Czy to możliwe, że już znowu minęły święta?Pytania, na które pragnę dziś odpowiedzieć, nie zostały zadane w żadnym liście. Pojawiły się w kilku, kilkunastu chyba rozmowach toczonych krótko przed i jeszcze teraz - po świętach. Zakończyliśmy liturgiczne obchody świąt Bożego Narodzenia. Ciągle jeszcze jednak śpiewamy kolędy (do Ofiarowania Pańskiego). I to mnie mobilizuje do tej refleksji.Pośpiech, tempo, za mało czasu. Wszystko na wczoraj. Zabieganie, zafrasowanie, przysięganie sobie, że to się zmieni. Może jutro? Jutro nie wiedzieć kiedy, jest już wczoraj... W tym samym zawrotnym tempie. Znacie to? Zapewne znacie. Muszę więc was ostrzec. Już jutro święta. Nagle sacrum w samym środku profanum. Już się nie da tego przełożyć, przesunąć ani nawet błyskawicznie odfajkować. To się musi stać. W tym trzeba być. W samym środku bielutkiego chleba wyprasowanego cieniutko w opłatki. Te słowa, które zapamiętałem ze szkoły, ze składanych przez naszą polonistkę życzeń, pragnę uzupełnić wspomnianymi na wstępie pytaniami. Czy tak musi być? Czy w przedświątecznej bieganinie, zakupach przygotowaniach, sprzątaniu, ubieraniu choinek nie gubimy istoty świąt? Czy Boże Narodzenie zbytnio nam nie spoganiało? Smutne są te pytania i smutne odpowiedzi na nie. Bo we współczesnym świecie duchowy, sakralny wymiar Bożego Narodzenia został zagubiony. Czujemy się przytłoczeni i bezradni wobec tej całej zlaicyzowanej otoczki świąt, która wręcz każe zapominać o Narodzeniu Jezusa. Dla współczesnej cywilizacji liczy się związany ze świętami folklor, a nie przychodzący na świat Zbawiciel. Choć świętowanie Bożego Narodzenia jest na świecie niemal powszechne, odbywa się nawet w tych krajach, które z chrześcijaństwem niewiele mają wspólnego, to jednak istota świąt zostaje zatracona i zagubiona. Przypominają mi się w tym momencie te fragmenty Nowego Testamentu i pism Ojców Kościoła, które mówią o tym, że chrześcijanie choć są na świecie, nie są jednak z tego świata. Ów symboliczny świat ciągle nas kusi swoim blichtrem, pragnie wciągnąć w swój styl bycia. Lecz przecież to my ostatecznie decydować powinniśmy o tym, co naprawdę jest dla nas ważne. Mając świadomość odrębności i bogactwa naszego duchowego dziedzictwa nie musimy ulegać wpływom świata i przedświątecznej gorączce. Możemy mocniej pamiętać o duchowym wymiarze Bożego Narodzenia. Niech skromniejsza będzie materialna strona tych świąt, a obfitsza duchowa. Na pewno tego nie pożałujemy. Pamiętajmy o tym, że Jezus urodził się w ubogiej betlejemskiej stajni. Dla Niego najważniejsza była miłość Maryi i Józefa, spontaniczny hołd pasterzy, a nie bogate dary. Za rok następne Boże Narodzenie. Następna pokusa, by rzucić się w wir przedświątecznych przygotowań. A przecież najważniejsza jest nasza wzajemna miłość. Jej nie może zabraknąć. Spróbujmy o tym pamiętać, a święta będą jeszcze piękniejsze. Ks. JAN
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2023 Pomoc Duchowa |