Zawsze przebaczajmy. Jak mądrze przebaczać?Często słyszy się i czyta, że jako chrześcijanie mamy zawsze przebaczać naszym winowajcom. Uważam, że należy w sercu przebaczyć i błogosławić (trudna, ale wspaniała postawa dająca pokój). Jednocześnie na zewnątrz należy nieraz okazać jakąś zmianę uczuciową, dystans wobec winowajcy, aby dać mu szansę refleksji. Uważam, że zachowanie wobec winowajcy - jakby się nic nie stało - nie służy dobru, utwierdza go w złym.Obserwuję, że niekiedy zbyt gorliwi i przejęci nakazem przebaczania - wszystkiego wszystkim - popełniają błąd. Co ksiądz o tym sądzi? Barbara Droga Barbaro! Najzupełniej się z Tobą zgadzam. Przebaczać można i trzeba, nie siedem, ale nawet siedemdziesiąt siedem razy (patrz Mt 18,21-22), lecz równocześnie w Ewangelii Jezus mówi inne znamienne słowa. A mianowicie Jezus zapytany o sposób postępowania wobec bliźniego, który uparcie i ciągle popełnia zło, wskazuje następujące rozwiązanie. Najpierw należy upomnieć go w cztery oczy, potem w obecności świadków. Później można poprosić o pomoc całą wspólnotę. Jeśli i tego nie wystarczy to: "niech ci będzie jak poganin i celnik" (Mt 18,15-17). Myślę, że w naszym sposobie myślenia zatarta się wąska, ale ważna granica pomiędzy przebaczeniem, a wymaganiem poniesienia konsekwencji za swoje czyny. W przypowieści o synu marnotrawnym ten ostatni odzyskuje pełnię synowskich praw, ponieważ w pokorze, ze skruchą przyznaje się do błędu i postanawia ponosić skutki swoich wybryków. Przebaczanie bezkrytyczne, bez upomnienia, bez wyciągnięcia wniosków, a zwłaszcza udawanie, że nic się nie stało, rozzuchwala adwersarza. Wydaje się być znakiem słabości. Powiedziałbym wręcz, że okazanie naszemu krzywdzicielowi dystansu i rezerwy jest niemal naszym obowiązkiem. Postawa chrześcijańska w tym właśnie się przejawia, że my nie reagujemy agresją, lecz z pełnym szacunkiem wobec winowajcy wskazujemy na to, co nas zraniło. Szacunek wobec wroga, pamięć, że jesteśmy dziećmi jednego Boga, to najlepszy wyraz miłości nieprzyjaciół. A przebaczenie, choć nieraz niełatwe, pomaga leczyć rany naszego serca. Brak przebaczenia, to ciągle rozdrapywa nie rany, to ciągłe chowanie urazy, zatruwanie własnego serca. Bardziej szkodzimy tym samym sobie. Zachowanie dystansu wobec kogoś, kto nas skrzywdził jest też zdrowym odruchem obronnym przed ewentualną następną krzywdą. Mamy prawo bronić się przed złem. Agresja jest obroną moralnie wątpliwą, dystans i pogoda ducha jest zwyciężaniem zła przez dobro. O ileż zdrowszy byłby nasz świat, gdybyśmy potrafili szczerze i jasno ujawniać nasze uczucia. Także te mniej miłe. Bliżsi bylibyśmy ewangelicznej, dziecięcej prostocie. Ks. JAN
|
[ Strona główna ] |
|