|
Wokół wagarów
"Obchody" pierwszego dnia wiosny jako Dnia Wagarowicza na stałe weszły już do szkolnej tradycji i przybierają coraz bardziej oficjalną formę. Szkoły znalazły lekarstwo na masowe i niekontrolowane ucieczki uczniów w tym dniu. Gremialne wyjścia na wycieczki, do kina bądź też jednodniowe wyjazdy organizowane w tym dniu przez samych nauczycieli i dyrekcję mają zastąpić nieoficjalne ucieczki uczniów i rozboje, do których dochodziło w wielu polskich miastach kilka lat temu.
Jednakże wszyscy doskonale wiedzą, że wagary nie zniknęły ze szkolnej tradycji uczniowskiej. Spróbujmy zatem dziś, 21 marca przyjrzeć się bliżej sprawie. Zauważmy, że problemów krążących wokół szkolnych wagarów jest wiele. Stąd pytania, które zadaliśmy uczniom szkoły średniej. Prześledźmy zatem uważnie odpowiedzi.
- Czy wagary są sprawdzianem odwagi i jedności klasy?
- To zależy od tego, do jakiej szkoły się chodzi. W mojej szkole nie. Przynajmniej tak mi się wydaje. U nas ceni się indywidualizm, odwagę pokazania swoich poglądów mimo odmiennego zdania większości. Osoba, która "wybija się" nie jest może pochwalana przez resztę, ale nie jest też wyśmiewana, traktowana wrogo.
- Jedności - tak, odwagi - niekoniecznie.
- Uważam, że jest to pewien rodzaj odwagi i w ten sposób klasa może pokazać swoją jedność.
- Ucieczka całą klasą to idiotyzm (w dodatku na cały dzień). Jak uciekam, to wtedy gdy tego chcę, a nie gdy chcą tego moje koleżanki, które boją się uciekać same (strach przed odpowiedzialnością).
- Niektórym tak się wydaje, lecz to nie jest prawda. Jedność klasy objawia się w jej zgodności i odpowiedzialności. Zgrana klasa to taka, w której wszyscy są gotowi na poświęcenie dla innego kolegi. Prawdziwy sprawdzian czeka ich wtedy, gdy spotkają się z czyimś nieszczęściem.
- Z pewnością nie mogą być żadnym miernikiem odwagi czy jedności klasy. Wagary są oznaką złego podejścia do szkolnych obowiązków. Wagary wchodzą w krew tym, którzy uciekają przed nauką, którzy boją się stawiania czoła przeciwnościom, rzeczywistości, która wymusza na nas zdobycie wykształcenia.
- Czy w decyzjach, takich jak ucieczka całej klasy, jest miejsce na pokazanie własnego oblicza?
- Nie, jeżeli chce się zachować tzw. "przyjaciół". Tak, jeżeli jesteś odważny.
- Tak, oczywiście, można być "za", "przeciw" lub można być niezdecydowanym. Niestety, ci ostatni przeważają i są zwykle niezadowoleni, gdy zostaną i gdy uciekają. Źle dzieje się, gdy klasą rządzi grupa, która silnie oddziałuje na resztę (zły wpływ).
- Tak, należy wtedy być sobą. Jeśli więc komuś taka "zabawa" wydaje się nieodpowiednia, powinien się temu sprzeciwić.
- Owszem. Ale nie tyle oblicza, co pewnej dojrzałości lub jej braku, podejścia do pewnych spraw.
- Tak, uczeń decyduje, czy działa jako jednostka, czy jako społeczność klasowa.
- Tak, bo można np. zainicjować ucieczkę, zaproponować miejsce wagarów, można też sprzeciwić się.
- Oczywiście. To właśnie w takiej sytuacji możemy sprawdzić swoją silną wolę i dojrzałość. Czy znowu pójdę, jak wszyscy", czy w końcu zdecyduję się powiedzieć swoje zdanie, pokazać, że myślę inaczej.
- Kim, według Ciebie, jest ten, kto wyłamał się i nie poszedł na wagary? Jak oceniasz taki czyn?
- Tchórzem, kujonem, pupilkiem nauczycieli? Nie! To osoba, która jest naprawdę odważna i nie boi się ewentualnych konsekwencji ze strony klasy. Bo przecież zawsze tacy są, którzy nie chcą, ale idą, żeby się nie wyłamać, a jak zobaczą, że jest ktoś, kto też nie chce, to... w końcu cała klasa zostanie w szkole.
-
Myślę, że ta osoba postąpiła niemądrze, bo chociaż wagary nie są dobre, to jednak klasa powinna być i działać razem!
- To zależy. Jeżeli wyłamują się 2-3 osoby, to uważam, że mają pietra, że brakuje im szaleństwa. Ale nie wypominam im tego. Jeżeli natomiast wyłamuje się większa grupa osób, to daje mi to do myślenia: może mają słuszność?
- Osoba, która rezygnuje z wagarów i nie idzie śladem większości (mówimy o uczniach szkoły średniej, przyjmując, że rodzice tej osoby nie wywierają na niej żadnej presji w związku z obowiązkami szkolnymi) - myślę, że jest to czyn godny poszanowania i odpowiednio ukształtowanej dojrzałej osobowości. Nie twierdzę, że osobą dojrzałą jest kujon, porządny uczeń nie solidaryzujący się z klasą. Według mnie jest to osoba o wyważonych poglądach, która ma poczucie pewnych wartości, potrafi wyczuć moment i sytuację, kiedy można, a kiedy nie przekroczyć pewną granicę.
- To jakaś jednostka zdesperowana, może też zdominowana przez innych i bardzo nieśmiała.
- Jest indywidualistą, człowiekiem logicznie myślącym i mającym własne zdanie.
- Jak się czujesz, kiedy wiesz, że oszukałeś nauczyciela. Czy nie miałeś nigdy "kaca moralnego"?
- Nie miałem wyrzutów sumienia z tego powodu.
- Muszę jakoś przejść przez szkołę i nigdy nie będę wiedziała wszystkiego, więc muszę sobie jakoś pomagać.
- Początkowo trochę "nie fair", potem jednak człowiek przyzwyczaja się do tego i nie czuje wtedy nic niestosownego.
- To sprawa indywidualna, jeśli ktoś ma sumienie i serce, to albo tego w ogóle nie robi albo później żałuje.
- "Kac" moralny? Może czasami. Ale czy nauczyciele są wobec nas w porządku? Ściąganie i wagary to najlepszy sposób na obecny, beznadziejny system szkolnictwa.
- Nie mogę sobie teraz przypomnieć jakiegoś okropnego oszustwa. Ale przecież im gorsze czyny popełniamy, tym mniej groźne się nam one wydają, mordercy też mają swoją moralność, według której nie robią nic złego. Te ściągi, gotowce... kto ich nie zna. Dlaczego uczniowie mają ogromny żal do nauczyciela, gdy naprawdę dużo umieli, a zostali źle ocenieni, zaś nigdy nie czują się głupio, kiedy wiedzą, że wcale nie zasługiwali na dobrą ocenę. No właśnie, czy nigdy? Tak parę razy czułam, że coś jest nie tak, ale cóż, po pewnym czasie "kac" mija.
Cóż, przyszedł czas na podsumowanie. Jak widzimy, prawie wszystkie wypowiedzi podkreślają dojrzałość, a postawę niepoddawania się presji grupy pochwalają. A zatem może i w Waszych szkołach nie jest aż tak źle i gdy znajdziecie się w podobnej sytuacji będzie Warn łatwiej postawić na swoim. Życzymy odwagi! A problem postawiony w ostatnim pytaniu proponujemy jeszcze raz przemyśleć. Powodzonia!
Dziękuję serdecznie ks. Krzysztofowi Burdakowi i jego podopiecznym - uczniom VIII LO w Krakowie za wypowiedzi.
Opracowała Halina Marchut
|
|