Obraz MatkiZ poetą i historykiem literatury Kazimierzem Nowosielskim matce - rozmawia Ewa KunickaW swoich wierszach wciąż przywołuje Pan obraz matki. W całej Pana twórczości wyczuwa -się ów rodowód "... z matki czekającej na progu", dlatego do Pana zwracam się z pytaniem o Matkę. Kim była, czym jest dla Pana? - Mama - to w rozmaitych realnościach miejsce najczulsze. O realnościach tu mówię, bo Ona zapewne by nie chciała, abym cokolwiek w sobie. kiedy o Niej myślę, mitologizował. Moja Matka była realistką. Po chłopsku realistką. Wierzącą realistką. Wiedziała, że w życiu pewne rzeczy muszą być zrobione; że pomodlić się trzeba, i trzeba w garnek zebrać juchę, która tryska z zaszlachtowanego wieprza, i trzeba umieć spożytkować tę krew przy wyrobie kaszanki, bo nic z darów ducha i natury nie powinno się zmarnować. Mama to ktoś, kto mimo, iż dawno odszedł z tego świata, stale mnie zapytuje o sens, o wartość tego co robię. Może trzeba by tu powiedzieć skromniej: o przyzwoitość. Nie zawsze o tym pamiętam tak, jak by należało, ale najważniejsze, że Ona jest z tym swoim pytaniem. - To wielki dar mieć świadomoość takiego czuwania, mieć nad sobą taki autorytet i punkt odniesienia. To wspaniały posag mądrej matki. Czy coś jeszcze ze spraw ważnych matka zostawiła Panu - jako człowiekowi, jako poecie? - Bardzo wiele. Choćby i ten wzór, że szła przez życie z uporem, powierzając się i Bogu, i temu życiu, i trochę swoim marzeniom. Sądzę, że lubiła marzyć, ale nie lubiła, albo raczej: nie umiała fantazjować. I to mi chyba po Niej zostało. W swojej twórczości też uważałbym się raczej za realistę.Realistę, który lubi pomarzyć. - Jaki obraz matki jawi się Panu pod powiekami najczęściej? - Kiedy w pamięci próbuję sobie odtworzyć Jej wizerunek, to najpierw czuję ciepło Jej twarzy, i spojrzenie uważne, troskliwe. A zaraz potem widzę Jej ręce; bardzo spracowane ręce. - To bardzo znamienne. Symboliczne. Właśnie tak jak na poetę przystało. Ale chciałabym zapytać Pana o jeszcze jedną Matkę, tę szczególną - Matkę Bożą. Czym jest dla Pana? - Maryja? Jako Matka Jezusa jest dla mnie Matką wszystkich matek. To Ta, która zna realności naszego życia, jego ból, i szczęście, i podnosi to wszystko wyżej - ku Temu, który dał nam siebie, i który jest początkiem i końcem wszystkiego; i źródłem Prawdy, i samą Prawdą i źródłem Miłości, i samą Miłością i źródłem Życia, i samym Życiem... Wydaje mi się, że coraz lepiej rozumiem słowa tej starej pieśni: "Do kogóż wzdychać mamy, nędzne dziatki? Tylko do Ciebie, ukochanej Matki". W Niej mieliśmy Matki, i będziemy mieć Matki. Tak wierzę. Bez tej wiary, czuję, byłbym bardzo ubogim człowiekiem. Może nawet: źle ubogim człowiekiem. Bo przecież mogą być różne ubogości, nieprawda? - Szczera prawda. Dziękuję bardzo. Krystyna Holly Pismo Katolickie Pielgrzym nr 10/99
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |