Jak to załatwić?
Klęczy Kasia przed figurką św. Antoniego. Ręce złożyła pobożnie, patrzy świętemu prosto w jego dobre, niebieskie oczy i modli się żarliwie: "Święty Antoni, Ty wszystko umiesz znaleźć, pomóż mi odszukać moją lalkę Olę. Czytałam ja sobie na łące książeczkę z bajkami, gdy nagle zerwała się burza. Ledwo zdążyłam zwinąć koc, w ostatniej chwili uciekłam przed ulewą. I zapomniałam - jak nigdy dotąd - o Oli!". - Buu, buuu, co ja teraz pocznę! To była najukochańsza z moich lalek. Nigdy dotąd, no nigdy, się z nią nie rozstawałam. Nie zasnę bez niej... - lamentuje dziewczynka. Święty z małym, błogosławiącym światu Jezuskiem na ręku, patrzy z wysokości na płacząca Kasię, żal mu jej z całego serca, ale nic nie odpowiada. Trudna sprawa, bardzo trudna, nawet dla świętego od wszelkich zgub. Kasi wydało się, że święty aż głowę opuścił, stroskany. Ale prosi go dalej: - Wiesz, kochany św. Antoni, to nie była zwykła lalka. Pamiątkowa. Dostałam ją od mamy chrzestnej, gdy byłam jeszcze całkiem malutka. "Rosła" ze mną zna wszystkie moje smutki i tajemnice. Tak ją kochałam... O, jak mi smutno - płacze, że już ledwo widzi świętą postać przez łzy. Ale - czy to możliwe? - wydaje się jej, że św. Antoni, bardzo smutnym " spojrzeniem, jakby wskazywał jej na coś z tyłu. Wstaje Kasia spod figurki, ogląda się - tak! tak! Znalazła się zguba! Jest Ola! Kochana Ola! Trzyma ją w objęciach ta mała Agnieszka, co mieszka z mamą pod lasem. Jak dobrze, że znalazła Olę! Agnieszka jest zwykle smutna, płaczliwa. Trudno się dziwić, nie ma tatusia i jest im z mamą bardzo ciężko. Agnieszka rzadko bawi się z innymi dziećmi, mówią że się wstydzi, bo nie ma zabawek takich jak inni. A teraz - Kasia oczom nie wierzy - Agnieszka jest taka radosna, coś mówi do Oli, śpiewa jej, jak by to była nie lalka lecz prawdziwe dziecko, i co chwilę całuje ją w różowe plastikowe policzki. Kasia wyciąga rękę po zgubę, ale Agnieszka krzyczy radośnie: - Kasiu, popatrz, znalazłam lalkę na łące! Patrz, jaka śliczna! To jakby stał się cud, bo jest dokładnie taka o jakiej zawsze marzyłam! Zobacz Kasiu, chcesz ją potrzymać? Albo nie - pobawmy się razem. Ja będę jej mamą a ty - chcesz? - bądź jej ciocią. Jaka jestem szczęśliwa! Agnieszka z radości nie dopuszcza Kasi do głosu, tak że Kasia nie ma kiedy powiedzieć, że to jej lalka. A im więcej Agnieszka mówi, im jest dla niej milsza, tym trudniej Kasi upomnieć się o swoją zabawkę. Już wie, że nie będzie umiała odebrać Agnieszce jej skarbu. < Teraz zrozumiała, dlaczego tak smutną twarz miał św. Antoni. Co on biedny miał zrobić? Odebrać zabawkę jednej, a oddać drugiej dziewczynce? Choć Ola to własność Kasi, a własność powinna wrócić do właściciela... No tak, ale Kasia ma jeszcze tyle innych lalek, a Agnieszka właściwie żadnej...
I nagle, w jednej chwili, Kasię oświeciła iście Salomonowa myśl. Zaproponuje Agnieszce zamianę. Zaproponuję jej, aby wybrała sobie spośród jej lalek jaką będzie chciała, ale niech odda jej tę najukochańszą I od razu zrobiło się jej lekko na sercu. Jednocześnie pomyślała o św. Antonim. Czyżby to on "podpowiedział" jej ten pomysł? Zaniesie mu za to bukiet najpiękniejszych kwiatów i najszczersze podziękowanie.
Ewa Kunicka |
[ Strona główna ] |
|