Bezdomni to ludzie, którzy żyją wśród nas, ale obok nasBezdomni to ludzie, którzy żyją wśród nas, ale obok nas. Nie wszyscy są alkoholikami czy przestępcami. Są też tacy, których po prostu rodzina wyrzuciła z domu.
Nikczemność i miłośćBył dobry i potrzebny przez ponad dwadzieścia lat. Kiedy pojawił się konkurent, stał się po prostu zbędny. Powstał problem, jak go się pozbyć. Radykalnie, jednego dnia wyrzucić za drzwi, było słabym i ryzykownym pomysłem. Żona, jej kochanek i część rodziny postanowili wykończyć intruza. Zaczęto więc tak uprzykrzać mu życie, żeby w końcu sobie odszedł. By szybko odnieść sukces, stosowano różne metody udręki człowieka. Pewnego dnia, dosłownie tak jak stał, wyniósł się z domu.Był zdesperowany i mało wymagający. Chciał ruszyć w Polskę. Dosłownie jednego dnia stał się bezdomnym. Ale nie trwało to długo, ktoś życzliwy zawiózł go na wieś, do pewnej rodziny. Tam stanął w drzwiach i zapytał czy może zostać, choćby za jedzenie. - Zostań, przydasz się - padła odpowiedź. Od tamtej chwili minęło już kilka lat. Choć pozostał obcym, czuje się jak w rodzinie. Pracuje w gospodarstwie, ma swój pokój, posiłki spożywa z domownikami. Jak dawniej, tak i dziś nie pije i nie pali. Z żoną, która go dręczyła nie ma kontaktu. Dzieci już dorosłe i usamodzielnione, same spotykają się z ojcem. Pan Alfred - bo o nim mowa - to jeden z dziesiątków tysięcy bezdomnych w Polsce. Żwyczajnie powiemy, miał szczęście, po Bożemu - spotkała go łaska. Jako człowiek niekonfliktowy przez nikczemność żony i jej kochanka opuścił swój dom. Czyż nie jest to grzech wołający o pomstę do nieba? Wśród tysięcy bezdomnych w Polsce nie wszyscy są alkoholikami czy awanturnikami. Są też ludzie, którzy - jak pan Alfred - nie pili, nie palili, uczciwie pracowali i zostali wyrzuceni z domu. Niestety domów i rodzin, które przyjmują obcych jak swoich, jest bardzo mało. Wśród bezdomnych są - jak kiedyś można było zobaczyć w telewizji - ludzie, którzy znają kilka języków obcych, osoby bardzo zdolne i wszechstronne; bezdomnymi bywają też profesorowie. Niekiedy ludzki los bywa tak pogmatwany, że aż trudno uwierzyć. A jednak. Za kilka dni w Liturgii wspominać będziemy Wincentego a Paulo. Ten francuski święty z XVI wieku zasłynął wielkim miłosierdziem. Zabierał z ulicy porzucone dzieci, stawał w obronie wyzyskiwanych galerników, także więźniów, założył zgromadzenie zakonne o bardzo niezwykłej regule, jak na ówczesne czasy. To on powiedział: "Wasze troski, są moimi troskami". A może wpadniemy na pomysł, aby wziąć na siebie, troski choć jednego człowieka? Ks. WOJCIECH
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2025 Pomoc Duchowa |