Ks. Jan Zieja na barykadach WarszawyPolonia całego świata myślą i sercem przenosi się do tamtych krwawych dni, kiedy to w miesiącu sierpniu i wrześniu w roku czterdziestym czwartym - powstał Naród Warszawy, by stolicę uwolnić od łez. Powstał Naród Warszawy zupełnie nieuzbrojony militarnie.Chłopcy mieli pistolety i czasem któryś miał granat - zeznaje wojskowy kapelan Szarych Szeregów, ks. Jan Zieją (już nie żyjący). Takie było podstawowe uzbrojenie powstańców. Z takim uzbrojeniem skutecznie stawiali czoła potężnym armatom, czołgom, wozom pancernym czy bombardowaniom lotniczym. Świat zachodni z zapartym oddechem podziwiał tak bardzo nierówną walkę. Wspierał powstańców pomocą dostarczaną samolotami i zrzucaną na spadochronach, która nie mogła być skuteczna ze względu na odległość. Tymczasem świat wschodni miał możliwość udzielenia wszelkiej skutecznej pomocy - lecz nie uczynił tego. Polacy czuli się opuszczeni przez świat, mimo to nie załamali się, bowiem nie byli osamotnieni. Z nimi był Bóg i Niepokalana. Dlatego okazali się być tak silni, że przez dwa miesiące obszary prawobrzeżnej Warszawy były wolne od wroga uzbrojonego po zęby. Starzy ludzie - warszawiacy - opowiadają do dziś o tym, jak to powstańcy w krótkich chwilach odpoczynku posilali się nie tylko jedzeniem, którego było mało, lecz także modlitwą. Najbardziej popularna wśród modlitw była owa stara pieśń, którą nucono sobie w okopach i schronach: Spod znaków Maryi - Rycerski my Huf Błogosław nam Chryste na bój Staniemy jak ojce by służyć Ci znów My Polska - my Naród Twój. Niezależnie od modlitw prywatnych, powstańcy systematycznie brali udział we Mszach Św., spowiadali się, przyjmowali Komunię św. i tak zaopatrzeni w Boga szli na linię frontu. Msze św. powstańcze odbywały się przy kanonadach artylerii, wybuchach bomb i granatów. Kapelan Szarych Szeregów, ks. Jan Zieją tak opowiadał: Odprawiałem Mszę św. przy ul. Grażyny o bardzo wczesnej godzinie. Linia frontu przebiegała niedaleko. Kiedy zacząłem mówić pierwsze słowa po łacinie, zaczęło się bombardowanie dzielnicy. Artyleria niemiecka tak grała, że ministrant nie mógł mnie słyszeć, a ja jego. Huk był straszny. Wszyscy żołnierze, którzy tam byli, przystąpili do Komunii św. Skończyłem odprawiać i odwróciłem się, aby ich pobłogosławić. Już nikogo nie było. Wszyscy poszli na linię. Takie były moje służby: nabożeństwa dla ludzi, dodawanie ducha, przygotowywanie na najgorsze, na śmierć, ale i tego się nie bałem. Innym razem ks. Jan Zieją odprawiał Mszę św. w szpitaliku przy ul. Mariańskiej. Ołtarz był ustawiony przy oknie. Pocisk niemiecki przeleciał tędy i uderzył w worki z piaskiem. Rozrzucił wszystko. Zasypało ołtarz. Ale nikomu nic się nie stało. W taki sposób bardzo wiele razy Opatrzność Boża chroniła tych, którzy się modlą podczas Mszy św. A oto inna reporterska relacja A. Kamińskiego z żałobnej Mszy św. kapelana ks. Jana Ziei za dusze Alka i Rudego: Nabożeństwo żałobne. Dzwoneczek. Wychodzi ksiądz. Jest w jasnozłocistym ornacie, a nie w czerni. Wszyscy są bardzo poruszeni nastrojem dnia wiosennego i rozsłonecznioną kaplicą. Jedno z okien kaplicy wychodzące na mały sad jest otwarte.
Drzewa soczyste świeżą zielenią obsypane W pewnej chwili ks. kapelan Jan Zieją - starszy przyjaciel tych młodych ludzi - odwraca się od ołtarza i rzuca pierwsze słowa kazania: NIE MA ŚMIERCI !!!, dlatego nie może być czerni i smutku. W ogromnej większości młodzież z Szarych Szeregów była religijna do głębi serca. Ich religijność była taka: za broń wziąć trzeba, bo to narodowy obowiązek, lecz nie na tym koniec. Oni wszyscy myśleli tak, jak autor tego wiersza:
Matko Boża... Która jesteś jak nad czarnym lasem Oni walczyli bagnetami i granatami, a myśleli o walce miłością. Taki byl ich duch. Oni byli tym natchnieni. Natchnienie to czerpali z Ewangelii Chrystusa i Królowej Polski - Matki Boga. Czuli się Rycerzami Niepokalanej i Jej Syna. Ks. Jan Zieją mianowany został później kapelanem Komendy Głównej Armii Krajowej. Takich bohaterskich kapelanów jak ks. Jan Zieją było wielu. O powstaniu napisano wiele książek i wydano tysiące publikacji. Tu godzi się jedynie wspomnieć tylko kilka epizodów, które dowodzą, jak bardzo w tamtych krwawych dniach żołnierz byl silny Bogiem, bo militarnie jego uzbrojenie było mniej niż skromne. Zawołaniem bojowym, a zarazem powszechnym rozkazem powstańców była staropolska dewiza: Bóg, Honor, Ojczyzna. To nic, że Powstanie upadło. To była przegrana tylko jedna, choć długa bitwa. Krew Bohaterów Warszawy zaowocowała w ostatnich czasach. To ich duch bojowy i ich wiara przyniosła owoce. To dzięki nim w pierwszej pielgrzymce do Polski Ojciec Święty mógł zawołać wielkim głosem na Placu Zwycięstwa: Bez Chrystusa historii Polski zrozumieć się nie da. Bowiem każdy Polak w pracy i na polu walki zawsze zwyciężał z Chrystusem. Bez Chrystusa Polska nie może mieć swojej tożsamości narodowej. Za tę bowiem tożsamość i za dzisiejszą wolną Polskę oddali swoje życie ziemskie Bohaterowie naszej Stolicy. Polonia świata chyli dzisiaj czoła oddając cześć tym wszystkim, którzy polegli, i tym nie-licznym jeszcze żyjącym, a rozproszonym po całym świecie. Im wszystkim mówimy: niech Was Bóg nagrodzi za Waszą miłość Boga i Ojczyzny. Kazimierz Król, Dania
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |