Ojcze Nasz...W jednej z części pierwszej homilii św. Grzegorza z Nyssy, poświęconej Modlitwie Pańskiej, Autor zwraca uwagę na tzw. Formularz modlitwy i stara się wyjaśnić, co znaczą jego poszczególne wyrażenia (poniższy fragment homilii św. Grzegorza z Nyssy podaję w tłumaczeniu: S. Longosz, Homilie o Modlitwie Pańskiej św. Grzegorza z Nyssy. "Vox Patrum" 6 [1986] z. 11 s. 677n).Jest jasne - wyjaśnia Św. Grzegorz że wysłuchanie nas zależy od tego, jak się modlimy. Jaka zaś jest nauka o tym? Oto ona: "Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi, jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani" (Mt 6, 7). Zrozumienie tej nauki nie nastręcza trudności, gdyż jest ona podana w prostych słowach. Wystarczy tylko wiedzieć, czym jest wielomówstwo, a pojmiemy jej znaczenie i unikniemy tego, przed czym przestrzega. Gani tu Pan próżność przejawiającą się w nierozsądnych pragnieniach. Wybrał rzadko używane słowo, aby w nim zganić głupotę hołdujących niskim zachciankom. Rozsądna bowiem mowa, mająca na względzie rzeczywiste dobro, zwie się we właściwym tego słowa znaczeniu mową. Jeśli natomiast oddane żądzom serce zdradza próżne pragnienie, mamy do czynienia nie z mową, lecz z gadatliwością lub, lepiej się wyrażając, z bredzeniem, gadaniem, paplaniem. Do czego nas więc wzywa Pismo święte? Abyśmy na modlitwie nie żywili, jak dzieci, niskich upodobań. Tylko ograniczeni ludzie nie zastanawiają się, czy ich życzenia są możliwe do spełnienia, wymyślają różnego rodzaju rzeczy - skarby, królestwa, wspaniałe miasta, którym sami nadają nazwy i często przezywają wszystko, co tylko im nasunie chora wyobraźnia. Niektórzy nawet w swej bezmyślności tak dalece dają się ponieść fantazji, że przekraczają granice i wyobrażają sobie, iż posiadają skrzydła, świecą jak gwiazdy, poruszają góiy, spacerują po niebie, żyją tysiące lat, ze. starców stają się młodzieńcami. Takie to fantastyczne obrazy rodzą się w ich zdziecinniałych głowach. Jak więc ten, co w swych planach nie kieruje się potrzebą lecz zachciankami, dowodzi swej głupoty i nędzy, gdyż zamiast na coś pożytecznego obraca cenny czas na marzenia, tak też na modlitwie nie myśli o tym, co jest potrzebne duszy, lecz czeka, aby Bóg spełnił jego przez namiętność podyktowane życzenia, bredzi w swym gadulstwie, gdyż modli się o współpracę Bożą z jego zachciankami. Tak bywa na przykład, gdy ktoś zwracając się w modlitwie do Boga nie myśli o Wielkości, przed którą występuje, lecz znieważa nieskończony Majestat przez swe czysto ziemskie i nisJde prośby. Jest tu podobnie, jak gdyby ktoś uważając naczynie gliniane za cenne przyszedł do rozdzielającego godności i bogactwa króla i pominął je, a prosił o zrobienie z gliny tego, co sobie umyślił w swej ciasnej głowie. Takiemu to głupcowi równa się człowiek, gdy się źle modli, gdy się nie wzniesie na wyżyny modlitwy, lecz Boski Majestat zniża do poziomu ludziach namiętności, gdy swe skłonności stara się zakryć przed Tym, który przenika serca, i nie prosi o ich uświęcenie, lecz pogorszenie. "Ukarz tego, czy tamtego" - mówi do Boga "ponieważ mnie obraził i nie chcę mu przebaczyć". Szkoda, że nie doda: "Niech moja namiętność wzniesie się do Ciebie, niech moja złość trafi do Ciebie, Boże!" Jak w ludzkich sprawach nie można nieść pomocy jednej stronie, by równocześnie nie występować przeciw drugiej, tak też jest jasne, że kto Boga stawia przeciw swojemu wrogowi, musi pragnąć, aby współpracował On w jego gniewie i zapalczywości. To także znaczy żądać, aby Bóg podlegał namiętności, aby przybrał niedoskonałość ludzką i wypływającą z Jego istoty dobroć zmienił w zwierzęcą dzikość. Tak czyni ten, kto poluje na sławę, kto w swej pysze sięga po wielkie rzeczy, kto w procesie pragnie pokonać przeciwnika, kto chce zdobyć wieniec w gimnastycznych zapasach, kto na scenie zabiega o poklaski widzów, kto pragnie zaspokoić młodzieńczą namiętność. Wszyscy oni zanoszą prośby do Boga nie po to, aby się wyleczyć z choroby, lecz aby ją jeszcze większą uczynić. A ponieważ niespełnienie pragnień uważają za nieszczęście, istotnie bredzą, gdy błagają Boga o pomoc dla ich wad i, co najsmutniejsze, żądają, aby współdziałał w dwóch przeciwnych kierunkach, raz by był surowy, kiedy indziej dobry. Tego, którego proszą, aby był dla nich samych łaskawy, równocześnie błagają, aby dla ich przeciwników okazał się nieustępliwy i twardy. Co za głupota paplających! Wszak jeśli Pan Bóg będzie dla nich surowy, to i dla ciebie nie będzie łagodny. A jeśli względem ciebie okaże miłosierdzie, to jak może być surowy dla twych wrogów? Grzegorz
Tekst pochodzi z pisma
|
[ Strona główna ] |
Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Polityka Prywatności Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |