ks. Jan Maćkowski(1902 - 1952)29 sierpnia 1952 - Na Kopcu zmarł ks. Jan Maćkowski SAC (ur. 23 listopada 1902 w Grzybnie (Griebenau), w diecezji chełmińskiej), doktor teologii, superior polskiej regii 1934-35, pierwszy prowincjał 1935-47, radca prowincjalny, profesor Seminarium, rekolekcjonista.Jego ulubionym powiedzeniem było: "Serve ordinem et ordo te servat" (Zachowuj porządek, a porządek zachowa cię). Czytanie duchowne, różaniec i brewiarz zawsze odmawiał na klęcząco w kaplicy. Jako przełożony dbał o życzliwą atmosferę rodzinną, o wzajemną współpracę; był bardzo ojcowski. Szczególnie poświęcał się kierownictwu żeńskich zgromadzeń zakonnych, dlatego spowiadał siostry, prowadził dla nich rekolekcje, udzielał im ustnych rad i prowadził z nimi rozległą korespondencję. We wszelkich trudnościach i w chorobie zachowywał pogodę ducha i niezłomną ufność w pomoc Bożą i opiekę Matki Najświętszej, Królowej Apostołów. Lubił posługiwać się zdaniem W. Pallottiego: "Nie spocznę, póki nie zdobędę najgorętszej - gdyby to było możliwe - nieskończenie doskonałej miłości do naszej, więcej niż Najdroższej Matki Maryi". Ksiądz Maćkowski był człowiekiem skromnym. Nigdy w rozmowie nie podkreślał swoich czynów. W stosunku do innych kierował się dobrocią i łagodnością, ufając dobrej woli człowieka. Sam za okazaną pomoc i przysługę zawsze wyrażał wdzięczność. W czasie choroby napisał do rektora na Kopcu: "Jestem niezmiernie wdzięczny Kochanemu Księdzu Rektorowi za pomoc udzieloną mi w wyszukaniu mieszkania w Krynicy, za przetransportowanie mnie na miejsce, wreszcie za ofiarę. Niech Pan Jezus stokrotnie wynagrodzi za dobre serce". Pocieszał strapionych i cierpiących - pisząc m.in. takie słowa: "Kto bowiem miłuje, ten krzyża nie czuje, a choć go czuje, to krzyż miłuje. Miłość wszystko lekkim czyni". O swojej chorobie napisał wtedy: "Tak to Pan Jezus odsunął mnie od wszystkich i od wszystkiego, chcąc przez to pokazać, że i bez nas Mu dobrze. Ciężko się pogodzić, że człowiek jest inwalidą. Może tutaj się podreperuje moje serce, by przynajmniej nie być ciężarem dla Stowarzyszenia". Śmierć nastąpiła w Wadowicach 29 sierpnia 1952, na krótko przed północą (22.45). Przy zgonie byli obecni księża i bracia kopieccy, a także kandydaci do Stowarzyszenia, odprawiający rekolekcje przed rozpoczęciem nowicjatu. Bezpośrednią przyczyną zgonu była cukrzyca, która pojawiła się gwałtownie. Pogrzeb odbył się 2 września na Kopcu. Oficjum za zmarłych poprowadzili klerycy z pobliskiego Karmelu. Mszę odprawił ks. prałat Leonard Prochownik (1963), słowo Boże wygłosił prowincjał ks. S. Czapla, a kondukt pogrzebowy na cmentarz poprowadził ks. kanonik Franciszek Miśkowiec, miejscowy proboszcz. W uroczystościach pogrzebowych wzięli licznie udział współbracia pallotyńscy, karmelici, duchowieństwo diecezjalne, siostry z różnych zgromadzeń zakonnych, rodzina i świeccy z różnych stron Polski. Zmarły został pochowany na cmentarzu pallotyńskim obok grobu ks. Alojzego Majewskiego. Wśród pallotynów byli trzej jego krewni: br. Ludwik Krajniewski (1891-1953), misjonarz w Afryce Południowej, ks. Adam Wiśniewski (1913-87), misjonarz-lekarz w Indiach, ks. Edmund Winklarz (1915-90), redaktor Pallottinum, sekretarz prowincjalny. Oprac. ks. Stanisław Tylus SAC
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |