ChlebekBył piękny majowy dzień, gdy Błogosławiony Jakub Strepa wybrał się na wędrówkę, jak to przystoi Bratu Pielgrzymującemu. Bardzo lubił przechadzać się po swoim ukochanym Lwowie i wyobrażać sobie jak to będzie pięknie, kiedy staną w mieście nowe kościoły i kamienice.Najpierw powędrował na Wysoki Zamek, skąd mógł ogarnąć spojrzeniem nie tylko całe miasto, ale i wioski tonące w sadach i ogrodach, rozrzucone na okolicznych pagórkach. Wypatrzył dwa kościółki: Marii Śnieżnej i Jana Chrzciciela. - Niedługo przybędzie jeszcze katedra - pomyślał zadowolony, patrząc na ozłocone słońcem miasto. Tak przyjemnie rozmyślając mijał domostwa zamożne i ubogie, bogatym mówił "Szczęść Boże", biednym udzielał jałmużny. Chociaż Jakub Strepa był arcybiskupem i senatorem, to wybierał się na te swoje przechadzki w skromnym habicie franciszkańskim, wspierając się na kiju, bo tak i wygodniej, i świat się lepiej poznaje. Nagle rozszedł się w powietrzu zapach świeżego chleba, silniejszy nawet od kwitnącej czeremchy. - Pora wieczerzy dawno już minęła - przypomniał sobie Błogosławiony. Dostojny pielgrzym trafił właśnie na chwilę, kiedy gospodyni wyjmowała chleb z pieca i dla ostudzenia ustawiała rumiane, makiem posypane bochenki na ławie przed domem. Do tej ławy przywiązany był ogromny pies, żeby nikt się, przypadkiem, tym chlebem nie poczęstował pod nieuwagę właścicielki, a była to baba skąpa i pyskata, że drugiej takiej nie znalazłoby się w całej archidiecezji, nawet ze świecą szukając. - Pani gospodyni - zwraca się arcybiskup do baby - zjadłbym kromeczkę tego pachnącego chleba! - A grosze braciszek ma? - odpala baba. Sięgnął Błogosławiony Jakub Strepa do kieszeni, ale nic tam nie było, bo wszystko rozdał po drodze biedakom. Odwrócił się zawiedziony i odszedł. Zrobił może dziesięć kroków, gdy babie coś się odmieniło i rzuciła za nim bochenkiem chleba. Podniósł Święty ten chleb, babie podziękował, pobłogosławił, ułamał kawałek i zjadł ze smakiem. Minęły lata. Bogata baba zmarła. Archanioł Gabriel musi więc zważyć na szalach złe i dobre uczynki baby. Diabeł już przydźwigał potężny stos pergaminów, na których były spisane drobnym pismem grzechy skąpej złośnicy, i uśmiecha się straszliwie do baby. I wtedy Jakub Strepa, który już od roku był w niebie, rozpoznał swoją parafiankę i zawołał: - Przecież ona kiedyś cisnęła we mnie bochenkiem wspaniałego chleba, weź Michale Gabrielu ten bochenek i połóż na szali.
Bochenek przeważył pergaminy diabła i baba nie poszła do piekła.
Bajka pochodzi z książeczki "Baśnie lwowskie", opracowanej i zilustrowanej przez A. Szubert-Olszewską, wydanej w Wydawnictwie Diecezji Pelplińskiej "Bernardinum". "Mały Pielgrzym" nr 5/99
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |