnego DOBRA. Dla niej, zawsze trzeźwej, realistycznej i konkretnej, miłość Boża - to czyn: życie wolą Bożą. Najstarsze siostry Zgromadzenia, z których niejedna przez 50 lat była jej towarzyszką w życiu zakonnym, zgodnie stwierdzają, że prawdą jest to, co sama m. Marcelina, umierając, o sobie zaświadczyła, a na co codzień patrzyły: "JEDYNYM POŻĄDANIEM CAŁEGO ŻYCIA MEGO BYŁA WOLA BOŻA ... i teraz nie chcę ani ulgi ani cierpienia, tylko tego, CO BÓG CHCE".

Zmarła w Jazłowcu 5 stycznia 1911 r. Zachowała przytomność do ostatniego dnia życia, które ofiarowała jako zadośćuczynienie za profanację dokonaną w sanktuarium częstochowskim. Bóg ofiarę przyjął, a zgromadzenie ma w swoim charyzmacie rys ekspiacyjny.

Abp Józef Teodorowicz w mowie pogrzebowej powiedział o m. Darowskiej: "Główne rysy jej życia wewnętrznego i ducha zgromadzenia, to jak prosta linia, zawsze ta sama..." Marcelina: żona i matka, Marcelina: siostra zakonna i podwładna, wreszcie - Marcelina: założycielka i przełożona, to ten sam człowiek, kroczący zdecydowanie ku Bogu, którego umiłowała ponad wszystko w Jego Woli. TĘ NAJŚWIĘTSZĄ WOLĘ ślubowała kiedyś pełnić "bez zwrotu na siebie, bez względu na nic i na nikogo".

Czy może słaby człowiek dopełnić takiej przysięgi? Odpowiedzią na to pytanie może być tylko ostatni punkt Konstytucji napisanych przez m. Marcelinę dla Zgromadzenia Niepokalanek: "A że sił ludzkich na to za mało, siostry pokornie a ufnie oddadzą się NIEPOKALANEJ Matce i Królowej swojej... prze Nią i z Nią błagać będą Boga Wszechmocy... aby dary Ducha Świętego na nie wylał..." (§ 134).

Różne i bardzo nieraz bolesne dzieje przechodziło Zgromadzenie Niepokalanek. Związane z tajemnicą Niepokalanego Poczęcia, zawsze będzie przedmiotem szczególnych ataków "księcia ciemności". Cudem jest, że trwa, i cudem jest beatyfikacja jego Założycielki, która przez wiele lat była "znakiem sprzeciwu" dla wielu, nawet spośród duchowieństwa.

Podczas obu wojen światowych niepokalanki niejednokrotnie przekształcały swoje klasztory w szpitale, prowadziły dzieła charytatywne, ratowały Żydów, nigdy jednak nie przerwały pracy wychowawczej, która jest "sercem prac Zgromadzenia". Obecnie prowadzą szkoły średnie i podstawowe oraz przedszkola, a także katechizują w szkołach państwowych. W ostatnich latach rozpoczęły pracę misyjną na Białorusi i Ukrainie, a w 1989 r. powróciły do Rzymu, gdzie była ich kolebka.

Klasztory niepokalańskie "obrastają" w dzieci: małe, duże, siwe, przygarbione, ale zawsze "dzieci". Matka Marcelina przekazała siostrom, że mają im dosłużyć do końca". To właśnie przez te "dzieci" zgromadzenie może zwielokrotnić swoje oddziaływanie na społeczeństwo w Polsce i poza jej granicami i ratować tę "ostatnią twierdzę życia narodowego, jaką jest RODZINA". Ale zależy to przede wszystkim od moralnej postawy KOBIET. Ich formacja jest więc dziś sprawą bardziej kluczową niż za czasów m. Marceliny, a jej słowa brzmią jak proroctwo: "ŚWIAT BĘDZIE, ALE WTEDY, KIEDY SPOŁECZEŃSTWO SIĘ ODRODZI, A NA TO TRZEBA, ABY RODZINA STANĘŁA NA BOGU".

Czuwać będzie dalej nad tą sprawą jako BŁOGOSŁAWIONA.

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej