Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Tysiąc szans na istnienie

Jak to właściwie się stało, że jestem tu, że razem z innymi wdycham to samo powietrze? Jak to się dzieje, że mogę żyć i cieszyć się tym życiem? Jakim sposobem, nic nie płacąc, mogę swobodnie chodzić po świecie? Co ziemia urodzi, mogę zjeść; drzewa nad głową rozpościerają gałęzie...

Najpierw stworzył Bóg ziemię, a nad nią niebo rozwiesił tak, że nigdy nie spada, choć niekiedy spadać się zdaje. Potem światłość oddzieliła się od nocy, jak nieba błękit od błękitu wód. W osuszoną glebę gotową, by owoce rodzić, wrzucił garściami nasiona z każdego gatunku, nie tylko po to, by ją zazielenić czy upiększyć. Do nieba zaś ciała niebieskie przytwierdził, żeby wiadomo było, jaka pora roku, godzina, jaki miesiąc, czy dzień. Nagle też cała przestrzeń, z początku głucha i cicha, wypełniła się wszelką istotą żywą, co biega, pełza, lata, pływa. Niekiedy tak mała, że nawet nie warto wytężać wzroku. Niekiedy tak wielka, że strach budzi, a może podziw, w człowieku, który też się nareszcie pojawił. Ulepiony ze zmęczenia i prochu na wzór i podobieństwo Tego, który go stworzył. Który mu to wszystko oddał, w największym z możliwych zaufaniu powierzył...

Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną: abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszelkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi (Rdz 1,28-29) - powiedział na końcu swej pracy zadowolony Bóg. Szkoda, że nie podkreślił: "Dbajcie, moje dzieci, o to, co wam daję. Gospodarujcie z wielkim sercem i uczuciem. Z każdym stworzeniem żyjcie w zgodzie. Miejcie zawsze szeroko otwarte oczy, gotowe, by się zachwycić, gdy usta z wrażenia nie będą zdolne wydobyć najprostszego słowa". Człowiek to wiedział. Być może dalej to wie, ale tak łatwo zapomnieć w tym ciągłym pędzie, który zaczął się dawno, dawno... i niewiadomo, czy kiedyś się skończy...

Żeby tak mieć więcej czasu. Żeby móc zapomnieć o zakopconym przystanku, przepełnionym koszu na śmieci, co straszy. O pisku klaksonów i opon. O lęku nazbyt wielkookim, by chodzić samotnie po nocy, która taka piękna obleczona w ciszę. O tłumie na zielonym, a czasem i czerwonym świetle - każdemu się gdzieś spieszy, bo tak niewiarygodnie ciężko... zwolnić tempo. Żeby tak móc nagle zasty- gnąć mimochodem w parku na ławce. Wykrzyczeć siebie w błękitną przestrzeń. Zliczyć na palcach gwiazdy utwierdzone na aksamitnym niebie. Przyjrzeć się uważniej maleńkiej, z precyzją nakropionej, biedronce. Nie myśleć ciągle: "9.00 rano - spotkanie. Ważny telefon. Rachunki. Egzamin. Płatności na poczcie i... jak potem przeżyć resztę miesiąca". Żeby tak na ułamek sekundy oderwać się od natłoku spraw, którymi sami niebacznie się obarczyliśmy. Tak niewiele trzeba.

Udało się. Uciekłam z miasta - wielkiego rozwrzeszczanego pudła. Położyłam się w spokojnej zieleni. Dojrzałym zapachem wdziera się, łaskocząc, do nosa i jakby do oczu, które, choć zamknięte, widzą ją w najmniejszym szczególe, w najdrobniejszym elemencie, w jakim zostały stworzone, milimetr po milimetrze. Jakby to we mnie samej tkwił schemat i... chyba tak jest, bo przecież stanowię cześć tej rzeczywistości, z niej wyszłam, powstała dla mnie, jak dla każdego innego człowieka. Oto daję wam wszelką roślinę (Rdz 1,29). Nie patrząc, widzę: wysmukłe źdźbła traw muskają mnie po twarzy, kopalnia kolorów, kielichy kwiatów wabią tysiące owadów, które pomrukują nad głową, jakby z zadowolenia, że mają tyle pracy, sprężyste gałęzie drzew zastygły w zadumie, zastanawiając się, jak to się dzieje, że dają cień. Jest tak spokojnie. Dobrze.

Do uszu śpiewem doleciały ptaki, cudownie utkane ręką Pana z piór - one przecież mają do Niego najbliżej, gdy przeczesują chmury, bawiąc się w chowanego z wielkim, gorącym, rozświetlonym krążkiem. Zaszeptał spieniony strumień, co płucze źródlaną wodą górskie kamienie, więc zdają się bardziej dzikie niż inne. (Jak to możliwe - woda daje życie i zabiera je, niekiedy szybciej nawet niż mgnienie. Zostaje tylko w pokorze uczyć się jej). Zaszeleścił wiatr i choć teraz koi chłodem, delikatnym powiewem gra w klasy z liśćmi, w głowie przesuwa mi się obraz, jak niewiarygodnie może się zmienić: w ułamku sekundy burzy mosty, które miały trwać na zawsze, zrywa dachy z domów, jak kapelusze z głów, żongluje samochodami, jak bezwładnym piaskiem rozsianym na polnej drodze...

Czuję znajomy zapach. Przeczesuję dłonią trawę tuż przy mnie. Jest! Maleńka czerwona poziomka. Rozpływa się słodko w ustach. Rosła sobie cicho pod słońcem, od którego i mnie zarumieniły się policzki, krew pulsuje szybciej. Usiadłam. To niesamowite, że mogę się tak najzwyczajniej w świecie porozglądać... Przy drodze mruga do mnie żółtawym owocem jabłonka. Za plecami z leśnej ściółki nieśmiało wychylił kapelusz podgrzybek. W oddali złotem faluje zboże, z którego ktoś upiecze chleb... Dla was będą one pokarmem (Rdz 1,29) - obiecał Bóg, więc czego chcieć więcej?

Jedna po drugiej umierają chwile. Doskonale to wiem. Nie chcę niczego żałować, choć ze światem i ja robię się coraz starsza. Przepełnia się skrzynka doświadczeń, mimo to nigdy nie skończę się uczyć. Dziś z krzykiem urodziły się miliony kolejnych istnień, drugie tyle... nie otworzyło oczu już wcale, choć być może ich życie dopiero się zaczynało. Czas znów włączyć się do biegu. Mozolnie wstaję, niechętnie posuwam się noga za nogą, strzepuję z siebie plątaninę zamyśleń. Kiedyś na pewno tu... ostatecznie powrócę, gdy zamknie się krąg, gdy spotka się mój początek z końcem. Teraz ktoś inny daje mi, dzień w dzień, tysiące szans na istnienie...

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej