Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki
św. abp Zygmunt Szczęsny Feliński

(1822 - 1856)

     "Strzeżcie praw Kościoła świętego. Pilnujcie gorliwie świętej wiary naszej. Przeciwnościami się nie zrażajcie. Miejcie Pana Boga w pamięci i sercu. Jeżeli was by kto namawiał do takiego czynu, którego popełnić się nie godzi bez uchybienia prawom Bożym i prawom Kościoła, odpowiadajcie: non possumus".

     Ten duchowy testament pozostawił Kościołowi warszawskiemu przed wyjazdem na wygnanie do Rosji abp Zygmunt Szczęsny Feliński. 11 października 2009 zostanie ogłoszony świętym przez Benedykta XVI.

     - Arcybiskup metropolita warszawski z okresu powstania styczniowego, długoletni wygnaniec w Rosji, a wreszcie duszpasterz ludu wiejskiego w Dźwiniaczce na Podolu pozostawił po sobie głębokie ślady nie tylko w narodzie polskim, ale także w krajach sąsiednich - podkreśla s. Teresa Antonietta Frącek ze Zgromadzenia Sióstr Rodziny Maryi, a zarazem postulatorka procesu kanonizacyjnego abp Zygmunta Szczęsnego Felińskiego.

     Urodzony w 1822 r. w Wojutynie na Wołyniu, nim przybył do stolicy, ukończył studia matematyczne w Moskwie, a humanistyczne w Paryżu. We Francji poznał Juliusza Słowackiego, z którym się zaprzyjaźnił. Wstąpił do seminarium duchownego w Żytomierzu, po czym studia kontynuował na Akademii Duchownej w Petersburgu. Po święceniach kapłańskich był ojcem duchownym kleryków studiujących w Petersburgu i wikariuszem przy największej w Rosji parafii św. Katarzyny. Tam też w 1857 r. założył Zgromadzenie Sióstr Rodziny Maryi.

     W 1862 r. został mianowany arcybiskupem warszawskim. Zadowolenie ze zgody Moskwy na nominację wyraził papież Pius IX. "Choć raz przecież zaproponowała nam Rosja takiego kandydata, na którym żaden zarzut nie ciąży, a zewsząd same tylko pochwały odbiera".

     Święcenia biskupie przyjął 14 stycznia 1862 r. w Petersburgu. Katedra warszawska była sprofanowana przez carskich żołnierzy i zamknięta, a prawo jej rekoncyliacji, czyli przywrócenia do kultu, przysługiwało właśnie arcybiskupowi warszawskiemu.

     Arcybiskup Feliński przyjechał do Warszawy 9 lutego 1862 r. Na dworcu czekało na niego kilku księży i niewielka grupa świeckich. Ktoś krzyknął "Niech żyje arcypasterz", ale carska policja natychmiast zmusiła ludzi do milczenia. Według scenariusza władz, arcybiskup miał w eskorcie policji przejechać do pałacu na Miodową. Tymczasem wsiadł do powozu hr. Władysława Zamoyskiego i uniknął takiego "honoru". Następnego dnia zwołał księży i zapowiedział, że zamierza dokonać rekoncyliacji katedry i kościoła bernardynów (św. Anny) oraz otworzyć pozostałe zamknięte świątynie warszawskie. Katedrę przywrócił do kultu 13 lutego, aby w niedzielę 16 lutego odbyć w niej ingres.

     Większość mieszkańców stolicy chłodno przyjęła arcybiskupa. Uważano, że potrzebny jest nie tyle biskup pobożny, ile taki, który będzie miał odwagę przeciwstawić się rosyjskiemu zaborcy. - Tymczasem - mówi s. Teresa Antonietta Frącek - ten wielki patriota nigdy nie zwątpił w powstanie niepodległej Polski.

     Arcybiskup Feliński sprawował funkcję metropolity warszawskiego zaledwie 16 miesięcy. Dbał o podnoszenie poziomu wykształcenia duchowieństwa, zachęcał księży do sumiennej pracy, zwłaszcza do lepszego przygotowania kazań.

     Na początku 1862 r. z urzędu został mianowany członkiem Rady Stanu w Królestwie Polskim. Rada była ciałem doradczym w sprawach ustawodawstwa, budżetu i samorządu, a swą obecność w niej arcybiskup traktował jako okazję do obrony praw Kościoła i narodu.

     Ostro protestował przeciw represjom i udało mu się wywalczyć, że w świątyniach nie będą dokonywane aresztowania, a policja nie będzie miała prawa do nich wchodzić. Wysyłał poufną korespondencję do Stolicy Apostolskiej, za co groziły mu władze carskie. Nie zgodził się na wydanie zakazu procesji organizowanych w święto Bożego Ciała w 1863 r. Wprowadził w Warszawie nabożeństwa majowe. Sprowadzał najlepszych kaznodziejów do głoszenia misji i rekolekcji.

     Po wybuchu powstania styczniowego podał się do dymisji z Rady Stanu. Napisał też list do cara Aleksandra II ze sprzeciwem wobec represji na Polakach. Odpowiedzią było zesłanie.

     13 czerwca 1863 r. po raz ostatni modlił się w katedrze oraz w domu zakonnym Misjonarek Franciszkanek Maryi przy ul. Żelaznej. Następnego dnia - już jako internowany - wsiadł do pociągu. - Warszawę pożegnał słowami: "Do widzenia dzieci moje, do widzenia. Nie tu na ziemi, to w niebie" - przypomina s. Frącek.

     A potem rozpoczęło się wygnanie w Jarosławiu nad Wołgą. Stamtąd pisał do cara: "Nie można poczytywać Polakom za zbrodnię ich patriotyzmu. Losy narodu są w rękach Opatrzności i jeżeli wybiła godzina wyzwolenia Polski, nie przeszkodzi temu opór cara". Po dwudziestu latach zwolniony, nie mógł wrócić do Warszawy. W małej wiosce Dźwiniaczka pracował wśród ludu wiejskiego. Zmarł 17 września 1895 r. w Krakowie. Leon XIII zdążył mu przysłać błogosławieństwo na godzinę śmierci.

     Jan Paweł II beatyfikował go 18 sierpnia 2002 r.


Wojciech Świątkiewicz


Tekst pochodzi z Tygodnika
Idziemy, 11 października 2009



[ Powrót ]
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej