Jak Wielkanoc, to mazurkiNie ma Warszawy bez Nowego Światu. A tej ulicy z kolei nie ma bez cukierni Bliklego! Od kiedy powstała w 1869 r., nie znika z najważniejszych miejsc na sfodkiej mapie naszego miasta."Dobre pączki są niezbędnym akcesorium przyjemnej zabawy, a takie właśnie pączki, jak również torty, ciasta i cukry w wybornym gatunku posiada cukiernia A. Bliklego przy ul. Nowy Świat 31" - pisał dziennikarz "Kolców" w latach 70. XIX w. Lata tego nie zmieniły: cukiernia Bliklego była miejscem, gdzie przy niezmiennie wyśmienitej kawie i ekierce kontrakty podpisywali dyrektorzy teatrów z początkującymi aktorami, a na stałe pogawędki wybrali ją sobie Tadeusz Konwicki i zmarły niedawno Gustaw Holoubek. Cukiernia zachowała styl, projekt aranżacji przygotowała żona dzisiejszego właściciela. Kiedy tenże Andrzej Blikle przedstawił stolarzowi przedwojenny rysunek stolików, ten wyjął z szuflady taki sam. Okazało się, że przed wojną ich ojcowie także współpracowali! JAJECZNICA, SZNUREK I PĄCZKIPierwsi Bliklowie przybyli do Polski w pierwszej połowie XIX w., ich wnukowie czuli się już Polakami. Cukiernik Antoni Kazimierz odkupił od wdowy po swym pryncypale zakład, w którym praktykował, i tak powstała pierwsza cukiernia pod szyldem A. Blikle z charakterystycznym zawijasem. W czasie powstania styczniowego dostarczał broń powstańcom. Jego wnuk Jerzy, a ojciec dzisiejszego właściciela firmy, wałczył w kampanii wrześniowej, podczas gdy jego żona wypiekała pieczywo i rozdawała najuboższym. W czasie okupacji hitlerowskiej firma wysyłała paczki dla więźniów na Pawiaku. Panowie Blikle o tym nie powiedzą, ale wspierają swoimi ciastkami niejeden klasztor i niejedną inicjatywę jak choćby Mistrzowską Akademię Miłości.Najcięższy okres przypadł w udziale właśnie Jerzemu. Przez trzydzieści lat prowadził firmę na przekór politycznym tendencjom władz, zmierzającym do unicestwiania prywatnego biznesu. Cukierni udało się jednak przetrwać dzięki postanowieniu: "jak zabiorą, to siła wyższa, ale sam nie oddam". - Przypłacił to zdrowiem - wspomina Andrzej Blikle, jego syn i obecny właściciel. - Do tego własny syn się zawziął: powiedział, że nie będzie cukiernikiem i poszedł na studia matematyczne na UW - śmieje się. Andrzej Blikle przyszedł na świat na biurku ojca w kantorku na tyłach cukierni w czasie bombardowania hitlerowskiego. Przeznaczenie dopadło go podczas studiów doktoranckich: jednocześnie z habilitacją robił dyplom czeladnika, wraz z profesurą stał się mistrzem cukiernictwa. - Jeszcze w latach 90. na zapleczu pracow ni przy Nowym Świecie na elektrycznej maszynce bulgotał aluminiowy czajnik, a ekspedientki na wielkiej patelni smażyły sobie jajecznicę na śniadanie. Wyroby pakowaliśmy wtedy w kartonowe pudełka owinięte szarym papierem i obwiązane sznurkiem - dodaje. - Byliśmy pierwszą firmą w Polsce, która zapoczątkowała franczyzę, jeszcze przed Codakiem i McDonaldsem! - mówi Andrzej Blikle. Dziś prowadzimy 14 punktów w Warszawie i 10 w większych miastach Polski, ale jakość wyrobów nie zmieniła się nic a nic. Jej gwarancją jest to, że wytwarzane są w jednej tylko pracowni, którą mamy na Ursynowie. RECEPTA NA SUKCESNa sukces firmy złożyło się 138 lat pracy w myśl dewizy: dobra praca, społeczna przydatność, życzliwość ludziom. Nie da się jednak ukryć, że mówimy: Blikle. myślimy: pączki. - One od ponad wieku niezmiennie plasują się na pierwszym miejscu w upodobaniach naszych klientów - przyznaje Łukasz Blikle, syn Andrzeja i specjalista ds. marketingu w firmie. - Kiedyś na drugim widniała strucla, dziś jej miejsce zajęły eklery, napoleonki, ciasteczka tacowe czy drożdżówki - tak. by każdy mógł skosztować smaku, za którym przepada - podkreśla.W latach 90., kiedy firma mocno już stanęła na nogi po transformacji, kierownictwo postawiło na towary luksusowe: wspólnie z francuską, także rodzinną firmą Sati wypuścili na rynek kawę Sati-Blikle. potem torty: szwarcwaldzki. kawowo-bezowy, Marcello, desery jogurtowe. Nastąpił wtedy wielki powrót pralinek, ale pojawiły się i specjały na słono: chmielniczki, czyli miniaturowe ekierki wypełniane lekkim nadzieniem pasztetowym, same pasztety, kulebiaki, kisze, kiełbaski, ba! nawet śledzie. W stałej ofercie Blikle ma niemal 200 produktów. - Okazało się, że dzięki tym nowym produktom luksusowym nasza sprzedaż wzrosła blisko o 50%, i to bez otwierania nowych sklepów! - mówi Łukasz Blikle. Teraz firma nosi się z zamiarem wprowadzenia na rynek piernika pieczonego bez użycia cukru ani słodzików. - Słodycz mają nadawać same suszone owoce - przekonuje Andrzej Blikle. - Już teraz z myślą o osobach chcących zachować figurę, ale nieodmawiających sobie przyjemności, produkujemy drożżówki pokrywane nie cukrem, ale żelem jabłkowym. Na razie jednak - wobec nadchodzących Świąt Wielkanocnych - zachęcamy do odłożenia wszelkich diet na "po świętach" i do oddania się rozkoszom podniebienia. A jak Wielkanoc, to mazurki! Bo nie masz mazurków lepszych nad Bliklego! Specjalnie dla naszych czytelników panowie Łukasz i Andrzej Blikle przygotowali kilka swoich sławnych przepisów. Smacznego! TYLKO DLA NAS PRZEPISY BLIKLEGO
Monika Odrobinska
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |