Wspólnoty JerozolimskiePustelnia w sercu miastaOd niedawna mieszkają wśród nas w rozległym gmachu przy Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Co mają do zaproponowania, kim są i jak żyją na pustyni miasta monastyczne Wspólnoty Jerozolimskie?Od kiedy 18 kwietnia 2010 r. zamieszkali w stolicy, popularny "malbork" - jak warszawiacy nazywają budynek kościelny przy ul. Łazienkowskiej 14 - zmienił się w Jerycho. Tak nieformalnie nazywają go mieszkańcy - bracia i siostry ze Wspólnot Jerozolimskich. Sam zaś znajdujący się tam kościół zmienił oficjalnie wezwanie z Matki Bożej Jasnogórskiej na Matki Bożej Jerozolimskiej. - Mury Jerycha zostały zburzone - przypominam, podziwiając wraz z s. Joanną, przełożoną polskich sióstr jerozolimskich, prace, jakie zostały tu wykonane od 2005 r.. Wtedy właśnie kard. Józef Glemp powierzył to miejsce Wspólnotom Jerozolimskim. - Naszego Jerycha nie trzeba zdobywać. Jego mury są otwarte dla wszystkich od rana do wieczora. Każdego, kto chce przyjść, zapraszamy! Pan Bóg tu na wszystkich czeka - odpowiada s. Joanna. PRACA, MODLITWA I ŻYCIESenny letni poranek. Z zewnątrz dochodzi tylko szum przejeżdżających Trasą Łazienkowską samochodów. W kościele, gdzie prostota wystroju aż uderza swoim pięknem, szeregi starannie ustawionych taboretów zapraszają, by usiąść i wejść w modlitewną ciszę. Z przodu klęczą już ubrane w alby postaci. Płoną pokaźnych rozmiarów świece. O godz. 7 rozpoczyna się jutrznia i bizantyjski śpiew do melodii francuskiego dominikanina Andre Gouzes'a. Wspólnoty Jerozolimskie rozpoczynają kolejny dzień modlitwy na pustyni miasta.Po śniadaniu wszyscy bracia i siostry, którzy znaleźli już w stolicy zatrudnienie, ruszają w miasto. Jeśli to możliwe - w swoich habitach: ciemnogranatowych dla braci i błękitnych dla sióstr. Wtedy można ich spotkać na przystankach autobusowych Rozbratu. Pracują jednak tylko na pół etatu, by mieć czas i na pracę, i na modlitwę, i na życie wspólnotowe. - Chcemy służyć Warszawie normalną pracą miedzy ludźmi, ale także poprzez świadectwo naszej codziennej obecności miedzy nimi - mówi brat Benedykt z Czech, ód 11 lat członek Wspólnot, przełożony braci w Polsce. - Zaraz po południu wszyscy na nowo zbierają się w kościele na oficjum południowe. Po modlitwie wspólny obiad i rekreacja. Od 14.30 każdy ma czas na lectio dwinc^w swoim pokoju. Po południu są zajęcia wspólnotowe, czyli różne służby: sprzątanie, kuchnia itd. Potem nieszpory i Msza Święta, a po kolacji w zależności od dnia tygodnia: we wtorek i sobotę - próba śpiewu, w środę - kapituła (narada mieszkańców domu - przyp. RM), w czwartek - adoracja, w piątek - czas wolny, a w niedzielę - różnie przeżywany czas wspólnotowy. Wyjątkiem jest poniedziałek, kiedy cały dzień mamy czas pustyni - samotności i ciszy, odpoczynku i modlitwy - relacjonuje plan dnia brat Benedykt. Ten sam rytm modlitwy i życia charakteryzuje domy Wspólnot we wszystkich krajach. PÓŁKI Z RESZTEKW klasztorze przy ul. Łazienkowskiej, który pozostaje własnością warszawskiego Kościoła, we wspólnocie mniszek mieszka obecnie dziewięć sióstr. Wszystkie Polki. We wrześniu mają do nich dołączyć trzy kolejne, w tym jedna Francuzka. Wspólnota mnichów to czterech braci, Czech i trzech Polaków, którzy przyjechali z domów Wspólnoty w Kanadzie, Belgii, Niemczech i Francji. Ale w Jerychu - zgodnie z charyzmatem - mieszkają czasowo także osoby świeckie, które chcą bliżej poznać Wspólnoty.Po kuchni sióstr krząta się Sylwia, 33-latka z Warszawy, która jest na stażu wspólnotowym. - Dlaczego tu jestem? Bo mi się tu podoba - mówi nieco skrępowana. - Dobrze się tu czuję. Chciałabym w życiu robić coś głębszego. Pociąga mnie życie monastyczne - dodaje. Na jednym z balkonów dwie mniszki z zacięciem piłują darowane przez kogoś deski, z których zrobią półki do szafek. W części klasztoru zajmowanej przez braci brat Dariusz, benedyktyn z Tyńca, który także zastanawia się nad swoim miejscem we Wspólnotach, również robi półki z resztek drewna. W kuchni Paweł, magister teologii po warszawskiej PAT, robi obiad dla braci. Jest. - Poznałem Wspólnoty dzięki Źródłu na pustyni miast" - książce będącej regułą Wspólnot Jerozolimskich, napisanej przez ich założyciela Pierre'a Marie Delfieux. Ta książka, słowo Boże i liturgia przyprowadziły mnie tutaj, i jestem - mówi. Z CZYM DO WARSZAWYMnisi i mniszki ze Wspólnot nie mają nic własnego. Niemal wszystko, co stanowi wyposażenie ich domów, jest czyimś darem lub zostało przez nich samych zrobione i po nich tu zostanie. Budynek, który w około 60 proc. zajmują i który dzielą z Radiem Plus Warszawa (dawniej Radio Józef - przyp. RM) i Ośrodkiem Duszpasterskim Rodziny Rodzin, należy do diecezji. Od biskupa miejsca, w którym mieszkają, zależą także w posłuszeństwie. Współpraca z miejscowym Kościołem jest wpisana w charyzmat Wspólnot.Dlatego -jak mówią - szybko nawiązali kontakt z parafią Matki Bożej Częstochowskiej przy ul. Zagórnej, na terenie której leży ich klasztor. - Mimo że jesteśmy tutaj niespełna trzy miesiące, udało się nam się już poprowadzić jedną ze stacji procesji Bożego Ciała. Bracia pomagają - o ile księża w parafii wyrażą taką potrzebę - posługą kapłańską. To najczęściej pomoc przy spowiedzi lub celebrowanie Mszy Świętej niedzielnej. - Od września ruszamy z propozycjami grup modlitewnych dla mieszkańców Warszawy - mówi s. Joanna. - Jesteśmy wezwani do Warszawy po to, żeby modlić się z miastem i za miasto, żeby przez otwarty kościół pomóc ludziom trwać w Bogu właśnie przez naszą modlitewną obecność, prowadzenie duchowe i spowiedź. Pasterze tutejszej diecezji - jak zadeklarowali - właśnie na to liczą, i mamy jasne sygnały, że ludzie szukają miejsc takich jak nasze. Dlatego kościół jest otwarty od godz. 6 do 20.30. Ci, którzy na naszą liturgię przychodzą, wiedzą, że można być nie tylko na Mszy Świętej, ale przyjść wcześniej albo zostać później i modlić się. I tak robią. To dla nich szkoła. - Nie mamy jeszcze tłumów na jutrzni i nieszporach, ale przychodzi coraz więcej osób. Osoby w różnym wieku, ale głównie młodzi - dodaje brat Benedykt. Szkoda tylko, że kierowane do władz miasta od 2005 r. prośby o ekrany przeciwdźwiękowe, które odgrodziłyby Jerycho od hałasu Trasy Łazienkowskiej, do dziś pozostają bez odpowiedzi. SZUKAMY PRACYWszystkie siostry oprócz jednej znalazły już pracę w mieście. Z braćmi jest odwrotnie - tylko jeden z nich wychodzi rano do pracy. Ma to swoje plusy, bo pięć lat remontów przy Łazienkowskiej nie wystarczyło i wciąż jest wiele pracy na miejscu. - Brat Ireneusz Maria ostatnio zrobił schody, żeby można było wchodzić do krypty normalnie, a nie przez okno - śmieje się s. Joanna. Jednak praca wśród ludzi jest wpisana w charyzmat Wspólnot, stąd bracia i siostry - jak mówią - szukają pracy: w jakiejkolwiek dziedzinie. Mają na ogół wyższe wykształcęnie i wyuczony lub nawet wykonywany zawód, ponieważ do Wspólnot przyjmowani są ludzie już ukształtowani i dojrzali. Na przykład brat Dariusz jest radiologiem, a dziedzina siostry, która szuka pracy, to resocjalizacja. Przyjmą jednak każdą pracę, byle od wtorku do piątku lub soboty i przez pól dnia. - Zdajemy sobie sprawę, że to niezbyt wygodne dla pracodawców, ale liczymy na Opatrzność Bożą i ludzi nam przychylnych. Często słyszymy: jak was warszawiacy poznają, to pokochają i będą pomagać. Ale wiele pomocy doświadczamy już teraz - mówi brat Benedykt.KROCZYĆ ZE WSPÓLNOTAMIMimo skromnych środków, Wspólnoty starają się wychodzić naprzeciw tym, którzy chcą doświadczyć pustyni w mieście lub zadają sobie pytania o swoje powołanie do Wspólnot. - Oczywiście można do nas dołączać, ale to kwestia dobrego rozeznania. Dlatego niektórym proponujemy staż wspólnotowy, tydzień albo dwa. To pokazuje im, jak żyjemy. Ale nasze dzisiejsze warunki pozwalają na przyjęcie 3-4 osób. Od czerwca non stop ktoś jest - mówi s. Joanna. - Taka osoba może liczyć na wspólną z nami modlitwę, na towarzyszenie duchowe, spowiedź i jedzenie - jak sobie i nam zrobi - śmieje się siostra. - Ludzie mogą poznać nasze życie, bo jeśli przyjmujemy kogoś na staż, to uczestniczy w pełni w naszym życiu. Dzieli z nami wszystko, co robimy, więc także pomaga w kuchni i sprząta - dodaje brat Benedykt.Liturgia Wspólnot Jerozolimskich (poranne i wieczorne oficja poprzedzone są półgodzinną modlitwą w ciszy)
Możliwość spowiedzi lub rozmowy duchowej (przy prawym wejściu do kościoła)
Radek Molenda
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |