Kawałek gałęzi
Pewien mężczyzna przechowuje w salonie na honorowym miejscu dziwny przedmiot. Jeśli ktoś spyta, dlaczego umieścił go w takim miejscu, człowiek ten opowiada taką oto historię: "Pewnego dnia mój dziadek zaprowadził mnie do parku. Było to mroźne popołudnie zimowe. Dziadek szedł za mną i uśmiechał się, ale czuł w sobie jakiś ciężar. Jego serce było chore, bardzo sfatygowane. Udałem się w kierunku stawu. Był cały zamarznięty. "Chciałbym się poślizgać" - wrzasnąłem - "chciałbym choć raz poślizgać się na lodzie!". Dziadek był zaniepokojony. W momencie, w którym wszedłem na lód, krzyknął: "Uważaj...!".
Za późno. Lód nie wytrzymał i krzycząc, wpadłem do wody. Dziadek, drżąc cały, ułamał kawał gałęzi i podał mi go. Chwyciłem gałąź, a on z całych sił pociągnął mnie do siebie i wyciągnął z przerębla. Płakałem i dygotałem. Dobrze zrobiła mi gorąca kąpiel w domu i łóżko, ale dla dziadka wydarzenie to było zbyt silne, zbyt emocjonujące. Tej nocy zmarł na silny atak serca. Nasz ból był ogromny. Pobiegłem nad staw i odnalazłem kawałek znanej mi gałęzi. Dzięki niej, dziadek uratował mi życie, ale on sam utracił je! Dopóki będę żył, ten kawałek gałęzi będzie wisiał na ścianie, jako znak miłości dziadka dla mnie!".
Dlatego chrześcijanie mają w swych domach kawałek drewna w formie krzyża.
Bruno Ferrero
|