Szlak naszej pamięciJak wyruszyć śladami Jana Pawła II? Jaką trasę ułożyć i od czego zacząć? Od Rabki, Rzymu czy od... własnych wspomnień?Na papieski szlak warto wyruszyć tym bardziej, że od tego roku - w samym środku złotej jesieni - będziemy mieli piękne święto: wspomnienie błogosławionego Jana Pawła II. A miejsc, gdzie możemy w tym dniu dziękować Bogu za czas spędzony z papieżem Polakiem, w Polsce nie brakuje. W naszej rodzinie zaczęliśmy papieski szlak 1 maja w Rzymie - a skończyliśmy 25 września w Rabce. Wprawdzie nie mogę powiedzieć, że całe pięć miesięcy upłynęło nam pod znakiem Jana Pawła II, ale jednak w dużym stopniu tak było. Po to pojechaliśmy do Rzymu, żeby wziąć udział w beatyfikacji naszego Jana Pawła II i dlatego w ostatnie dni września pojechaliśmy nie gdzie indziej, jak w Gorce, żeby zakończyć sezon na papieskim szlaku. Oj, górecki nase, górecki kochane -jakby powiedział spotkany na szlaku Zygmunt Wojtowicz, gorczański gawędziarz i rzeźbiarz. - Kieby nie te górecki - zapytał retorycznie - to jakbyśmy mogli chodzić ścieżkami Jana Pawła II? Po prawdzie, są to ścieżki biskupa i kardynała Karola Woj tyły, ale to przecież on został papieżem, o którym przez tyle lat mówił cały świat. I już jako papież o tych swoich ście-żakach, drogach i szlakach mówił. Niezapomniane są momenty z jego publicznych wystąpień, kiedy - jak w Wadowicach dawał nam całe lekcje geografii opartej na osobistych wspomnieniach z górskich, i nie tylko, wypraw. O papieskim szlaku mogą też przecież mówić miłośnicy kajakowych wypraw na mazurskich jeziorach, bo i tam Jan Paweł II rozsnuł kiedyś nić wspomnień. Wracam jednak w góry. Kiedy wchodząc na rabczańską Maciejową spotkaliśmy pana Zygmunta, zaraz pokazał nam szczyty, jakie nas otaczały, i ponazywał je. - A to - doptywałam - naprzeciw nas, to co będzie? - A to nasza Babia Góra - wyjaśnił pan Zygmunt. - A tuż za nią - dodał - tyle że dużo mniejsze, będzie Pilsko. I zaraz przypomniała mi się moja własna historia o papieskich szlakach: staliśmy na ryneczku w Żywcu na małej trybunce pachnącej świeżym drewnem i czekaliśmy na przyjazd papieża. Był rok 1995 i właśnie dobiegała końca króciutka wizyta Jana Pawła II w ojczyźnie. Staliśmy więc - a "my" oznacza bardzo różnorodne towarzystwo: dziennikarzy z Polski i ze świata, górali i zakonnice, miejscowych notabli i strażaków. Bo ja akurat stałam obok strażaków. Wypytywałam ich o związane z krakowskim biskupem Woj tyła wspomnienia, bo przecież była tu kiedyś jego diecezja. Wielu z nich właśnie arcybiskup, później kardynał Wojtyła, bierzmował. Opowiadali, jak to było, kiedy przyjeżdżał z bardziej czy mniej oficjalną wizytą. Kiedy tylko było to możliwe, starał się być dużo wcześniej. - Idziemy ze szkoły - mówił jeden z nich - a samochód biskupa już stoi, tylko jego nie ma. To już wiadomo, że na Pilsko poleciał. Bo tak lubił po tych naszych górach chodzić. Oj górecki nase, górecki kochane! I jak tu nie oznaczać papieskich szlaków?! W Rabce w Parku Zdrojowym stoi - jak w wielu polskich miastach - pomnik Jana Pawła II. Jest nietypowy, bo spod sutanny wyzierają solidne buty do chodzenia po górach, a w ręce papież trzyma gruby kij wędrowca. A przy pomniku znajdziemy mapkę z wyznaczonym okolicznym gorczańskim Szlakiem Papieskim: na Turbacz i na Piątkową. Takich szlaków jest w naszych górach więcej. Dzięki miłośnikom gór zostały oznaczone i są częścią naszego dziedzictwa. Ale naszym dziedzictwem są też domowe opowieści o spotkaniach z Janem Pawłem II, które możemy przekazywać następnemu pokoleniu, dzieciom i wnukom. One przecież już często nie uczestniczyły w papieskich pielgrzymkach, bo wielu z nich jeszcze na świecie nie było. Opowiedzmy im jak najwięcej, póki jeszcze sami mamy w pamięci tamte chwile. Moja opowieść ma już kilka odsłon, nie tylko tę o Pilsku. - Czy wiesz, Stasiu - opowiem kiedyś wnukowi - że kiedy twój tatuś poszedł do Pierwszej Komunii, to zaraz potem był na papieskiej Mszy Świętej w niezwykłym miejscu w Warszawie? Siedział na bruku przed Pałacem Kultury, na tle którego umieszczono krzyż. I wszyscy wiedzieli, że dzieje się coś bardzo, bardzo ważnego. Że bierzemy udział w tworzeniu historii. Tak się cudownym zrządzeniem losu złożyło, że każde z naszych dzieci tax&l po swojej Pierwszej Komunii Świętej było na papieskiej Mszy. Musimy to teraz na nowo opowiedzieć. Bierzmy się więc do roboty. Papieski szlak naszej pamięci czeka na oznaczenie. Barbara Sułek-Kowalska
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |