Ojciec Józef Andrasz SJ. Krakowski kierownik duchowy św. Siostry FaustynyPierwsze spotkanie o. Józefa Andrasza ze Św. Faustyną miaio miejsce po koniec kwietnia 1933 roku. Siostra Faustyna przyjechała do Krakowa, by złożyć śluby wieczyste, poprzedzone przez ośmiodniowe rekolekcje. Już na samym początku tych rekolekcji Pan Jezus powiedział jej, aby zachowała głęboki spokój, bo On sam będzie kierował jej duszą i da zrozumienie dzieła, które jej zleca. Pierwsze dni rekolekcji upływały Siostrze Faustynie w wielkim pokoju i miłości. Czwartego dnia zaczęły ją męczyć niepewności, czy nie jest w jakimś fałszywym spokoju. Wtedy Jezus powiedział jej, by wyobraziła sobie, że jest monarchinią całej ziemi, że ma możność rozporządzania wszystkim i czynienia dobrze wszystkim, jak jej się podoba. Wtem do jej drzwi puka mała dziecina, całą drżąca, ze łzami w oczach i z wielką ufnością prosi o kawałek chleba, by nie umrzeć z głodu. Jak byś z nią postąpiła - zapytał Jezus. A Siostra Faustyna odpowiedziała, że dała by temu dziecięciu wszystko o co prosi, i jeszcze tysiąc razy więcej. Wtedy Pan Jezus powiedział, że właśnie On tak postępuje względem jej duszy (Dz. 229).W takim klimacie odbyła się jej spowiedź rekolekcyjna u o. Józefa Andrasza, który od 1932 roku był kwartalnym spowiednikiem nowicjatu Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach, ale z jego posługi korzystały też siostry profeski. Była to pierwsza spowiedź Siostry Faustyny u tego kapłana. W "Dzienniczku" zanotowała, że miała wielką łatwość mówienia o wszystkim, tak że się sama temu dziwiła, bo przecież zawsze przychodziło jej to z wielkim trudem. Słowa o. Andrasza wypowiedziane w czasie tej spowiedzi - jak wyznała Siostra Faustyna są i pozostaną na zawsze słupami ognistymi, które będą oświetlać jej duszę w dążeniu do najwyższej świętości. Ojciec Andrasz upewnił ją, że jej obcowanie z Bogiem nie jest żadnym złudzeniem, ale łaską. Po raz pierwszy została upewniona o tym na początku trzeciej probacji na rekolekcjach w Walendowie też przez jezuitę, o. Edmunda Eltera. W Krakowie, przed ślubami wieczystymi, Boże życie w jej duszy potwierdził o. Andrasz i zachęcał ją do wielkiej wierności i ufności. Po tej spowiedzi Siostra Faustyna napisała, że mało jest takich kapłanów, którzy rozumieją całą głębię działania Bożego w duszy. Od tej pory - zanotowała - mam rozwiązane skrzydła do lotu i pragnę szybować w sam żar słońca. Nie zatrzyma się lot mój, aż spocznie w Nim na wieki (Dz. 142). Nic więc dziwnego, że gdy za miesiąc miała wyjechać do Wilna, na powrót odczuwała niepokój i skarżyła się Jezusowi, że dał jej takiego kapłana, który ją zrozumiał, i znowu go zabiera. Na to Jezus odpowiedział, że nie zostawi jej samą. I rzeczywiście, dał jej w Wilnie pomoc w osobie ks. Michała Sopocki. Z posługi o. Andrasza Siostra Faustyna korzystała wówczas, gdy przyjeżdżała na rekolekcje do Krakowa. Za każdym razem były to ważne spotkania, gdyż dotyczyły nie tylko jej życia duchowego, ale także misji, jaką otrzymała od Jezusa. Na stałe o. Andrasz został jej spowiednikiem i kierownikiem duchowym w maju 1936 roku, gdy zamieszkała w łagiewnickim klasztorze. Tę posługę spełniał wobec Siostry Faustyny do końca jej życia, czyli do dnia śmierci. Ostatni raz spowiadał ją w dniu śmierci, 5 października 1938 roku, o 16:00, a więc na 6 godzin przed odejściem do domu Ojca Niebieskiego. W czasie spowiedzi i kierownictwa duchowego o. Andrasz udzielał jej wielu rad i wskazówek. Może wydawać się dziwne to, że osobie, która już była na szczytach mistyki, polecał przede wszystkim troskę o żywą wiarę, ćwiczenie w pokorze, wierność w najmniejszych rzeczach, pielęgnowanie dziecięcej zależności od Boga i umiejętne korzystanie z łask, jakie otrzymuje od Niego w danej chwili, a nie wybieganie w przyszłość. Zapewniał ją, że jeżeli będzie we wszystkim szukała woli Bożej i pełniła ją, to z pewnością nie zbłądzi. Polecał Siostrze Faustynie, by kontynuowała pisanie duchowego dzienniczka. Miała to czynić po wypełnionych obowiązkach i po modlitwie, by to zajęcie nie kolidowało z regułą zakonną. Wszystkie rady i wskazówki, jakich jej udzielał o. Andrasz, mówią o jego głębokiej wiedzy teologicznej, doświadczeniu życia duchowego, wierności nauce Kościoła i wielkiej roztropności. Siostra Faustyna szczegółowo zdawała relacje swemu krakowskiemu kierownikowi duchowemu ze wszystkiego, co działo się w duszy, prosiła o pozwolenia na różne umartwienia i praktyki, radziła się we wszystkich sprawach i była bardzo posłuszna. O tym posłuszeństwie dobitnie mówi choćby taki epizod, który zapisała na kartach "Dzienniczka". Otóż, w pewnym momencie o. Andrasz miał wątpliwości co do nagłego zjawiania się Pana Jezusa i zalecał Siostrze Faustynie ostrożność w tym względzie. Gdy więc Jezus objawił się jej, ona przeprosiła Go i powiedziała, aby się jej nie objawiał, bo to budzi podejrzenie spowiednika. Wtedy Pan Jezus powiedział, aby przekazała o. Andraszowi, że tak poufale obcuje z jej duszą, ponieważ nie kradnie Jego darów, a na znak, że ostrożność kierownika duchowego bardzo Mu się podoba, przyrzekł, że nie będzie ukazywał się aż do czasu, gdy zda relację spowiednikowi. I tak było. Zasadniczą sprawą, w rozeznawaniu której uczestniczył o. Andrasz, była kwestia tak zwanego "nowego zgromadzenia", które z polecenia Jezusa miała założyć Siostra Faustyna. Po raz pierwszy o tej idei o. Andrasz dowiedział się od niej w październiku 1935 roku, gdy przyjechała na rekolekcje do Krakowa. Od początku twierdził, że sama idea powstania takiego zgromadzenia, które by głosiło i wypraszało miłosierdzie Boże dla świata, jest dobra i potrzebna w Kościele. Zalecał jednak roztropność, modlitwę i ofiarowanie cierpień w tej intencji, by sprawę dobrze odczytać. Wtedy tłumaczył Siostrze Faustynie, że na razie to, o czym mówi, jest dopiero jakimś błyskiem tego, co ma być, więc trzeba czekać na jaśniejsze poznanie woli Bożej. Sprawa nowego zgromadzenia powróciła z większą silą, gdy Siostra Faustyna na stałe przyjechała do Krakowa. Wtedy odczuwała bardzo silne przynaglenia wewnętrzne, by opuścić swoje Zgromadzenie i przystąpić do zakładania nowego. Zaraz po przyjeździe do Krakowa powiedziała otym o. Andraszowi, który polecił, żeby w tej sprawie modliła się aż do dnia Serca Jezusowego i dołączyła jeszcze jakieś umartwienie w tej intencji, a w tym dniu da jej odpowiedź. Jednak Siostra Faustyna w pewnym dniu usłyszała słowa Jezusa: Nie lękaj się, Ja jestem z Tobą, a wraz z nimi przyszło tak silne przynaglenie do działania, że nie chciała już czekać do dnia Serca Jezusowego, tylko przy najbliższej spowiedzi oznajmiła o. Andraszowi, że opuszcza Zgromadzenie. Na to o. Andrasz odpowiedział: Jeżeli siostra sama zdecydowała, to i sama bierze odpowiedzialność za siebie, więc niech siostra idzie (Dz. 655). Siostra Faustyna początkowo ucieszyła się, że o. Andrasz daje jej wolną rękę, ale na drugi dzień tak wielka ciemność ogarnęła jej duszę, że wstrzymała się z wypełnieniem tego postanowienia. Ojciec Andrasz tłumaczył, że te ciemności nie muszą być przeszkodą do działania, ale polecił skontaktować się w tej sprawie z ks. Sopocką. Tak więc, o. Andrasz pozostawiał Siostrze Faustynie dużą przestrzeń wolności, nie hamował ani nie odrzucał natchnień, które miała, nie decydował za nią, lecz towarzyszył, pomagał rozeznawać, czuwał, by nie zbłądziła, polecał modlitwę i umartwienia w tej intencji, by sprawę Bożą mógł dobrze rozeznać. s. M. Elżbieta Siepak ZMBM Kwartalnik Orędzie Miłosierdzia nr 99
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2023 Pomoc Duchowa |