Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Dlaczego święty?

Pontyfikat Jana Pawła II, od 1 maja błogosławionego, był znakiem bardzo wyrazistym i przemawiającym nie tylko do katolików, ale i do światowej opinii publicznej, ludzi różnych kultur, ras, przekonań religijnych. Reakcja świata na sposób przeżywania cierpienia tego papieża i na jego śmierć, wreszcie popularność hasła Santo subito, które ktoś wtedy rzucił, miały oparcie w doświadczeniu spotkania z papieżem Wojtyłą.

Dostrzegano, że to "człowiek Boga", że konkrety i mechanizmy współczesnego świata widzi "w Bogu". Było oczywiste, że jest człowiekiem modlitwy, co więcej, że z dynamizmu osobowej więzi z Bogiem wynikała cała jego aktywność. Bliscy wiedzieli, że przed każdym spotkaniem z gośćmi, czy byli to przywódcy państw, dostojnicy kościelni, czy zwykli ludzie, modlił się w ich intencji i w intencji spotkania.

WOJTYŁA NA SOBORZE

Za czasów pontyfikatu Pawła VI i Jana Pawła II istotny stał się sposób prezentacji, czy raczej autoprezentacji papiestwa. Z okazji 25-lecia pontyfikatu papieża Wojtyły włoski MSZ opublikował w 2004 r. zbiorową pracę Andante in tutto ii mondo. Jeden z watykanistów Giancarlo Zizola zauważył, że "papiestwo odzyskało miejsce w sferze publicznej widzialności, przełamując zepchnięcie na margines do sfery kultu i do zakrystii, zadekretowane przez »państwo świeckie«odwołujące się do wojującej wizji opartej o liberalną zasadę rozdziału Kościoła od Państwa". Niemiecki historyk, jezuita Klaus Schatz, mówiąc o Pawle VI i Janie Pawle II, podkreśla! znaczenie "papiestwa pielgrzymującego" jako symbolu - zgodnego z Soborem Watykańskim II - bardziej misjonarskiego ruchu ku światu niż nieruchomego bieguna jedności.

Trzeba zatrzymać się chwilę przy Vaticanum II. Młody arcybiskup krakowski był jednym z aktywniejszych Ojców Soboru. Wniósł istotny wkład w prace nad Schematem XIII, późniejszej konstytucji duszpasterskiej Gaudium et spes "O obecności Kościoła w świecie współczesnym" oraz konstytucji dogmatycznej Lumen gentium. Biskup Wojtyła z okresu studiów zagranicznych miał konkretne doświadczenie ewangelizacji i misji Kościoła w Europie Zachodniej i na innych kontynentach, ale przede wszystkim totalitarnego ateizmu w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej, w krajach bloku radzieckiego. Wnosił to w soborowe debaty. Nie przypominały one w niczym salonowych dyskusji; były twardym przymierzaniem dynamizmu Ewangelii i soborowego entuzjastycznego przekonania, że chrześcijaństwo jest w stanie wnieść "duszę" w rozwój współczesności, do realiów społecznego i kulturowego świata.

Wszystko to przygotowywało krakowskiego kardynała do późniejszych obowiązków Następcy św. Piotra. Jak mówił, tekst pierwszej encykliki Redemptor hominis "miał w głowie, przywiózł z Krakowa. Trzeba było to tylko spisać już w Rzymie". Była ona wielkim zaproszeniem ludzkości do odkrycia znaczenia dzieła Odkupienia w Chrystusie. "Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli mu się nie objawi Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli nie uczyni jej w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa. (...) Chrystus Odkupiciel objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi. Człowiek odnajduje w nim swoją właściwą wielkość, godność i warość swego człowieczeństwa. Jest niejako potwierdzony, stworzony na nowo. Człowiek, który chce do końca zrozumieć samego siebie, musi ze swoim niepokojem, niepewnością, a nawet słabością i grzesznością, ze swoim życiem i śmiercią, przybliżyć się do Chrystusa" (p. 10).

TOTUS TUUS

Życie Karola Wojtyły było całkowicie oddane na służbę Panu, za pośrednictwem Jego Matki. Totus Tuus. Dla dobra Kościoła. Dla dobra człowieka, bo on jest "drogą Kościoła" {Redemptor hominis, 14). Temu służyły podróże zagraniczne, codzienne spotkania z ludźmi, z odpowiedzialnymi za wspólnoty lokalne kardynałami i biskupami, ale i ze świeckimi. Także przygotowywane dokumenty oraz kontakty dyplomatyczne Stolicy Apostolskiej z państwami i organizacjami międzynarodowymi. Głębokie przeświadczenie Soboru Watykańskiego II nie tylko o potrzebie, ale i o możliwości wniesienia przez Kościół Ewangelii Chrystusa i opartego o nią doświadczenia Kościoła jako żywotnej inspiracji w wizję rozwoju współczesnego świata, nie opuszczało papieża Wojtyły mimo coraz bardziej widocznych znaków kryzysu tego świata.

Upadł co prawda mur berliński, ale w wymiarze międzynarodowym narastały mechanizmy prowokujące dominację rynku i partykularnych, coraz bardziej anonimowych interesów ekonomicznych i ideologicznych oraz wzrost niesprawiedliwości społecznej i brak szacunku dla życia ludzkiego. Społeczeństwa Polski i innych krajów byłego bloku sowieckiego, oszołomione możliwościami szybkiego bogacenia się, brnęły w konflikty i spory, zapominając o fundamencie etycznym, o Dekalogu i o tym, co chrześcijaństwo dało im przez wieki. Jan Paweł II śledził te procesy bardzo uważnie. Podczas wizyt zagranicznych na wszystkie kontynenty wyrażał stanowisko Ewangelii Chrystusa i zatroskanie Kościoła. Obszerniej omawiał problemy w encyklikach Laborem exercens czy Sollicitudo rei socialis, gdzie mówi m.in. o grzechu strukturalnym, "którego skutki przekraczają krótki bieg życia jednostki", Centesimus annus; ale też Evangelium vitae, Yeritatis splendor, Fides et ratio. Powstają także encykliki dotyczące bezpośrednio życia i apostolatu Kościoła: Dominum et vivificantem, Redemptoris missio, Ut unum sint, Ecclesia de Eucharistia.

OFENSYWA POKOJU

Czasem, jak w wypadku starań o zapobieżenie wojnie między USA i Irakiem, podejmowana była cała "ofensywa pokoju", poprzez którą Jan Paweł II starał się ratować życie ludzi i zapobiegać narastaniu nienawiści i szaleńczych ideologii. Mówił o wojnie cywilizacji i pojawieniu się nowego zjawiska terroryzmu w skali globalnej. Poświęcił temu noworoczne przemówienie do Korpusu Dyplomatycznego akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej.

Nastał pamiętny luty 2002 r. z serią poświęconych tej sprawie spotkań z dyplomatami pierwszej rangi: Joschką Fischerem, Tarikiem Azizem, Kofim Annanem, Tonym Blairem, Jose Marią Aznarem i wysłannikiem Seyeda Mohammada Rezy Khataniego, szefa rządu Republiki Teokratycznej Iranu. Wreszcie, w sytuacji już niemal beznadziejnej, Jan Paweł II podjął decyzję wysłania z misją specjalną kard. Rogera Etchegeraya do Bagdadu i kard. Pio Lagiego do Waszyngtonu. "Luty Wojtyły" zakończył się spotkaniem kard. J.L. Taurana z 74 ambasadorami i dyplomatami z całego świata, wobec których papieski minister spraw zagranicznych raz jeszcze apelował o powstrzymanie się przed wojną, przypominając wszystko, co mówił Jan Paweł II w swojej "ofensywie pokoju".

WIELKI JUBILEUSZ

Codzienna troska Jana Pawła II koncentrowała się na duszpasterstwie Kościoła: odbywały się wizyty ad limina biskupów, środowe audiencje i niedzielne spotkania z wiernymi oraz wizytacje rzymskich parafii. Najważniejsze było głoszenie Chrystusa, przybliżanie znajomości Jego Osoby i faktu, że "tajemnicę dziejów człowieka, każdego i wszystkich, tajemnicę dziejów ludzkości wyrażają słowa, jakie Chrystus powiedział w momencie rozstania z Apostołami: chrzest w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Chrzest, czyli zanurzenie w Bogu - Tym, który Jest, który był i który przychodzi. Chrzest, czyli początek spotkania, obcowania, zjednoczenia, do którego całe życie doczesne jest tylko wstępem i wprowadzeniem, a spełnienie należy do wieczności.

Benedykt XVI w swojej wydanej niedawno rozmowie z Peterem Seewaldem zauważa: "Właśnie ta sprawa była jedną z najbardziej leżących na sercu Janowi Pawłowi II: dać jasno do zrozumienia, że patrzymy ku Chrystusowi, który przychodzi; że Ten, który przyszedł, jest także Tym, który przychodzi, i że w tej perspektywie przeżywamy wiarę zwróceni ku przyszłości. Z tym wiąże się, że jesteśmy potem zdolni przedstawiać orędzie wiary na nowo z perspektywy Chrystusa, który przychodzi" (s. 97).

Wielki Jubileusz Odkupienia, Rok 2000, był dla Jana Pawła II nie tyle pretekstem do akcji duszpasterskich, co przede wszystkim wydarzeniem historycznym przypominającym Jezusa z Nazaretu sprzed 2000 lat i wszystko to, co się wydarzyło, z akcentami na Ziemię Świętą i na Rzym. Z Listami apostolskimi Tertio Millennio adveniente i Nuovo Millennio ineunte. Ale przede wszystkim dla papieża Wojtyły było to spotkanie z Tym, który umiłował do końca, po krzyż i po moc Zmartwychwstania, który zbawia i który jest znakiem tym bardziej czytelnym, im bardziej świat okazuje się głuchy i usiłuje zorganizować życie tak, jakby Boga nie było.

WŚRÓD ŚWIECKICH

Jan Paweł II po zagranicznych podróżach apostolskich miał zwyczaj podsumowywać doświadczenia; analizować, co było udane, na co trzeba zwrócić uwagę w przyszłości. Po podróży do Polski w 1991 r. odnotował, co dostrzegł na obrzeżach podczas Mszy Świętej na warszawskiej Agrykoli: "młodzi przychodzili i odchodzili, stawali obok i pili piwo, potem wracali. Tego nie było wcześniej. Coś się zmienia w społeczeństwie. Na pierwsze rzędy nie ma co patrzeć, VIP-y siedzą zawsze tak samo, ale to, co się dzieje na obrzeżach, jest sygnałem zmian w społeczeństwie, który daje do myślenia".

Charakterystyczne, że nigdy nie używał słowa "tłum". Postrzegał osoby. Był bardzo wrażliwy na rolę świeckich w życiu i misji Kościoła. Jeszcze jako duszpasterz akademicki Krakowa, korzystając z chwili "politycznej odwilży" w 1957 r., zorganizował we Wrocławiu we współpracy i "pod płaszczem abp. Kominka" sympozjum dla ponad setki przedstawicieli duszpasterstw akademickich z całej Polski - pierwszy raz od dziesięcioleci razem! Właśnie na temat "Świeccy w Kościele" - i to na lata przed Vaticanum II! Potem, w okresie wakacji, przygotował rekolekcje w domu urszulanek Unii Rzymskiej w Bardzie Śląskim dla mniejszej grupy uczestników wrocławskiego sympozjum - z intencją "formacji laikatu".

Jako papież zainicjował Światowe Dni Młodzieży i wspiera! różnorodne formy aktywności świeckich w życiu i w misji Kościoła. Jego praca doprowadziła do tego, że po kilku latach, już za pontyfikatu jego następcy, we wrześniu 2010 r. mógł się odbyć w Korei znaczący Kongres Laikatu Katolickiego Azji. Episkopaty Afryki coraz bardziej opierają dzieło ewangelizacji i społecznej aktywności Kościoła na środowisku laikatu. Katolicy świeccy stanowią znaczącą obecność w ramach Misji Kontynentalnej w całej Ameryce Łacińskiej. Patrząc z perspektywy czasowej swojego pontyfikatu, Benedykt XVI zauważa zmiany pokoleniowe w skali świata i stara się iść dalej w tym samym co Jan Paweł II kierunku: "czasy się zmieniają. Narodziło się nowe pokolenie, z nowymi problemami. Pokolenie roku 1968 ze swoją specyfiką zaistniało i przeminęło. Również następne, bardziej pragmatyczne pokolenie, starzeje się. Dziś trzeba zapytać się: jak znaleźć rozwiązanie dla świata, który zagraża samemu sobie i w którym postęp staje się niebezpieczeństwem? Czyż nie powinniśmy na nowo zacząć od Boga?" (s. 113).

PROSTOTA MODLITWY

Kiedy się myśli o działaniach Jana Pawła II, wspomnienia wielkich wydarzeń krzyżują się z wspomnieniami chwil modlitwy i zaskoczenia, jakie tym wywoływał nawet wśród współpracowników. Wspomnę dwa momenty, z różnych okresów życia Karola Wojtyły. W latach 70. byłem duszpasterzem akademickim przy KUL-u. Przyjechał na inaugurację roku akademickiego. Była Msza Święta w kościele akademickim, potem oficjalne uroczystości w auli, obiad, krakowski kardynał miał odjeżdżać. Rektor o. Mieczysław Krąpiec odprowadzał gościa do samochodu, ale na moment się z kimś zagadał. Po chwili był już przy samochodzie, lecz kardynała nie było. Poszukiwania nie przynosiły rezultatu. Rektor, który lubił mieć sytuację pod kontrolą, podenerwowany zwrócił się do mnie: "Gdzie jest Wojtyła? Kardynał zginął!".

Zagrałem nieco na zwłokę, by oczekiwanie dosięgło zenitu, i z miną niewiniątka napomknąłem: "Pewnie jest w kościele". Pobiegliśmy. Kardynał klęczał, odprawiając Drogę krzyżową.

I drugie wspomnienie. Rok 1999, pielgrzymka do Polski. Długa, trzynastodniowa, ponad 20 miejscowości. Program ponad siły, zresztą w Krakowie na Mszę Świętą na Błoniach papież nie miał siły przyjść. Podczas tej wizyty jednego dnia poświęcenie sanktuarium w Licheniu, przelot na Mszę do Bydgoszczy, potem na spotkanie ze światem uniwersyteckim i nabożeństwo czerwcowe połączone z beatyfikacją ks. Frelichowskiego w Toruniu, powrót na nocleg do Lichenia. Dzień więcej niż męczący, kolacja, obsługa papieska idzie spać. A papież znów znika w kaplicy na długą, bardzo długą modlitwę. Zostało nas już tylko trzech: bp Jan Chrapek, który był ze strony episkopatu organizatorem wizyty, ja jako wspomagający i Camillo Cibin, szef ochrony ze strony watykańskiej. Po długim czasie papież wyszedł z kaplicy i udał się do swego pokoju. Cibin zwrócił się do mnie z prośbą: ,fadre Andrea, przynieś mi krzesło. Twarde krzesło, żaden fotel. Dwie szklanki mocnej kawy i jedno jabłko". Przesiedział noc na korytarzu, przy uchylonych drzwiach papieskiego pokoju, słuchając, czy - przecież już bardzo wiekowy i zmęczony podróżą - papież przez sen oddycha normalnie, czy nie potrzebuje pomocy... Świętość osobista Jana Pawła II, ale i coś więcej niż zwykły szacunek, jakim otaczało go grono współpracowników, były bardzo wymowne.

TESTAMENT PAPIEŻA

Jan Paweł II był przeświadczony, że żyjemy w szczególnie trudnym momencie historii, że jako Następca św. Piotra ma umacniać w wierze, ale główną pracę wykonuje sam Bóg. Na najgłębsze warstwy postawy papieża Wojtyły światło rzucają zwięzłe słowa Testamentu, który spisywał podczas corocznych rekolekcji, zaczynając od początku pontyfikatu, od 1979 r.

Pod datą 24 lutego i 1 marca 1980 r. pisał m.in.: "czasy, w których żyjemy, są niewymownie trudne i niespokojne. Trudna także i nabrzmiała właściwą dla tych czasów próbą stała się droga Kościoła, zarówno Wiernych, jak i Pasterzy. W niektórych krajach (jak np. w tym, o którym czytałem w czasie rekolekcji) Kościół znajduje się w okresie takiego prześladowania, które w niczym nie ustępuje pierwszym stuleciom, raczej je przewyższa co do stopnia bezwzględności i nienawiści. (...) Pragnę raz jeszcze zdać się całkowicie na wolę Pana. On sam zdecyduje, kiedy i jak mam zakończyć moje ziemskie życie i pasterzowanie. W życiu i śmierci Totus Tuus przez Niepokalaną. Przyjmując już teraz tę śmierć, ufam, że Chrystus da mi łaskę owego ostatniego Przejścia czyli Paschy. Ufam też, że uczyni ją pożyteczną dla tej największej sprawy, której staram się służyć: dla zbawienia ludzi, dla ocalenia rodziny ludzkiej, a w niej wszystkich narodów i ludów (wśród nich serce w sposób szczególny się zwraca do mojej ziemskiej Ojczyzny), dla osób, które szczególnie mi powierzył, dla sprawy Kościoła, dla chwały Boga samego".

Piątego marca 1982 r. dodał m.in.: "zamach na moje życie z 13 V 1981 w pewien sposób potwierdził słuszność słów zapisanych w czasie rekolekcji z 1980 r. (24 II i 1 III)".

I wreszcie 17 marca Roku Jubileuszowego 2000: "Jak co roku podczas rekolekcji odczytałem mój testament z dnia 6 III 1979. Dyspozycje w nim zawarte w dalszym ciągu podtrzymuję. To, co wówczas, a także w czasie kolejnych rekolekcji zostało dopisane, stanowi odzwierciedlenie trudnej i napiętej sytuacji ogólnej, która cechowała lata osiemdziesiąte. Od jesieni roku 1989 sytuacja ta uległa zmianie.

Ostatnie dziesięciolecie ubiegłego stulecia wolne było od dawniejszych napięć, co nie znaczy, że nie przyniosło z sobą nowych problemów i trudności. Niech będą dzięki Bożej Opatrzności w sposób szczególny za to, że okres tzw. "zimnej wojny" zakończył się bez zbrojnego konfliktu nuklearnego, którego niebezpieczeństwo w minionym okresie wisiało nad światem".

MIŁOSIERDZIE BOŻE

Jest jeszcze jeden aspekt istotny dla głębszego zrozumienia osobowości nowego błogosławionego Kościoła, Karola Wojtyły - Jana Pawła II. Był on przekonany, że nie chodzi o powierzchowne hasła czy informacje, ale o kształtowanie postaw osobowych i społecznych zakorzenionych głęboko w samym Bogu. A do tego potrzebny jest czas.

Ostatnia, krótka pielgrzymka do Polski, a ściślej - do "małej Ojczyzny" - do Krakowa, Wadowic i na Kalwaryjskie ścieżki pokazała determinację Jana Pawła II, ale i jego subtelną wrażliwość na "proces dojrzewania w czasie" potrzebny, by cała ludzkość, zwłaszcza wspólnota Kościoła i szerzej społeczność chrześcijańska mogła zrozumieć pełniej istotne aspekty wiary.

Od początku pontyfikatu, od 1978 r., w homiliach często mówił o Bożym Miłosierdziu. Swoją drugą encyklikę Dives in misericordia, opublikowaną już w 1980 r., poświęcił tej rzeczywistości. Był świadom, że współczesna kultura i jej język traktują miłosierdzie jako coś obcego; chcą zamknąć logikę działania w kategoriach sprawiedliwości i prawa, a to nie wystarczy. Podjął kroki celem sfinalizowania procesu beatyfikacji s. Faustyny Kowalskiej (1993), a potem jej kanonizacji (2000).

Przybliżanie całej wspólnocie Kościoła postaci związanej z orędziem Miłosierdzia pozwoliło Janowi Pawłowi II na rozwinięcie tematu w kontekście sytuacji świata na różnych kontynentach. Wreszcie w 2002 r. w Łagiewnikach, miejscu życia i śmierci św. Faustyny, 17 sierpnia dokonał zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu. Temu, któremu zaufał bez reszty i temu, z którego czerpał natchnienia, pomysły, ale i siły na swoją posługę. "To Duch Święty, Pocieszyciel i Duch Prawdy wprowadza nas na drogi Bożego miłosierdzia. Przekonując świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie (J 16, 8), równocześnie odsłania pełnię zbawienia w Chrystusie. To przekonywanie o grzechu dokonuje się w dwojakim odniesieniu do Krzyża Chrystusa. Z jednej strony Duch Święty pozwala nam przez Krzyż Chrystusa poznać grzech, każdy grzech, w pełnej skali zła, jakie w sobie zawiera i kryje. Z drugiej strony, przez Krzyż Chrystusa Duch Święty pozwala nam zobaczyć grzech w świetle mysteriumpietatis, czyli miłosiernej, przebaczającej miłości Boga (por. Dominum et vivificantem, 32). Tak oto »przekonywanie o grzechu« staje się równocześnie przekonywaniem o tym, że grzech może być odpuszczony, a człowiek może odzyskać poczucie godności umiłowanego dziecka Bożego" (Dives in misericordia, 8).

W Krakowie mówił: "Jak bardzo dzisiejszy świat potrzebuje Bożego miłosierdzia! Na wszystkich kontynentach, z głębin ludzkiego cierpienia zdaje się wznosić wołanie o miłosierdzie. Tam, gdzie panuje nienawiść i chęć odwetu, gdzie wojna przynosi ból i śmierć niewinnych, potrzeba łaski miłosierdzia, które koi ludzkie umysły i serca, i rodzi pokój. Gdzie brak szacunku dla życia i godności człowieka, potrzeba miłosiernej miłości Boga, w której świetle odsłania się niewypowiedziana wartość każdego ludzkiego istnienia. Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy. Dlatego dziś, w tym sanktuarium, chcę dokonać uroczystego aktu zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu. Czynię to z gorącym pragnieniem, aby orędzie o miłosiernej miłości Boga, które tu zostało ogłoszone przez pośrednictwo św. Faustyny, dotarło do wszystkich mieszkańców ziemi i napełniało ich serca nadzieją. Niech to przesłanie rozchodzi się z tego miejsca na całą naszą umiłowaną Ojczyznę i na cały świat. Niech się spełnia zobowiązująca obietnica Pana Jezusa, że stąd ma wyjść iskra, która przygotuje świat na ostateczne Jego przyjście".

Andrzej Koprowski SJ

Tekst pochodzi z Tygodnika
Idziemy, 23 stycznia 2011



Wasze komentarze:
 YouTube 18+: 11.10.2016, 09:51
 Absolutnie nei zasługuje on na to miano. To samo kolejni po nim. Do kazdego można odnieśc słowa tej kobiety, bo jest to kolejny dowód na to, że chrześciaństwo, judaizm i islam jak i reszta religii, to mimo wszystko szowinistyczna wiara: https://www.youtube.com/watch?v=QXOYZtrOj8E Tylko nie wiem dlaczego filmik dozwolony od 18 roku zycia skoro nie ma tam nicczego co by naruszało prawa człowieka.
(1)


Autor

Treść



Poprzednia[ Powrót ]Następna
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej