Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki
Singlu, kim jesteś?

     Sąsiadka z osiedla, kolega zza biurka, starszy brat. Jeszcze kilkanaście lat temu "stare panny" i "starzy kawalerowie". Teraz awansowali na "singla".

     Awans to rzeczywisty, jak można sądzić, czytając o realizujących się, samozadowolonych, bezżennych 30-latkach? Czy może - jak twierdzą inni - zawsze dramat, skrywany pod przykrywką hedonizmu, braku zobowiązań i wakacji na Majorce? A może ani jedno, ani drugie? Może zwiększająca się liczba osób żyjących samodzielnie to znak czasu, sposób na życie ani dużo lepszy, ani gorszy od małżeństwa? Jaka jest prawda o tzw. singlach? Ich życie to wybór, konieczność, radość czy ból?

     Nowa nazwa - stare zjawisko?

     - Single jako zjawisko nie są kulturową nowością - twierdzi, pytany o genezę "singielstwa", psycholog społeczny z Uniwersytetu Warszawskiego dr Tomasz Ochinowski. - W prawie każdym szlacheckim dworku były tzw. rezydentki, czasem rezydenci. Duża część żołnierzy zawodowych nie była żonata, zawsze też byli nauczyciele i działacze religijni. Ale wtedy mieli na siebie pomysł: chociażby przez pomoc innym. Dzisiaj nowością jest skala zjawiska. Wszystkich osób będących poza małżeństwem (socjolodzy wliczają w grupę singli również rozwodników i osoby owdowiałe) jest w Polsce ok. 5 mln. Szacuje się, że ta liczba jeszcze się zwiększy. - Nowością jest też ich "brak przydziału": część singli błąka się, nie ma pomysłu na życie. A społeczeństwo nie ma pomysłu na zagospodarowanie ich wielkiego potencjału - uważa Ochinowski.

     Dlaczego sami?

     Wśród osób samotnych są i samotni z wyboru. Jednak - co wynika chociażby z analizy wpisów internetowych - wielu jest również samotnych z konieczności. I nigdy nie uda się podać proporcji - których jest więcej. Danuta Prokulska-Balcerzak, psycholog i terapeuta, od kilku lat prowadzi warsztaty dla kobiet "Kiedy samotność boli". - Na warsztaty przyjeżdżają kobiety, które pomimo podejmowanego wysiłku nie mogą wejść w relację, przekształcić ją w więź, a potem - co bywa trudniejsze - więź utrzymać. Rozmawiamy wtedy o przyczynach tkwiących w nich samych: w różnych emocjach, ich przekonaniach i wyobrażeniach na temat związków i bliskości - opowiada.

     Na psychoterapię trafiają natomiast osoby w różnym wieku, dla których bycie singlem to problem.

     - Kiedy zaczynamy analizować ich życie, okazuje się, że przyczyny niemożności wejścia w bliską relację leżą w ich relacji z rodzicami. W początkach naszego życia uczymy się (lub nie) zaufania, bliskości i zależności. Jeśli w rodzinie nie rozwinęliśmy tych podstawowych umiejętności, to "bronimy się" przed ludźmi, izolując się, unikając bliskości i zależności. Podświadomie wydaje się nam, że tym sposobem unikniemy różnych przykrych uczuć związanych z odrzuceniem - uważa terapeutka.

     Inne przyczyny "singielstwa"? Jeszcze trzy dekady temu młodzi pobierali się w wieku 20-24 lat i nikogo to nie dziwiło. Dziś wiek zawarcia małżeństwa przesunął się o 5-6 lat i truizmem jest przypominanie, że jeśli myśli się poważnie o rodzinie, należy zdobyć dobre wykształcenie, pracę, mieszkanie. W efekcie, gdy 22-latka (nie w ciąży!) wychodzi za mąż - wprawia w osłupienie rówieśników. A samotna 30-latka przestała dziwić. Jednak ta 30-latka, jeśli nawet bardzo chce założyć szczęśliwą rodzinę, ma na to mniejsze szanse niż jej młodsza koleżanka. I nie tylko dlatego, że wszyscy potencjalni kandydaci "są już zajęci"...

     - Wiek do 22-23 lat to wiek idealizmu. Potem myślimy bardziej realistycznie, twardo, nie wierzymy już tak w ideały, w drugiego człowieka - mówi psycholog Urszula Domańska. - Z wiekiem zmniejsza się gotowość całkowitego zaufania drugiej osobie. Im dalej od wieku "idealizacji", tym większe przyzwyczajenia: do niezależności, wygody, dysponowania swoim czasem i zasobami.

     Młodzi ludzie, szczególnie z wielkich miast, żyją w coraz większym pędzie, a ten pęd nie wpływa pozytywnie na możliwość pogłębionej, osobistej refleksji. Może więc eliminować u prawdopodobnie zapracowanej 30-latki umiejętność zauważenia, przeanalizowania własnych potrzeb. Czasem też prawdziwe potrzeby są przez nią głęboko skrywane. - Konsumpcyjne podejście do życia i pośpiech przenosi się na relacje damsko-męskie - uważa Domańska. - Nasze związki stają się więc jak jedzenie fast foodów: zadowalamy się tym, co szybkie, łatwo dostępne, a niekoniecznie zdrowe.

     Akceptujemy singli?

     Czysto teoretycznie społeczna akceptacja "bycia singlem" jest uwarunkowana dwoma czynnikami: środowiskiem życia i poziomem wykształcenia. Można to w skrócie opisać tak: w większych miastach, wśród osób lepiej wykształconych, samotny 35-latek to singiel. Gdy jednak na święta wraca do rodzinnej Wólki na Podlasiu, z miejsca staje się starym kawalerem. - Moja mama chciałaby, żebym ożenił się z kimkolwiek i jak najszybciej - mówi Krzysztof, właściciel niewielkiej firmy w Warszawie. - W mojej rodzinnej miejscowości rówieśnicy mają już duże dzieci. Ja jeden taki "niewypał". Mnie z moim "starokawalerstwem" źle nie jest, ale dla mojej mamy to obciach.

     Teoria teorią, a w praktyce również wielkomiejscy single skarżą się na brak akceptacji zamężnych: - To bzdura, że singlom z wielkiego miasta jest fajnie, bo się nas nie wytyka palcami. W pracy patrzą na mnie zawsze jak na dziwoląga - mówi Anna, lat 38, bankowiec. - Polityczna poprawność i inteligencka grzeczność powodują, że nikt mi wprost staropanieństwa nie wytyka. Ale gdy mowa o ślubach, porodach czy zaręczynach, jakaś dziwna atmosfera się wytwarza: jakby ze mną o tym nie można było rozmawiać. I chyba się mnie boją. Podobnego zdania jest Marek z Gdańska, 39-latek, przedstawiciel handlowy: - To, że bycie singlem jest fajne, sami single wymyślili na osłodę. A prawda jest taka, że to obciach nie ułożyć sobie życia, nie ożenić się czy wyjść za mąż.

     Skazanie czy powołanie?

     Marek przyznaje: nie potrafi i nie chce zaakceptować swojej samotności. Twierdzi też, że inni go nie akceptują. Definiuje się tak: "samotny, wierzący i praktykujący katolik, z trudnościami ze znalezieniem odpowiedniej partnerki". "Odpowiedniej" - czyli również wierzącej i praktykującej, w podobnym wieku, wyznającej konkretny światopogląd. Marek twierdzi, że kobiet porządnych i "z wartościami" jak na lekarstwo. A lekarstwo - jak widać - nie dla niego. - Może gdybym nie stawiał tak wysoko poprzeczki, byłoby mi łatwiej znaleźć żonę - zastanawia się. - "Katosingle" mają gorzej. - Jest odwrotnie - twierdzi Joanna Michalska z portalu "Przeznaczeni.pl". Na matrymonialnym portalu skierowanym do zdeklarowanych katolików zalogowało się ok. 130 tys. osób. - Wartości pomagają w poszukiwaniach, bo jeśli od razu szukamy osoby wyznającej podobny światopogląd jak nasz, nie ma rozczarowań, jest łatwiej stworzyć szczęśliwą rodzinę - twierdzi. - Wydaje się, że katolik ma mniejszą możliwość wyborów, bo jest ograniczony przez zasady. Jeżeli się z tym męczy, rzeczywiście trudniej żyć - uważa Domańska. - Ale jeśli jest to świadomy wybór, a z wyborem łączy się osobowa relacja z Bogiem, to samotny wierzący jest w komfortowej sytuacji! Doświadcza poczucia wielkiej miłości, której nikt nigdy nie otrzyma od drugiego człowieka.

     Współcześnie wielu "katosingli" mówi: "moja samotność to powołanie". Ale czy formułka "mam powołanie do życia w samotności" nie jest nadużywana? - Mam wrażenie, że jest - mówi otwarcie Katarzyna Jarosz, żona Tomasza. Jaroszowie mają po 35 lat, są małżeństwem od 5. Doświadczyli życia w pojedynkę, poczucia samotności, lęku, "czy ktoś mnie jeszcze zechce". I dlatego, żeby pomóc innym, na prowadzonej przez siebie stronie dla katolików www.adonai.pl, utworzyli tzw. Źródełko. - Do Źródełka przychodzą osoby, które chcą poznać drugą połówkę, założyć szczęśliwą rodzinę. Często piszą o sobie, że nie mają już nadziei na odnalezienie prawdziwej miłości i pytają: "może to powołanie"? Tymczasem powołanie to dużo więcej niż nieumiejętność (z różnych powodów) znalezienia sobie męża czy żony. Jest świadomym wyborem: rezygnuję z poszukiwania żony czy męża, bo czuję, że Bóg ma dla mnie inny plan.

     Co zrobić z singlem?

     - Wiadomo, że nie wszyscy założą rodzinę. Wielu takim osobom można współczuć i, na ile to możliwe, trzeba starać się pomóc - uważa Katarzyna Jarosz. Jaroszowie pomoc unowocześnili. Przez Źródełko (są moderatorami) poznali Beatę, trzydziestoparolatkę, która przez Internet szuka męża. Kiedy Beata zaproponowała, żeby Źródełko "wylało" się do realu, najpierw razem stworzyli nową stronę: www.dla-samotnych.pl, a po kilku miesiącach "wylali" się na ulice Warszawy. Z singlami spotykają się na neutralnym terenie, na spacerach, wystawach. Chodzi o to, żeby nawiązywać znajomości prawdziwe, w prawdziwym świecie. I żeby odejść od klawiatury. - Chodzi też o to, żeby się wspólnie modlić. W trzeci piątek miesiąca znajomy proboszcz odprawia Mszę św. w intencjach naszych singli - opowiada Kasia. - Bo dlaczego modlimy się o powołania kapłańskie, a nie modlimy o dobre żony i mężów dla parafian? - Kocham singli - śmieje się dr Ochinowski. - I bardzo by mi się przydali do pomocy przy dzieciach, ale jakoś się nie kwapią. A poważnie: single mogą pełnić bardzo ważne role w społeczeństwie. Muszą się jednak zaangażować w coś, co będzie miało charakter odpowiedzialności za innych ludzi. Inaczej grozi im syndrom starokawalerstwa i staropanieństwa. A tego chyba sami by nie chcieli.


Agata Puścikowska


Tekst pochodzi z
tygodnika katolickiego

28 czerwca 2009



Wasze komentarze:
 Aga: 07.09.2009, 00:05
 Jest jeszcze straszniejsza samotność, kiedy spotkało się miłość swojego życia, ale nie można z nią iść przez życie z różnych powodów. Wyobrażać sobie królewicza to jedno, a spotkać go w rzeczywistości i nie móc z nim być - to drugie... Może lepiej było nie kochać nigdy. A jednak sama nie wierzę w to co piszę, nie umiem wyrzec się miłości. "Na czyj rozum i na czyje siły obliczone jest ludzkie życie?" - też tak pytam kiedy ból jest już nie do wytrzymania...
 Edyta: 28.08.2009, 18:56
 Mam 31 lat i wbrwew temu co mówi się o miłości duchowej miłość fizyczna ma duże znaczeie. Jestem sama i to nie z wybou los chyba tak chciał. Mam małe niekształtne piersi i wiem że mężczyznom to przeszkadza.Nie mam już nadzieji na miłość, nie mam siły walczyć o nią bo boję się drwin i wyśmiania. Tak trudno mi żyć w tym świecie tak trudno się pogodzić z samotnością. Na pozazór uśmiecham się do ludzi a moje serce płacze. Czasami czuję się jak mutant i zastanawiam się Boże gdzie biegnie moja droga życia.
 Agnieszka 44: 13.08.2009, 17:37
 JA chyba też jestem katosinglem, a nadzieja? Kurczę w tym wieku? Na co? Chyba już tylko na spokojną śmierć, bo na macierzyństwo za późno.
 Dosia: 31.07.2009, 21:53
 Magdo-już wiem,kto to jest"katosingiel". Aniu-wiem,że cierpisz,ale jakie to cudowne,że masz dziecko-masz dla kogo żyć...
 Ania: 27.07.2009, 19:57
 Jestem samotna , bo tak zadecydował mój mąż... Jest mi z tym bardzo, bardzo źle, bo po katolicku mam być sama całe życie... Dziękuję Bogu za dziecko i przeszłość, nie potrafię żyć dalej pogodzona z tym , co się stało...
 Dosia: 27.07.2009, 10:27
 Smutna ta samotność... mam 44 lata i jestem sama-nie dlatego,że nie miałam okazji wyjść za mąż, ale dlatego,że boję się ... Jest mi źle z tą samotnością, ale uciekam przed małżeństwem.Marzy mi się takie "biale małżeństwo", ale czy może być coś takiego?
 Ania: 26.07.2009, 14:57
 Łatwo jest doradzać komuś jak się znalazło swoją połówkę i jest się szczęśliwym. Gorzej, jak przez wiele lat życia nie można trafić na miłość swojego życia. Zaczyna się wtedy odczuwać beznadzieję. Ja za parę lat mogę już staracić płodność i co ile lat mam jeszcze czekać? Jak już nie będę mogła mieć dzieci?? Jak słyszę, że trzeba czekać, to pytam, jak długo,ile lat? Jak będę już bezpłodna, to czy ma sens w ogóle zakładać rodzinę? Nikomu nie życzę żyć w stanie niespełnienia, rozczarownia i smutku. Cieszcie się wszyscy co macie swoje połówki i zamilknijcie, bo nie wiecie co znaczy być skazanym na samotność nie z wyboru!!!!Może jak kiedyś spotka was coś nie po waszej myśli to zrozumiecie
 niezauwazalna: 26.07.2009, 09:19
 i ja samotna, 38 lat , ciagle tylko pytanie: Boze przeciez stworzyles mnie dla szcescia, dlaczego nie jestem szczeliwa?
 izka: 24.07.2009, 20:12
 A cóż ja mam powiedzieć no też jestem samotnikiem z konieczności i cierpię z tego bardzo.Dlatego że jestem osobą chorobliwą po mnie tak nie widać ale nie mogę pracować tylko żyję na rencie z rodzicami mieszkając.Wątpię czy któryś mężczyzna by taką kobietę chciał :( martwię się o swoją przyszłość i nie chcę by który mnie zostawił dla innej.Dlatego żyje sobie pomagając innym jestem wolontariuszką ale czasem już nie mam sił nie mam zbytnio znajomych żeby z kimkolwiek wyjść na spacer.:( co wy na to? jak byście się czuli w tej sytuacji?


 Iza: 21.07.2009, 16:25
 Ja też straciłam już nadzieję, że znajdę swoją miłość.I powtarzam sobie: trzeba uwierzyć nadziei wbrew nadziei:)
 Dosia: 20.07.2009, 10:07
 Magdo- kto to jest "katosingiel" ? m>k- co to znaczy,że jesteś samotny z konieczności?
 m>k: 18.07.2009, 16:31
 A ja samotny z konieczności...
 Marek: 15.07.2009, 11:07
 "5. A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany. 6. Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdyśmy [jeszcze] byli bezsilni. 7. A [nawet] za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. 8. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami". (Rz 5:5-8, BT) Magda, bardziej zaufaj Panu Jezusowi :-). On Cię bardzo kocha i ma wspaniały plan dla Twojego życia! Ja na swoją Żonę (w ogóle na miłość) czekałem bardzo długo - zaczęliśmy się spotykać z Anią dopiero, kiedy miałem 31 lat, a ożeniłem się w 33 roku życia (teraz mam 35 lat). Dzięki dość późnemu ożenkowi, tak jak to teraz widzę, bardziej doceniam naszą relację z Żoną, która jest z dnia na dzień coraz lepsza... Mniej ważne kiedy, ważniejsze z kim i jak...
 Magda: 14.07.2009, 21:22
 Jestem katosinglem i nie mam juz nadziei.......
[1] [2] [3] (4)


Autor

Treść

Nowości

św. Agnieszka z Montepulcianośw. Agnieszka z Montepulciano

Modlitwa do św. Agnieszki z MontepulcianoModlitwa do św. Agnieszki z Montepulciano

Litania do św. Agnieszki z MontepulcianoLitania do św. Agnieszki z Montepulciano

Do La Salette przybywają pielgrzymi z całego świataDo La Salette przybywają pielgrzymi z całego świata

Drugi znak - wielki smok (Ap 12,3-6)Drugi znak - wielki smok (Ap 12,3-6)

Czy apostolskie zalecenie powstrzymywania się od krwi dziś już nie obowiązuje?Czy apostolskie zalecenie powstrzymywania się od krwi dziś już nie obowiązuje?

Najbardziej popularne

Modlitwa o CudModlitwa o Cud

Tajemnica SzczęściaTajemnica Szczęścia

Modlitwy do św. RityModlitwy do św. Rity

Litania do św. JózefaLitania do św. Józefa

Jezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się JezusowiJezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się Jezusowi

Godzina Łaski 2023Godzina Łaski 2023

Poprzednia[ Powrót ]Następna
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej