Afirmować siebie i drugiego, czyli miłowaćJana Pawła II urzekł od początku jego drogi myślenia człowiek - w pełnym wymiarze jego istnienia. Czym jest ów "pełny wymiar"? Przede wszystkim jest odsłanianiem prawdy o człowieku, który staje się sobą we wspólnocie z drugim.Temu tematowi "bycia z drugim" i "bycia dla drugiego" poświęcona jest choćby medytacja "Przed sklepem jubilera", książka "Osoba i czyn" (ze swoim słynnym rozdziałem "Uczestnictwo") czy późniejsze dokumenty papieskie. Pośród tekstów wypowiedzianych już w czasie pontyfikatu na uwagę zasługuje zwłaszcza cykl katechez "Mężczyzną i niewiastą stworzył ich". Te katechezy stanowiły swoisty komentarz (aż trzyletni) do encykliki Pawła VI Humanae vitae. Tamta encyklika z 1968 r. wywołała prawdziwą burzę w Kościele. O ile świat unosił się nurtem prądu rewolucji obyczajowej, o tyle papież Paweł VI wbrew podszeptom, by dać się ponieść duchowi czasu - opowiedział się za Duchem Prawdy. Przywołał istotne prawdy wynikające z małżeństwa, które jest wspólnotą życia i miłości. Przypomniał, że oderwanie życia od miłości, przekreślenie życia w imię egoizmu - jest zniszczeniem samej istoty małżeństwa. Jan Paweł II uzasadnił tę tezę bardzo konkretną antropologią - wizją człowieka. Spróbujmy pokrótce prześledzić papieskie drogi myślenia o człowieku we wspólnocie. A przede wszystkim o tym, jak dokonuje się wychodzenie człowieka od zadumania nad sobą i swoją indywidualnością do zaakceptowania drugiego. Jan Paweł II podjął w katechezach środowych analizę biblijnego obrazu samotności pierwszego człowieka. Można dostrzec w tych rozważaniach pewnie i wcześniejsze refleksje Kardynała Etyka. Samotność - opisywana w Biblii - wiązała się zarazem z osobnością pośród świata rzeczy. Oznaczało to, że człowiek doświadczył - właśnie wtedy - na początku swojej refleksji nad sobą, że jest inaczej i wyżej w stosunku do otaczającego go świata. To było niesamowite doświadczenie. Niezwykle nośne w swojej etycznej treści. Oto człowiek rozpoznając prawdę o sobie uzależniał się niejako od tej prawdy (przecież nie mógł jej zaprzeczyć, bo wówczas wyparł by się samego siebie). Ale dzięki temu samo-uzależnieniu się od prawdy człowiek pozostawał samo-zależny. A przez to niezależny od niczego innego!
Biblijny opis samotności prowadzi w kierunku jej przezwyciężenia. Wiadomo, że nie satysfakcjonuje człowieka - Adama owa "defilada zwierząt", którą urządza mu przed oczami Bóg Stwórca. Adam nazywa każde z nich "istota żywa", a to w języku Biblii znaczy tyle, co - wziął je w posiadanie. Adam doświadczył, że w stosunku do każdej z nich jest "inaczej", ale jest także "wyżej". Wtedy dokonuje się doświadczenie kobiety - drugiego człowieka. Ta zaś jest owszem "inaczej", ale już nie "niżej" czy "wyżej" w stosunku do Adama. Podprowadza do prawdy, że inni ludzie to nie jest obce "nie-ja" lecz "inne ja". Kardynał Wojtyła jako etyk napisze: ""Ty" staje wobec "ja" jako prawdziwe i pełne "drugie" "ja", o którym - podobnie jak o moim "ja" - stanowi nie tylko samo-świadomość, ale nade wszystko samo-posiadanie i samo-panowanie. W tej podmiotowej strukturze "ty" jako "drugie" "ja" reprezentuje własną transcendencję i własną dążność do samo-spełnienia" (K. Wojtyła, Osoba: podmiot i wspólnota. "Roczniki Filozoficzne" 24(1976) z. 2 s. 28). Nie jest to łatwy język. Ale wyraża, że prawda o osobie dana w doświadczeniu własnego "ja" jest prawdą o każdej innej osobie jako osobie. Zaś odkrycie tej prawdy jest odkryciem godności i powinności afirmowania osoby dla niej samej. Otóż owo "afirmowanie osoby dla niej samej" to nic innego jak tylko ewangeliczna miłość - bezinteresowna, bez wyrachowania, bez kochania ze względu na coś. Afirmacja osoby "dla niej samej" oznacza więc niezależność powinności afirmowania od jakiegokolwiek warunku. Jest bezwarunkowa i bezwzględna (kategoryczna). Sam akt afirmacji jest zatem całkowicie bezinteresowny, nabiera moralnej wartości (godziwości - tylko taki akt może być godny osoby według miary jej godności). Tego rodzaju akty - są według tradycji aktami miłości. Ich najdoskonalszym wyrazem jest chrześcijańskie przykazanie miłości, które wszakże "nie jest* przykazaniem nowym, ale przykazaniem starym, które posiadacie od początku" (1 J 2,7). Ma jednak ono swoją nowość - nowością "nowego przykazania" jest wykładnia "jak Ja was umiłowałem" (J 13, 34). I tak dochodzimy do tego, co jest dla Karola Wojtyły - Jana Pawła II - sednem sprawy człowieka. Etyk kard. Karol Wojtyła napisał: "[...] uwzględniając, że w układzie tym "ja" jest podmiotem działań przedmiotowo skierowanych na "ty", i vice versa, możemy określić zasadniczy wymiar wspólnoty między-osobowej. Ów wymiar jest zarazem faktem i postulatem, posiada znaczenie metafizyczne i normatywne (etyczne) [...]. Wymiar ów sprowadza się do traktowania, tzn. także do aktualnego przeżywania "drugiego jak siebie samego". Bierzemy to sformułowanie z Ewangelii, cała zaś analiza odsyła do tego, co w ostatnich rozdziałach Osoby i czynu powiedziano na temat znaczenia "bliźniego"" (K. Wojtyła, Osoba: podmiot, s. 27-28). Pozornie wszystko to wygląda bardzo skomplikowanie. Ale przecież jest dogłębną analizą problemów, z którymi spotykamy się wszyscy - gdy rośnie w nas pokusa, by tego drugiego obok siebie potraktować jak przedmiot użycia, ulotną zabawkę, kogoś niegodnego poważnego traktowania... Wtedy rodzą się kryzysy miłości narzeczeńskiej, małżeńskiej, wtedy rodzą się agresje - zarówno w przestrzeni małego domu, jak i małej wioski, którym jest świat. Ks. PAWEŁ BORTKIEWICZ TChr
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |