Witaj, Jezu, Synu Maryi - jakie były początki święta Bożego CiałaTłumy idące z Chrystusem i za Chrystusem na pustkowiu w pobliżu jeziora Genezaret można uznać za prototyp procesji chrześcijańskiej . Związane z tym wydarzenie rozmnożenia chleba i zapowiedź ustanowienia Najświętszego Sakramentu nadają tej procesji ewangelicznej w jakimś sensie charakter eucharystyczny. Właściwe jednak procesje eucharystyczne rozpoczęły się daleko później.W XI i XII wieku można było zaobserwować na Zachodzie zwyczaj noszenia Najświętszego Sakramentu w puszce po kościele podczas Niedzieli Palmowej i w Wielkim Tygodniu. W XIII wieku następuje wielki rozwój kultu Najświętszego Sakramentu. Przyczyniają się do tego objawienia błogosławionej Julianny oraz cud Hostii krwawiącej w ręku wątpiącego księdza czeskiego, podczas gdy odprawiał Mszę św. we włoskim miasteczku Bolsena. Papież Urban IV, który udał się osobiście, by zobaczyć korporał ze śladami krwi (przeniesiony później do katedry w Orvietto), rozciągnął w 1264 roku na cały Kościół święto Bożego Ciała obchodzone dotychczas tylko w niektórych diecezjach. To rozpowszechniło znane obecnie procesje eucharystyczne. Były one szczególnie uroczyste w XIX i w pierwszej połowie XX wieku. Tłumy ludzi, często orkiestra, ministranci i dziewczynki w białych strojach z wiankami na głowach, sypiące kwiaty - wychodziły w czwartek po uroczystości Trójcy Świętej na ulice miast i wiosek. Domy przy trasie procesji ubrane były - podobnie jak dziś - dywanami zwisającymi z okien i balkonów, kwiatami i obrazami. Wszystko to czynili wierni, by uczcić Chrystusa niesionego przez kapłana w monstrancji. O takiej procesji napisano wiele utworów poetyckich, rozważań i wspomnień. Przytoczmy tu wspomnienie św. Teresy od Dzieciątka Jezus dotyczące jej dziecięcych przeżyć: "Nade wszystko kochałam procesje z Najświętszym Sakramentem; co za radość sypać kwiaty pod stopy dobrego Boga! [...] nie pozwoliłam im jednak tam upaść, ale rzucałam najwyżej, jak mogłam, i najszczęśliwsza byłam widząc, że moje płatki róż dotykają monstrancji" (Dzieje duszy, rozdz. 2). W Rzymie Ojciec Święty prowadzi osobiście w dniu Bożego Ciała procesję z bazyliki Św. Jana na Lateranie do bazyliki Matki Bożej Większej. W olbrzymiej jednak większości parafii na Zachodzie w okresie posoborowym przestano urządzać te procesje, obchodząc uroczystość Bożego Ciała wyłącznie wewnątrz kościołów. Jakie racje podaje się za ich zaniechaniem? Jedni mówią, że podkreślanie kultu Eucharystii przeszkadza w ruchu ekumenicznym i drażni naszych braci protestantów. Inni zaś, że we współczesnym społeczeństwie pluralistycznym, w którym katolicy często nie stanowią większości, nie wypada wychodzić na ulicę i blokować ruchu, zaznaczając swą odrębność od reszty ludności. Najczęściej jednak bywa to zarzut tzw. triumfaliz- mu, mianowicie że Kościół poprzez te tłumne procesje pragnie podkreślić wobec innych wyznań i niewierzących swą wielkość i siłę, że wielu wiernych uczestniczy w nich tylko dlatego, że jest to wspaniałe widowisko z orkiestrą i chórami. Oczywiście, gdyby jedynie taka intencja kierowała uczestnikami procesji, mieliby rację jej przeciwnicy. Mamy jednak nadzieję, że większość biorących w nich udział pragnie przede wszystkim okazać cześć i miłość Chrystusowi przez modlitwę, śpiewy i Komunię świętą, przyjętą w tym dniu. Chóry i orkiestra mają tylko wspomagać naszą modlitwę. A małe dziewczynki ubrane w biel - symbol niewinności - z głębokim ukłonem rzucające kwiaty w kierunku monstrancji, są z pewnością szczególnie miłe Panu Jezusowi. Jeśli nasze uczestnictwo będzie wypływało z dobrych intencji - to nigdy za wiele czci Chrystusowi przebywającemu wśród nas pod postacią chleba. Nawet nie pięć, ale sto tysięcy uczestników i nie dziesięć, ale sto feretronów nie będzie w nadmiarze. "Czyż może być - pisze św. Maksymilian - przepych za wielki, a choćby tylko godny takiego Pana?" Przykład pięknego modlitewnego udziału w procesji Bożego Ciała opisuje ks. Fr. Grudniok: "Nie zapomnę tych procesji Bożego Ciała na wzgórzu wawelskim, kiedy jeszcze nie wolno było zejść z Chrystusem Eucharystycznym w serce miasta Krakowa - a które prowadził ówczesny metropolita ks. kard. Wojtyła. Starałem się być zawsze blisko, za baldachimem, aby obserwować twarz dostojnego celebransa. Na tej twarzy odbijała się cała głębia tajemnicy Eucharystii, z tej twarzy można było wyczytać całą żarliwość kapłańskiej duszy, która już nie wierzyła, ale widziała ukrytego Boga. Ten widok wystarczył za całe tomy pobożnych dzieł napisanych na temat tajemnicy Eucharystii. To był po prostu dowód rzeczowy, że "w tej Hostii jest Bóg żywy, choć zakryty,"lecz prawdziwym Już wtedy uświadamiałem sobie niezwykłość tego fenomenu kapłańskiego i głębię tej wiary, która "góry przenosi" (Fr. Grudniok, Kochać kapłaństwo, Kraków 1983). Mają rację ci, którzy mówią, winniśmy czcić Chrystusa przede wszystkim w ciszy kościoła i własnego serca. Czynimy to przez cały rok. Godzi się jednak i jest piękną rzeczą, by choć raz w roku Chrystus publicznie wyszedł na nasze ulice, między nasze domy i zakłady pracy, w których na co dzień żyjemy, pracujemy, kochamy i cierpimy, i by tam został uczczony. Okażmy Mu swą wiarę i miłość, śpiewając: Witaj, Jezu, Synu Maryi, Tyś jest Bóg prawdziwy w świętej Hostyi. Procesja jest - dodają jeszcze niektórzy - symbolem stanu człowieka, istoty przez całe życie wędrującej, pielgrzymującej w towarzystwie Chrystusa do niebieskiej ojczyzny. Na temat naszego udziału w procesji eucharystycznej piękne słowa wypowiedział jeden z polskich księży: "Procesja Bożego Ciała. Jeżeli wypadł ci mecz w tym czasie, to nie idź. Niech raz bez ciebie wygrają albo przegrają. Jeżeli umówiłaś się ze swoim chłopcem, to przyjdźcie razem. Gdy planowałaś z mężem i dziećmi iść na spacer, to będziesz miała najpiękniejszy spacer w roku - z Jezusem. Chciałbym, żeby Pan Jezus przeszedł dzisiaj wszystkimi ulicami naszej parafii. Chciałbym, żeby przeszedł ulicami wszystkich miast i wsi i żeby uświęcił bruki, asfalty, betony, polne drogi, chodniki, samochody, autobusy, tramwaje. Chciałbym, by się zatrzymał na chwilę nie tylko w czterech miejscach parafii przy czterech ołtarzach, ale żeby wchodził do mieszkań - jak wtedy, jak przed dwoma tysiącami lat" (Ks. M. Maliński, Aby nie ustać w drodze, Kraków 1970). Ks. Stanisław Klimaszewski
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |