Utwory religijne Franciszka Liszta należą do najrzadziej wykonywanych, podczas gdy sam kompozytor uważał je za najważniejszą część swojej twórczości. Musimy o tym pamiętać w kończącym się roku 200-lecia jego urodzin. Muzyka religijna była dla niego wyrazem własnej pobożności, wyniesionej z domu rodzinnego, w którym zwłaszcza matka była gorliwą katoliczką. Wrażenia z nabożeństw w rodzinnej miejscowości pozostały w pamięci kompozytora na całe życie. Kariera wirtuoza i światowy styl życia nie przytłumiły w nim głębszych potrzeb duchowych - przeciwnie, z biegiem lat przybierały one na sile, wraz z narastającym doświadczeniem pustki i rozczarowania blichtrem świata. A testament niespełna 50-letniego mężczyzny jest świadectwem głębokiego nawrócenia. Liszt był odważnym eksperymentatorem, poszukiwał nowych środków wyrazu, nie próbując jednak zrywać z tradycją. Żywił głęboki respekt dla dokonań przeszłości, a jego ideą było "odrodzenie" muzyki religijnej poprzez syntezę tradycji z nowoczesnością. Język swojej muzyki religijnej tworzył, czerpiąc ze śpiewów gregoriańskich, z polifonii renesansu, i starając się połączyć je z romantycznymi środkami wyrazu. W 1855 roku wyraził Liszt słowami Psalmu 113 tęsknotę własnego serca: "Panie, jak długo będziesz o mnie tak bardzo zapominał?". Wkrótce napisał na uroczystość poświęcenia katedry w Esztergom Missa solemnis, którą, jak wyznał, "bardziej wymodlił, niż skomponował". Muzyka sakralna zdominowała twórczość Liszta po roku 1861, gdy po fiasku usiłowań o zawarcie małżeństwa ze swą towarzyszką życia, księżną Karoliną Sayn-Wittgenstein, Polką, osiadł w Rzymie i zamieszkał w klasztorze. Realizując swe dawne pragnienia, przyjął niższe święcenia kapłańskie, studiował teologię i używał tytułu abbe, budząc zresztą sensację swoją sutanną na ulicach Wiecznego Miasta. Ukończył wtedy rozpoczęte w Weimarze wielkie oratorium "Legenda o św. Elżbiecie". Dzieło zostało zainspirowane freskami Moritza von Schwinda z zamku w Wartburgu, przedstawiającymi sceny z życia węgiersko-turyńskiej świętej. Dodatkowym impulsem była dla Liszta okazja do zamanifestowania swej węgierskości. Uroczyste prawykonanie, które poprowadził w 1865 roku w Peszcie, z udziałem 500 wykonawców, stało się dla Węgrów wielkim świętem narodowym. Również w Rzymie, w 1866 roku, ukończył największe swe dzieło - oratorium "Chrystus". Składa się ono z 14 rozbudowanych obrazów, układających się w trzy wielkie części: "Boże Narodzenie", Post Epiphaniam (nauczanie, m.in. "Błogosławieństwa" i Pater noster) oraz "Męka" (z sekwencją Stabat Mater) i "Zmartwychwstanie". Zwraca uwagę wielka rola orkiestry, m.in. w "Muzyce pasterzy", Marszu trzech króli" czy sugestywnej scenie uciszenia burzy na jeziorze. Całość zamyka tryumfalne Resurracit. Oratorium "Chrystus", mimo swych wielkich walorów muzycznych, jest w naszych czasach bardzo rzadko wykonywane. Znamiennym zadośćuczynieniem dla jego twórcy stał się fakt, że 22 października tego roku - a więc w samą rocznicę urodzin Liszta - właśnie to monumentalne dzieło zabrzmiało w kilkunastu miejscach świata, zarówno w Budapeszcie i w innych miastach Węgier, jak i w Paryżu, Pradze, Wiedniu, Wilnie, Bayreuth, a nawet w Seulu. Zwieńczeniem działań Liszta na rzecz narodu była Węgierska Msza koronacyjna, wykonana w sierpniu 1867 roku podczas koronacji cesarza Franciszka Józefa i cesarzowej Elżbiety na króla i królową Węgier. Dla nas szczególnie ciekawe jest ostatnie z wielkich oratoriów, "Święty Stanisław" - mimo wieloletniej pracy nieukończone. Liszt pisał je ku czci biskupa-Polaka i jego ojczyzny, z inspiracji księżnej Karoliny, osoby głęboko wierzącej. Wśród powstałych fragmentów dzieła jest interludium Salve Polonia, oparte na hymnie "Boże, coś Polskę" i "Mazurku Dąbrowskiego". Około stu utworów - oratoryjnych, chóralnych, fortepianowych, organowych - nie wyczerpuje katalogu muzyki religijnej Liszta. Bo przecież tematyki tej dotykają w różnym stopniu także utwory symfoniczne, jak. np. Symfonia Dantejska czy Faustowska. Warto wspomnieć o kulcie, jaki żywił Liszt dla swego patrona św. Franciszka - jego świadectwa to m.in. "Pieśń słoneczna" i zapowiadająca impresjonizm legenda "Kazanie św. Franciszka z Asyżu do ptaków". Dzieła sakralne Liszta często spotykały się z niezrozumieniem odbiorców, uważano, że są zbyt "świeckie" lub zbyt "niemieckie". Nadto jego projekty reformy muzyki religijnej nie zainteresowały watykańskich dostojników. Religijność Liszta i jego dokonania w dziedzinie muzyki religijnej domagają się jednak miejsca w naszym wyobrażeniu o tym niezwykłym i wciąż nie do końca poznanym wielkim artyście. Krzysztof Teodorowicz
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |