Święta Monika - Święta MatkaSyn napisał o niej te słowa: [...] jak bardzo mnie kochała i o ile bardziej cierpiała rodząc mnie do życia duchowego niż wtedy, gdy mnie wydawała na świat. Czyż mogłeś wzgardzić jej kami, czy mogłeś nie wysłuchać jej modlitw, w których błagała Cię nie o srebro i złoto, nie o jakiekolwiek dobra zmienne i przemijające, lecz o zbawienie duszy swego syna? Nie mogłeś odmówić jej pomocy [...] (Św. Augustyn, Wyznania, V,9, PAX, Warszawa 1992, s 136n; wszystkie cytaty w tekście pochodzą z tego wydania).Taka była św. Monika. Urodziła się w Tagaście (na terenie Algierii) w latach trzydziestych IV wieku. Była matką trojga dzieci. Znamy ją przede wszystkim z relacji syna, który sprawił jej najwięcej bólu - św. Augustyna. W swoich Wyznaniach opisał jej sylwetkę i cierpienia. Zatroskana o syna Monika opuszcza rodzinną ziemię, przybywa do Rzymu, a później do Mediolanu. Wciąż prosi Boga o wiarę dla Augustyna, który skłaniał się ku manicheizmowi, nie przestając jednak szukać prawdy. Monika wiele czasu spędzała na modlitwie płacząc. Jej postawa sprawiła, że jeden z biskupów, widząc jej ból, powiedział: syna tak wielu łez nie można stracić... Była też kobietą spiesząca z pomocą innym. Monika miała głęboką nadzieję. Ufała Bogu, a to sprawiało, że była pełna pokoju. Teraz przybyła do mnie moja matka. Pobożność dała jej siłę do wędrowania za mną przez ziemię i morze, a ufność pokładana w Tobie obdarzyła ją spokojem niewzruszonym wśród wszelkich niebezpieczeństw. Gdy okrętowi groziło zatonięcie, to właśnie ona dodawała otuchy marynarzom... Obiecała im bezpieczne przybicie do portu - Ty sam bowiem to jej obiecałeś w widzeniu (VI,1, s. 147). Tę ufność i wiarę matka pragnęła przelać w serce syna. Ze spokojem przyjmowała powolną drogę syna do wiary, dziękując za wszystko Bogu. Jej prośby, modlitwy i łzy zostały przez Boga przyjęte. Przyszedł dzień, w którym Augustyn podjął decyzję o przyjęciu chrztu. Jak wielka była radość matki: Zaraz potem idziemy do mojej matki. Mówimy, co się dzieje. Jej radość! Opowiadamy, jak to się stało. Jakże się cieszy, jak triumfuje! Błogosławiła Ciebie, któryś mocen jest uczynić daleko więcej niż to, o co prosimy i co pojmujemy. Bo widziała, że o wiele obfitszej udzieliłeś łaski, niż ona kiedykolwiek śmiała w mojej intencji prosić, płacząc gorzkimi łzami (VIII, 12, s. 242n). Uczestniczyła w chrzcie syna w Mediolanie, a później miała wrócić wraz z synem do Afryki. Tego już jednak nie doczekała - zachorowała. Widząc, że zbliża się koniec ziemskiego pielgrzymowania, mówiła synowi ...tu pochowacie waszą matkę [...] To nieważne, gdzie złożycie moje ciało. Zupetnie się o to nie martwcie! Tylko o jedno was proszę, żebyście - gdziekolwiek będziecie - wspominali mnie przed ołtarzem Pańskim (IX,11, s. 269). Mając pięćdziesiąt sześć lat, Monika zmarła. Augustyn zapisał w Wyznaniach szczególne życzenie; Natchnij, Panie Boże mój, sługi Twoje, moich braci, tych, którzy Twoimi są synami, a moimi panami, bo służę im i gbsem, i sercem, i tym pisaniem - natchnij ich, aby wszyscy, którzy to przeczytają, wspomnieli u Twego ołtarza służebnicę Twoją, Monikę... (IX,13, str, 277). o. Edward Kryściak SP Espe 57
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |