(1964 - 1996) Wspomnienia
Moi przyjaciele, bądźcie zawsze ze mną..." "Ci, którzy chcą coś nazwać w moich piosenkach (...) powinni przyjść do mojego pokoju, zjeść ze mną jabłko, zobaczyć mój świat. Wtedy zrozumieją" mówiła Agata. I przychodzili. Rozmawiali. Nieśmiali wysyłali listy by powiedzieć o swoich sprawach lub to, że po prostu są. Ona to zrozumiała. O nich i dla nich pisała te wiersze. A potem je śpiewała Była samoukiem. Bez wątpienia pomogły studia polonistyczne na KUL-u. To tam dawała pierwsze koncerty. Początkowo ukradkiem na korytarzu, a potem w pełnej gali na nowej auli KUL-u. Po raz pierwszy została dostrzeżona na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie, gdzie otrzymała wyróżnienie za "pierwiastek kobiecości". Potem przyszła kolej na festiwale Piosenki Miłosnej i Erotycznej "Blyrwa i Amor" w Poznaniu i wyróżnienie oraz I nagrodę łącznie z GRAND PRIX festiwalu. Machina ruszyła szalonym tempem - OPPA (Ogólnopolski Przegląd Piosenki Autorskiej) YAPA w Łodzi, FAMA w Międzyzdrojach, Zamkowe Spotkania z Poezją Śpiewaną w Olsztynie, Festiwal Kabaretów FOKA w Warszawie, itd. Nie zależało jej na popularności. Dając koncerty w pewnym sensie zatracała się, oddając słuchaczom głębię swych przeżyć, doznań. To trochę ją krępowało, jednak nić porozumienia między nią a widownią była dla niej wyjątkowo istotną. W głębi duszy czuła się "małą dziewczynką w zielonych rajstopach, która lubi bajki, jabłka i czasem opowiada jakieś głupoty i wolno jej zapłakać (...) wysłać głupi list". Ciągłe podróże, wyjazdy, bieganie z gitarą z koncertu na koncert sprawiały, że czuła się samotna "przecież tak naprawdę to jesteśmy samotni. Najczęściej" - mówiła. Motyw samotności bardzo często pojawiał się w jej wierszach, bo stosunki międzyludzkie według niej tej samotności też potrzebowały. "Miłość bez samotności byłaby nieprawdą. Samotność bez miłości rozpaczą". Tego drugiego nie było w jej życiu. Chyba nie było. Dwa lata po studiach wstąpiła w związek małżeński, dalej koncertowała Chociaż wówczas jej życie przybrało mniej płynną formę. Zaczęła pojawiać się w jednej z kwiaciarni męża. Kiedyś kupowałam tam glinianego ludka na urodziny przyjaciółki Agata promieniowała spokojem i jakąś słodyczą. Nie miałam pojęcia, że widzę ją po raz ostatni. Wiadomość o jej nagłej śmierci zaskoczyła wszystkich. O miłości Agaty do jachtów wiedziało wielu. Nikt jednak nie podejrzewał, że zakończy się ona tragicznym finałem. Agata odeszła. Pozostały jej piosenki, a w nich: jej spojrzenie na świat, jej wiara w ludzi, w przyjaźń, w miłość.
Tak bardzo chciała włączyć jakąś cząstkę piękna w życie tych, którzy przychodzili na jej koncerty. I udało jej się. To piękno procentuje stale i wciąż w każdym kolejnym wykonaniu jej piosenek. Myślę, że była by szczęśliwa wiedząc o tym.
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |