Modlitwa za samego siebieChodzi o odmianę czy uzupełnienie modlitwy wstawienniczej. Modlitwa za siebie nie jest kochana! Wolimy się modlić za innych - znanych czy nie - a unikamy modlitwy za siebie. Nawet kiedy modlimy się za siebie, tak naprawdę modlimy się za jakąś sprawę, za jakiś kłopot - nie za siebie.Modlitwa za siebie jest prostym wcieleniem przykazania miłości. Jezus nakazał podchodzić do bliźnich "jak do siebie samego". Zasada, którą chcę dzisiaj zaproponować, brzmi: poświęcaj tyle samo czasu na modlitwę za siebie, ile modlisz się za wszystkich innych razem wziętych. Czyli módl się za innych, a potem tyle samo czasu módl się za siebie - lepsza jest kolejność odwrotna, ale o tym zaraz. To, co napisałem, pewnie bardzo Cię dziwi? Najpierw powiem, że modlitwa za siebie, chociaż przypomina modlitwę wstawienniczą za innych, jest czymś zupełnie innym - i tak ją przeżywamy. Modlenie się za siebie jest odbierane jako przejaw egoizmu i zatrzymania się na sobie (co nie jest uważane za cnotę), natomiast modlenie się za innych jest postrzegane jako przejaw postawy altruistycznej, otwartej na "potrzeby i pragnienia" bliźnich. Teoretycznie prawda, praktycznie - nie do końca. Dobrym biblijnym obrazem tego, co chcę powiedzieć, jest Jezusowy nakaz, w którym zaleca On (obłudnikom!) wyjąć najpierw belkę z własnego oka, a potem zająć się drzazgą w oku brata. Najczęściej drzazgę w oku brata rozumiemy jako to, co nam przeszkadza, podobnie jest z belką. Tymczasem "drzazgą w oku brata" jest wszystko to, co przeszkadza przede wszystkim jemu, co mu przesłania życie, otaczający świat. W rzeczywistości modlitwa wstawiennicza za innych jest zajęciem się "drzazgą w oku brata" - tym, co dla niego trudne, czasem niesamowicie trudne. Natomiast modlitwa za samego siebie przypomina wyjmowanie belki z własnego oka. I dlatego łatwiej jest nam się modlić za innych. Fakt, że rzadko modlimy się za samych siebie, jesteśmy gotowi "usprawiedliwiać" tym, że taka forma modlitwy jest przejawem egoizmu (często usprawiedliwienie przybiera formę podejrzenia: "A co będzie, gdy na przykład zamknę się przez to na innych"). Prawdziwa i głęboka modlitwa za siebie jest niezwykle trudna. Jest trudna, bo zmusza do dostrzeżenia noszonej w oku belki. Stawia wobec rzeczywistego problemu, do którego trudno się jest przyznać, bo boli; wobec problemu, który (pozornie) łatwiej jest nosić "ze sobą", nie patrząc na niego niż o nim mówić. Zachęcam Cię do powolnego i ostrożnego wchodzenia w modlitwę za siebie - ale zawsze według zasady: tyle samo za siebie, co za innych razem wziętych. Modlitwa za samego siebie jest doskonałym i koniecznym wstępem do głębokiej modlitwy za innych, zgodnie ze słowami Jezusa: "kiedy wyjmiesz belkę z własnego oka, będziesz wiedział, jak podejść do drzazgi w oku brata". Jeszcze jedna sprawa. Modlitwa za siebie może być otwarta (świadoma) i ukryta (nieświadoma). To jest ważne dlatego, że często wydaje się nam, że modlimy się za innych, a rzeczywiście modlimy się za siebie. To jest modlitwa za siebie ukryta. Wspominałem o tym w odcinku na temat modlitwy wstawienniczej, teraz chcę to przypomnieć, że ważne, aby modlitwa była świadoma. Czyli modlitwa za siebie ma być otwarta, a wtedy modlitwa za innych będzie głęboka. Pięknym wprowadzeniem do modlitwy za siebie jest "Ojcze nasz". Wprowadza w te dziedziny codziennego życia, które najczęściej stają się belką w naszym oku. Prośby "Ojcze nasz" wypowiadają naszą codzienność, stawiają wobec wymagań codzienności. Chodzi o odwagę modlitwy za samego siebie w kontekście codziennych zadań, spotkań, bezradności, samotności, radości, itd. Ojciec Piotr z Tyńca
|
[ Strona główna ] |
Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Polityka Prywatności Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2022 Pomoc Duchowa |