Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Rzecz o okropnej spowiedzi

W drugiej klasie szkoły podstawowej, kiedy ksiądz przygotowuje do pierwszej spowiedzi, pomimo całej niezwykłości wydarzenia, przystąpienie do kratek konfesjonału nie przedstawia większego problemu. I tak może być przez kilka kolejnych lat. Wypracowany wówczas standardowy rachunek sumienia wystarcza na dobre przygotowanie się do spotkania z Chrystusem w konfesjonale.

Z czasem jednak, podobnie jak wyrasta się z ubrań, rachunek sumienia prezentowany w książeczce z Pierwszej Komunii staje się zbyt kusy, by objąć wszystkie problemy z jakimi spotyka się uczeń szkoły średniej.

I co wtedy?

Najprostszym rozwiązaniem jest sięgnięcie do innego modlitewnika. Rzadko jest to jednak dobry sposób na dłuższy czas. Spowiedź zaczyna denerwować, staje się przeszkodą trudną do pokonania - po prostu, wywołuje strach, potęgowany naturalną ludzką wstrzemięźliwością przed wyjawieniem swego wnętrza, problemów. Jeżeli nawet nie strach, to przynajmniej pewne znużenie zaklętym kołem: grzechy - spowiedź - pokuta i te same przewinienia - sztampowe wyznanie grzechów - podobna pokuta i znów: te same grzechy...

Po co to komu?

Rozpoczynają się poszukiwania sensu sakramentu pokuty. Oczywiście, prawdą jest, że konfesjonał to nie automat do prania, gdzie czyści się brudy bez naszego udziału.

Spowiedź to nawrócenie

Ale czy można się nawracać co miesiąc? Zmieniać radykalnie swoje życie. Od tego przecież można zwariować.

Co zatem ze spowiedzią?

Może się wydawać dziwne, ale pierwszy pozytywny punkt w prawidłowym ustawieniu swego stosunku do sakramentu spowiedzi, to właśnie opisane problemy. Kryzys jest zjawiskiem negatywnym, ale można go wykorzystać. Jest sygnałem alarmowym, że człowiek znajduje się w punkcie granicznym, który trzeba przekroczyć, aby dalej się rozwijać. Nie można uciekać od problemu, trzeba go rozwiązać. Poniższa propozycja przygotowania się do spowiedzi też nie jest "na całe życie". Może być dobra teraz, na kilka czy kilkanaście lat. Później znów trzeba będzie ją zmienić.

Prześledźmy jeszcze raz pięć warunków dobrej spowiedzi, które są kanonem niezmiennym niezależnie od wieku.

  1. Rachunek sumienia. Jest to najtrudniejszy orzech do zgryzienia, a jednocześnie rzecz o tyle prosta, o ile uświadomi się, że tylko własne sumienie decyduje o tym, czy człowiek zgrzeszył, czy nie. Oczywiście, sumienie też potrzebuje pomocnika. Stąd właśnie te "książeczki" z pytaniami, które zbyt długo używane mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Przychodzi czas, kiedy trzeba zaufać swojemu sumieniu i samemu zdobyć się na ocenę swego postępowania w świetle dziesięciu przykazań Bożych, pięciu przykazań kościelnych, grzechów głównych. Można też po prostu zamknąć oczy i zastanowić się, co złego wyrządziliśmy Bogu, bliźnim, samemu sobie. Dobrze jest spojrzeć na siebie "oczami innych", czyli pomyśleć, co mogliby powiedzieć o nas ci, co nas znają. Trzeba przecież pamiętać, że najważniejszym przykazaniem jest miłość Boga i bliźniego.
  2. Żal za grzechy i postanowienie poprawy. Te dwie czynności są ze sobą ściśle powiązane. Jedno bez drugiego nie może prawdziwie zaistnieć. Za przedmiot poprawy najlepiej obrać jedną cechę, czynność, z której szczególnie robi się rachunek sumienia przy następnej spowiedzi. Wtedy dopiero sakrament pokuty staje się nawróceniem. Nie nagłym, jednorazowym, ale stałym, rozwijającym sią dążeniem do doskonałości.
  3. Wyznanie grzechów. Można wyklepać, wyrzucić z siebie grzechy w konfesjonale i poprosić o pokutę. A przecież spowiedź to spotkanie z Chrystusem, któremu powierzamy swoje problemy i oczekujemy pomocy. Stąd należy zadawać pytania, gdy pojawiają się trudności. Oczywiście najlepiej mieć stałego spowiednika i unikać "godzin szczytu" przy konfesjonale przed pierwszym piątkiem miesiąca i rekolekcjami.
  4. Zadośćuczynienie. Najlepiej wybrać samemu i zaproponować spowiednikowi. Podjąć się takiej pokuty, sprzyjającej ćwiczeniu się w zwalczaniu tej wady, nad którą zdecydowaliśmy się pracować. Spowiedź nie jest rzeczą łatwą, ale może przynieść wiele korzyści i satysfakcji, gdy zada się sobie trud wypracowania swojego, najlepszego przystępowania do sakrametu pojednania z Bogiem.

Spowiedź

Napisałeś, miły przyjacielu, wiele. Posłuchaj! Po pierwsze, nie należy się spowiadać z grzechów, które już wyznałeś, za które żałowałeś i które miałeś odpuszczone, chyba że się powtarzały, bo byłoby to brakiem wiary w moc sakramentu spowiedzi. Po drugie: nie należy mówić o innych osobach, mających związek z twoimi grzechami, a obwiniać tylko siebie. Po trzecie: święci ojcowie zabraniają wyznawania grzechów ze wszystkimi szczegółami, a polecają czynić to w ogólności, by poprzez szczegółowe rozpatrywanie ich nie wzbudzać pokus w sobie samym i w spowiedniku. Po czwarte: przyszedłeś żałować, a nie żałujesz tego, że nie potrafisz żałować, bo skruchę wyrażasz ozięble i niedbale. Po piąte: wyliczyłeś wszystkie drobiazgi, ale tego, co najważniejsze, nie zauważyłeś, nie wyjawiłeś bowiem grzechów najcięższych, nie uświadomiłeś ich sobie: nie zapisałeś tego, że Boga nie kochasz, bliźniego nienawidzisz. Słowu Bożemu nie wierzysz, że przepełnia cię pycha i ambicja. Te cztery grzechy zawierają w sobie całą otchłań zła i całą deprawację naszego ducha. To one są korzeniami głównymi, to z nich wyrasta cała gęstwina naszych grzechów, upadków.

z "Opowieści pielgrzyma", anonimowy tekst rosyjski z poi XIX w.

[ Strona główna ]

Humor | O stronie... | Wspomóż nas | Polityka Prywatności | Reklama | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej