Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Górzanka

O osobliwej świątyni bieszczadzkiej i jej ikonostasie, z którego rzekomo święci nocą na ziemię schodzili i... ser proboszczowi kradli!

Około trzech kilometrów na południe od Jeziora Solińskiego, u podnóża malowniczych gór Berdo, Biłasz, Markowskiej i Korb ani (894 m n.p.m.) rozsiadła się już prawie 500 lat temu miejscowość Górzanka, zwana kiedyś Wołkowyją Małą. Sama wieś z przysiółkiem Wola Górzańska liczy dziś zaledwie około 260 mieszkańców. W centrum wioski, na południowym zboczu góry Górnyk, w widłach potoków Wołkowyjka i Dziurdziowica, w wieńcu lipowo-dębowego starodrzewu (tutejszy najokazalszy dąb uchodzi za najstarsze drzewo Bieszczad, pamięta zapewne czasy Jagiellonów), stoi drewniana świątynia z około 1713 roku; druga już z kolei w Górzance, bo pierwsza spłonęła z końcem XVI wieku. Niewielka świątynia na kamiennej podmurówce z lokalnego piaskowca rzecznego, kiedyś kryta gontem, obecnie blachą, urzeka urokiem położenia, estetyką i skromnością, pełniąc od 1969 roku funkcję parafialnego kościoła rzymskokatolickiego. Niewątpliwie jest to szczególne miejsce i wyjątkowy skarb pogranicza bojkowsko-łemkowskiego, a dla historyków i miłośników bieszczadzkiej sztuki sakralnej nadal wielka zagadka i wyzwanie do dalszej kwerendy historycznej.

Zgodnie z lokalną tradycją ustną (bez wyraźnego potwierdzenia w dostępnych dokumentach) jest to dawna łacińska kaplica dworska polskiej rodziny Giebułtowskich, przekazana potem przez władze austriackie wiernym obrządku greckokatolickiego i rozbudowana w 1838 roku jako cerkiew parafialna św. Paraskewii.

W jej wnętrzu zachował się dawny łaciński ołtarz przyścienny, być może pod tytułem św. Marii Magdaleny Pokutnicy lub Matki Bożej Bolesnej, z unickim (sic!) tabernakulum (tzw. kiwot) oryginalnie złączonym z całą nastawą. Pod głównym obrazem tytułowym przedstawiającym scenę zdjęcia Chrystusa z krzyża i zasłaniającym go drugim obrazem Matki Bożej Niepokalanej, po obu stronach wspomnianego tabernakulum (na drzwiczkach zamiast białej hostii nad kielichem wyrzeźbiono kosteczkę chleba - prosforę, nawiązującą do Komunii św. w obrządku wschodnim) dwie pełne, zapewne też unickie (?) rzeźby Aarona i Mojżesza.

W 1967 roku, gdy na rzece San rozpoczęto budowę elektrowni i powstawało największe sztuczne jezioro zaporowe w Polsce, w pobliskiej Wołkowyi zburzono kamienny kościół rzymskokatolicki Podwyższenia Krzyża Świętego z 1836 roku. Z tego kościoła przewieziono do górzańskiej świątyni boczny ołtarz Najświętszego Serca Pana Jezusa i św. Antoniego, obrotowe tabernaculum z ołtarza głównego, ambonę, stacje Drogi Krzyżowej, konfesjonały, niektóre rzeźby i inne elementy wyposażenia. W latach 1931-1940 korzystał z nich w Wołkowyi m.in. sługa Boży ks. Jan Siuzdak.

Oprócz opisanego wyposażenia łacińskiego unicko-łacińska świątynia w Górzance w swojej prawie 300-letniej historii miała też wyposażenie unickie i kolejno aż trzy (sic!) ikonostasy. Obecność łacińsko-unickiego wyposażenia mogła świadczyć o wspólnym korzystaniu ze świątyni przez różne obrządki.

Z pierwszego ikonostasu ufundowanego po 1718 roku zachowały się trzy ikonv malowane na desce (Chrystus Pantokrator i dwie ikony proroków), krzyż ze zwieńczenia oraz część kolumienek i struktur. Służył tylko 50 lat, gdyż "ikony obłaziły dla podłego gruntu", więc rozebrano go około 1750 roku, a fragmentami pociętych ikon i struktury ikonostasu wzmocniono m.in. więźbę dachową.

Drugi ikonostas ufundowany w połowie XVIII wieku (w Archiwum Państwowym w Przemyślu wzmiankowany notką "apostoły w słupy rżnięte - nowo" na rok 1752) to absolutna osobliwość z dziedziny sztuki cerkiewnej w ogóle. Płaskorzeźbione w drewnie przedstawienia Chrystusa, Matki Bożej i świętych w tym ikonostasie - ikony reliefowe lub paletowe - są niezwykłą rzadkością i według znawców przedmiotu nie mają precedensu nie tylko w Polsce, ale także w szerokim środowisku kultury sakralnej krajów karpackich. Jest to największy skarb Górzanki, ale i całych Bieszczad.

Zestawiając ten ikonostas i porównując z innymi, należy zauważyć, że w ogólnym założeniu funkcji liturgiczno-praktycznej i przesłaniu teologiczno-dydaktycznym nie odbiega on od typowych ikonostasów, ale równocześnie wyraźnie widać jego oryginalność. Za carskimi wrotami nie umieszczono tu jak zwykle wolno stojącego prestołu i kiwota (tabernakulum), zwykle też pod odpowiednim baldachimem, lecz funkcję tę pełni opisany już wcześniej łaciński ołtarz przyścienny z bogatą nastawą i tabernakulum.

Uderza identyczność rysów twarzy wspomnianych rzeźb Aarona i Mojżesza i twarzy Chrystusa w zwieńczeniu ikonostasu; być może rzeźby były wykonane przez tego samego artystę. Taka koncepcja - być może przenikanie się obu obrządków lub prościej, praktycznej adaptacji i "beztroski" artysty.

Pozostając przy osobliwościach, warto zwrócić uwagę na drewnianą kotarę pod sufitem, tuż nad ikonostasem, odsłoniętą już i umożliwiającą wzrokowy dostęp do prezbiterium. Nawiązuje najprawdopodobniej do zasłony w świątyni jerozolimskiej rozdartej na dwoje w momencie śmierci Chrystusa.

W takim ujęciu Chrystus jawi się tu jako Pontifex (Budowniczy mostu) i Sprawca pojednania nieba z ziemią, drugi Adam na prawiający winę pierwszego Adama (por. np. treść orędzia paschalnego w Wielką Sobotę), a Jego krzyż należy odczytywać jako klucz do utraconego kiedyś raju.

Uniwersalizm zbawczego dzieła Chrystusa na krzyżu jako Baranka jedynego i bez skazy jest tu zestawiona z krwawymi ofiarami Starego Prawa, do których nawiązuje motyw zabitego baranka nad łacińską (sic!) inskrypcją na tabliczce krzyża lub motyw pelikana (kompozycja nie jest wyraźna). U podnóża krzyża artysta umieścił narzędzia - atrybuty męki Pańskiej (od dołu mało widoczne, przysłonięte gzymsem belki), jak rózgi, gwoździe, obcęgi, młotek, gąbka, kogut (zapiał w momencie zdrady Piotra), zdjęta szata Jezusa, a nawet kostka, którą rzucano o nią losy.

Obok grupy Ukrzyżowania - po obu jej stronach na łukach podstawy - popiersia postaci proroków i królów Starego Testamentu, ustawieni niechronologicznie, lecz według innego klucza. Są to - od lewej - Eliasz, Gedeon, Abraham (?), Izajasz, Jeremiasz (lub Ezechiel i Daniel), Aaron, Mojżesz, Dawid, Jakub, Salomon, Micheasz (?) i Zachariasz - ojciec św. Jana Chrzciciela, którego duży obraz wraz z obrazem św. Michała Archanioła z drugiej strony - jak ołtarze boczne - w zlatynizowany sposób dopełniają rząd ikon namiestnych. Prorocy i królowie nawiązują do figur mesjańskich.

Pod nimi w rzędzie deesis (gr. modlitwa wstawiennicza), po obu stronach Chrystusa Pantokratora - Pana Nieba i Ziemi - Apostołowie (od lewej: Tomasz, Maciej, Andrzej, Mateusz, Jan, Piotr, Paweł, Filip, Juda Tadeusz, Szymon, Jakub Mniejszy i Bartłomiej) trzymają narzędzia swej śmierci lub księgi Pisma Świętego jako współautorzy biblijni. Przesłaniem tego rzędu jest prawda o nabyciu przez Chrystusa władzy nad wszechświatem, a Apostołowie jako Jego najbliżsi współpracownicy wstawiają się u Niego za grzesznikami, by byli wpuszczeni do nieba.

Przedostatni rząd ikonostasu to tzw. prazdniki, czyli ikony świąteczne, pokazujące zasadnicze sceny z historii zbawienia, a zarazem nawiązujące do świąt w kalendarzu liturgicznym. Od lewej: Narodziny Matki Bożej, Ofiarowanie Maryi w świątyni, Boże Narodzenie, Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni, Ucieczka do Egiptu, Chrzest Chrystusa w Jordanie, Ostatnia Wieczerza, Wjazd do Jerozolimy, Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie Pańskie, Zesłanie Ducha Świętego, Zaśnięcie i Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny i Podwyższenie Krzyża. Oryginalne prazdniki nie zachowały się. Obecne zostały namalowane na płótnie przez Sławomira Jakubowskiego, konserwatora dzieł sztuki, na wzór prazdników z ikonostasu w unickiej cerkwi ze Zbója (Słowacja), obecnie w Muzeum Szaryskim w Bardejowie.

Zasadniczym elementem ikonostasu są tzw. carskie wrota w centrum rzędu ikon namiestnych. Dużą sceną Zwiastowania w obu kwaterach nawiązują do początku historii zbawienia i symbolizują oficjalną bramę do nieba. Nad nimi jest umieszczony kielich obfitości - symbol mnogości łask Bożych - owoców Bożej Męki, a zwłaszcza Eucharystii jako warunku i bramy do nieba zgodnie ze słowami Chrystusa: kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew - ma życie wieczne.

Wokół kielicha ikonki czterech świętych Ewangelistów: Mateusza, Marka, Łukasza i Jana z atrybutami wołu, lwa, anioła i orła - także autorstwa Sławomira Jakubowskiego.

W rzędzie ikon namiestnych - po obu stronach carskich wrót - od lewej ikona św. Mikołaja, diakońskie wrota, ikona Matki Bożej z Dzieciątkiem w typie Hodegetrii, ikona Chrystusa Nauczającego z Księgą otwartą na słowach zapisanych w języku starocerkiewnosłowiańskim: "Przyj dźcie błogosławieni Ojca mojego, przygotowane jest dla was Królestwo", drugie diakońskie wrota i ikona chramowa (tytułowa cerkwi) św. Paraskewii męczennicy.

Według lokalnej tradycji ten drugi ikonostas został wykonany przez miejscowego artystę z pnia lipy, którą wzburzone wody Wołkowyjki przyniosły od strony Woli górzańskiej czy Tyskowej. Być może małej społeczności wiejskiej nie było stać na zamówienie ikonostasu w fachowym warsztacie, został więc wykonany na miejscu i dlatego wiele w nim uroczych, autorskich osobliwości, a twarze świętych nawiązują do wyglądu tutejszych mieszkańców.

Historia i szczegółowe przesłanie tego ikonostasu pozostają wciąż otwarte, bo np. niektórzy historycy przytoczoną wcześniej wzmiankę archiwalną i rok 1752 odnoszą do pierwszego ikonostasu tej świątyni.

Wykonanie ikonostasu z ikonami reliefowymi, niezgodnymi z kanonem wschodniej sztuki sakralnej, prawdopodobnie zdecydowało, że w 1912 roku, po ponad 150 latach funkcjonowania liturgicznego, ikonostas został zakwestionowany przez hierarchię Kościoła unickiego jako niekanoniczny, zbyt łaciński czy wręcz "polski", wskutek czego w części ikon rzędu deesis i ikon namiestnych został rozebrany. Pozostawiono tylko ikony reliefowe Ukrzyżowania i poboczne ikony rzędu proroków i królów; może dlatego, że są mało widoczne z dołu lub z innych powodów.

Decyzję o usunięciu z ikonostasu większości głównych ikon reliefowych można postrzegać w kontekście sytuacji społeczno-politycznej tego regionu - chodzi o czasy, gdy władze austriackie i inne czynniki na bazie kultury i tradycji ruskiej zaczęły budzić świadomość i tożsamość ukraińską. Miało to też przełożenie na sprawy cerkiewne.

Postarano się więc o ikony "bardziej kanoniczne", malowane na płótnie (prawdopodobnie przez rodzinę Bogdańskich). Wtedy też powstała druga polichromia świątyni. W nowej szacie ikonostas funkcjonował do 1967 roku, gdy z nakazu władzy ludowej, zacierającej ślady unickie, został (oprócz górnej części Ukrzyżowania i proroków) rozebrany. Ikony ukryto na strychu, gdzie przeleżały prawie 50 lat, a obecnie po ukończeniu ich konserwacji przez Władysławę Menet, konserwatorkę z Krosna, i po uzgodnieniu z Wojewódzkim Urzędem Ochrony Zabytków w Przemyślu (delegatura w Krośnie), rozmieszczono na balustradzie chóru i pod nim na ścianach. Ikony reliefowe usunięte z ikonostasu w 1912 roku umieszczono w dobudowanym wówczas przedsionku tej świątyni. Na dawne miejsce wróciły dopiero po rekonstrukcji ikonostasu z końcem 2008 roku.

Warto odnotować wydarzenie, które miało tu miejsce przed drugą wojną światową. Na unickim popostwie pracował biedny parobek, który zakochał się w ubogiej dziewczynie z sąsiedztwa. Chcąc zdobyć jej względy, kradł ser u swego pana i potajemnie zanosił dziewczynie. Przez jakiś czas mu się to udawało, aż wreszcie duchowny zorientował się i ze złością zapytał parobka: Gdzie się podziewa ser? Chyba go święci nie biorą? Te słowa pomogły parobkowi znaleźć wyjście z opresji. Postanowił zrzucić winę na świętych z rzeźbionego ikonostasu, wiszących już na ścianie w przedsionku świątyni. Najbliższej nocy potajemnie zabrał znów trochę sera, zaniósł do cerkwi i posmarował nim usta świętych. Rankiem przybiegł na plebanię i mówi do parocha: "Dobrzeście, Jegomość, wczoraj mówili! Rzeczywiście święci z cerkwi przychodzą tu nocą, zabierają nam ser i jedzą. Proszę iść do cerkwi i zobaczyć, święci jeszcze mają ser na ustach!" Proboszcz poszedł, zobaczył i... uwierzył! W złości chwycił gruby kij i urządził świętym rzeźbom wielką chłostę, powodując ich uszkodzenia i odpryski farby. U obserwującego zdarzenie parobka odezwało się sumienie i chcąc zapobiec dalszemu "biczowaniu" świętych, następnej nocy wyniósł ikony i ukrył w stogu konopi za cerkwią. Proboszcz, poważnie zaniepokojony, że obrażeni święci opuścili jego cerkiew i mogą sprowadzić jakieś nieszczęście na wieś, rozpoczął modlitwę pokutną i zarządził poszukiwania. Po jakimś czasie parobek uznał, że dość już tej pokuty, bo proboszcz chodził coraz bardziej przygnębiony. Sprytnie podprowadził go pod stóg konopi i odkrywczo krzyknął: "O! Są tutaj! Tu się ukryli! Daleko nie poszli!" Rozradowany proboszcz upadł na kolana, rzewnie przepraszał świętych za "ubiczowanie" i po pokropieniu ich wodą święconą z powrotem w specjalnym nabożeństwie wprowadził do cerkwi. Tak szczęśliwie zakończyła się poniewierka świętych, którzy będąc bez winy, musieli cierpieć biczowanie i banicję z ręki swego parocha.

W ostatnich latach podczas prac konserwatorskich przy odnawianiu ikon reliefowych, po zdjęciu z nich późniejszych przemalowań, konserwatorzy zauważyli liniowe uszkodzenia pochodzące od uderzeń drewnianym okrągłym przedmiotem potwierdzające opisaną historię, żywą jeszcze w pamięci najstarszych mieszkańców wsi.

Ze względu na wyjątkowe walory reliefowego ikonostasu w 2003 roku po porozumieniu parafii ze służbami konserwatorskimi przystąpiono do rekonstrukcji, konserwacji i nowej aranżacji. Prac podjął się Sławomir Jakubowski z Rzeszowa. Kotara nad zwieńczeniem ikonostasu, rząd proroków i królów oraz Apostołów zostały podwieszone na pierwotnym miejscu, a dolną połowę ikonostasu (rząd prazdników i ikon namiestnych) umieszczono przy bocznej ścianie prezbiterium, aby nie przesłaniać w całości łacińskiego, przyściennego ołtarza głównego.

Z takiej podzielonej na dwie części aranżacji wynikła konieczność wprowadzenia nowej, dodatkowej belki konstrukcyjnej pod rząd Apostołów. Ozdobiono ją wówczas rozetami karpackimi i stylizowanym pismem łacińskim (historycznie urzędowym pismem obu obrządków) podpisano Apostołów.

Obok świątyni stoi kamienna dzwonnica parawanowa z ocalałym dzwonem z 1744 roku, a całość otacza cmentarz grzebalny.

Na terenie parafii znajduje się relikt dawnej wsi Łopienka, wysiedlonej całkowicie w latach 1946-1947, gdzie już od połowy XVIII wieku w lokalnej świątyni była czczona Matka Boża w łaskami słynącej ikonie znajdującej się dziś w sanktuarium Matki Bożej Pięknej Miłości w Polańczyku. Obecnie w Łopience, w odbudowanej świątyni znajduje się kopia tej ikony wskazująca miejsce najstarszego sanktuarium maryjnego w polskiej części Bieszczad. Tutaj też w 2000 roku wznowiono tradycję dawnych odpustów w pierwszą niedzielę października, opisanych m.in. w uroczej powieści historycznej Zygmunta Kaczkowskiego Mąż szalony.

Pielgrzymie! Turysto!

Podróżując po Bieszczadach, koniecznie odwiedź te miejsca, w których przez wieki zgodnie modlili się do tego samego Boga łacinnicy i unici, Polacy, Rusini, Żydzi, Cyganie i wszyscy tu żyjący. Uszanuj je i włącz się w trud utrzymania oraz remontów bieszczadzkich świątyń - cerkiewek i kościołów. Przez okazanie szacunku dla świątyń ziemskich niech Pan Bóg doprowadzi cię do świątyni niebieskiej.

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej