Święta Monika w "Wyznaniach" synaZ imieniem świętej Moniki kojarzy się natychmiast jej syn, św. Augustyn oraz jej łzy i modlitwy, które zanosiła do Boga o nawrócenie tego właśnie syna. Relacje, jakie później pozostawił potomnym Święty Biskup Hippony w swoich "Wyznaniach", pozwalająjednak dowiedzieć się znacznie więcej o tej kobiecie.Urodziła się w 331 roku w Tagaste (Afryka) w rodzinie o dawnych tradycjach chrześcijańskich. Nie wiemy, kiedy wyszła za mąż, złączywszy swe losy na dobre i na złe z Patrycjuszem. Mąż jej nie był chrześcijaninem. Augustyn snuje przed Bogiem takie wspomnienie: "Wychowana w skromności i umiarkowaniu raczej przez Ciebie, Boże, poddana rodzicom niż przez rodziców Tobie, służyła - gdy dorosła i wydano ją za mąż - mężowi jak panu. Gorąco pragnęła zdobyć go dla Ciebie. Cnoty, jakimi ją ozdobiłeś, budzące w jej mężu szacunek, miłość i podziw, były wieloma głosami mówiącymi mu o Tobie". Kiedy miała 23 lata z ich związku urodził się Augustyn. Największą jej troskąj ako matki było wychować po chrześcijańsku dzieci, w czym nie przeszkadzał jej mąż, choć też i nie pomagał. "Już jako mały chłopiec dowiedziałem się o życiu wiecznym, obiecanym nam przez naszego Pana - pisze w "Wyznaniach" św. Augustyn. - Od samego urodzenia żegnano mnie znakiem Jego krzyża i kosztowałem Jego soli. Bo matka gorąco w Ciebie wierzyła". Syn świętej Moniki uwiecznił wspomnienie jej codziennego życia: pracowitość, cierpliwością i łagodnością odnoszone zwycięstwa nad wybuchami gniewu męża, przebaczenie jego zdrad, wspólną troskę rodziców i wysiłek ekonomiczny ponoszone dla wykształcenia syna, spokój i łagodność w kontaktach z teściową która pomimo pierwszych uprzedzeń pokochała swoją synową jak najlepszą przyjaciółkę. Może tutaj ktoś podejrzewa, że zmyślam, a zatem posłuchajmy św. Augustyna: "Patry- cjusz był to człowiek o wspaniałomyślnych odruchach, a zarazem skory do gniewu. Ona jednak... jeśli się gniewał niesłusznie, czekała, aż się wykrzyczy i uspokoi, i dopiero wtedy wyjaśniała mu swoje postępowanie. (...) Przyjaciółki doskonale wiedziały, jaki jest temperament jej męża. Podziwały więc zarówno jej słowa, jak i to, iż nie słyszały, ani nie widziały znaków mogących na to wskazywać, jakoby Pattycjusz bił żonę, albo że choćby jeden dzień się kłócili". "Teściową, którą początkowo zraziły do niej podszepty dziewcząt służebnych, tak sobie zjednała troskliwością, niezmiennym spokojem i łagodnością, że w końcu starsza pani sama poskarżyła się synowi na owe złe języki, które zakłóciły dobre stosunki rodzinne między nią a synową. Domagała się, by je ukarano". Nie tylko własna rodzina była w kręgu zainteresowania świętej Moniki. "Gdziekolwiek mogła, starała się dusze rozdzielone sporem doprowadzić do pojednania. Musiała wtedy od każdej strony wysłuchać najbardziej zażartych słów, jakie zwykle wyrzuca z siebie rozjątrzona i nieprzerwana wrogość. (...) Moja matka - pisze św. Augustyn - takich słów usłyszanych od jednej osoby nigdy drugiej nie powtarzała; każdej z nich mówiła tylko o tym, co mogło służyć pojednaniu". To prawda, że postępowanie Augustyna napełniało jego matkę wielkim zatroskaniem. Podążała za nim do Rzymu, Mediolanu i w drogę powrotną do Afryki. W nierozwiązywalnym zdawałoby się zagubieniu szukała rady u biskupa Mediolanu, św. Ambrożego. Ten utwierdził jąw konieczności cierpliwego trwania na modlitwie w intencji syna: "Nie może zaginąć syn tylu łez" - pocieszył strapioną matkę. Sam Augustyn wyzna z czasem, że wszystkie matczyne upomnienia, rady i przynaglenia, z których śmiał się i które lekceważył, były w istocie głosem bożym, którego on niestety nie rozpoznawał. Po latach jego wdzięczność wobec matki wyraziła się w licznych, pełnych delikatności wspomnieniach o wpływie świętej Moniki najego życie. Monice dane było ujrzeć upragnione przez nią samą owoce życia. Augustyn, jej syn, wspomina znowu przed Bogiem: "Wreszcie i męża własnego - u schyłku jego życia - pozyskała dla Ciebie. Po jego nawróceniu już nigdy nie ubolewała nad tym, co przed jego nawróceniem od niego ucierpiała". W końcu przeżyła nawrócenie syna, Augustyna. "Synu, mnie już nic nie cieszy w tym życiu. Niczego już się po nim nie spodziewam... Jedno było tylko życzenie, dla którego chciałam trochę dłużej pozostać na tym świecie: aby przed śmiercią ujrzeć ciebie chrześcijaninem katolikiem. Obdarzył mnie Bóg ponad moje życzenie..." - zapamiętał te słowa swojej matki Augustyn. Gdy Augustyn z Matką przebywali w Ostii pod Rzymem nagle pogorszył się stan zdrowia Moniki. Przewidujące nawet jej śmierć otoczenie pytało, czy nie budzi w niej lęku, że zostanie pochowana gdzieś daleko od rodzinnego miasta. "Nic nie jest dalekie dla Boga - rzekła - i nie należy się obawiać, że mógłby On nie rozpoznać u kresu czasu, z jakiego miejsca ma mnie wskrzesić". Nadeszła bolesna chwila dla tych, którzy kochali Monikę. "Gdy zamykałem jej oczy, spłynął do mego serca niezmierny smutek - pisze św. Augustyn - który przelałby się obfitymi łzami, gdybym nie powstrzymywał tego płaczu rozpaczliwym wysiłkiem woli. (...) Nie wydało się nam godziwe, żeby śmierć takiej matki oblewać łzami, osnuwać skargą i lamentem. Tak się zazwyczaj opłakuje śmierć uważaną za nieszczęście albo za całkowite unicestwienie. Ona zaś ani nie umierała nieszczęśliwie, ani nie osuwała się w nicość. Byliśmy tego pewni, bo wiedzieliśmy jak cnotliwie żyła, a przy tym wiara nasza była prawdziwa, nie udawana, oparta na niezachwianych argumentach". Oto dzięki swoim "Wyznaniom" sam św. Augustyn odkrył przed nami kilka rysów tej niezwykłej kobiecej postaci, jaką była jego matka, św. Monika. Zmarła po 9 dniach choroby, mając 56 lat, gdy Augustyn miał lat 33. Ks. Dariusz Drążek Pielgrzym nr 215
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |