Pokłon Trzech Króli z apokryficznej "Ormiańskiej Ewangelii Dzieciństwa"Najpierw przyszedł Gaspar, król Indii. Rozłożył on nard kosztowny, mirrę, aromaty, cynamon oraz inne zapachy i olejki pachnące. I natychmiast woń nieśmiertelności napełniła jaskinię, gdzie przebywali. Następnie Baltazar, król Arabów, otworzył swoje obfite skarby, aby je ofiarować dziecięciu, złoto, srebro, drogie kamienie, wspaniałe perły i szafiry wielkiej ceny. Z kolei Melkon, król Persów, przyniósł mirrę, aloes, purpurę, a także wstęgi lniane...
Ten opis złożenia darów przez Mędrców ze Wschodu Narodzonemu Zbawicielowi różni się nieco od znanego nam fragmentu Ewangelii według Św. Mateusza. Pochodzi on z apokryficznej "Ormiańskiej Ewangelii Dzieciństwa", jednego z licznych starożytnych pism chrześcijańskich, które, oczywiście, nie należą do źródeł Objawienia. Warto jednak o nich pamiętać, choćby ze względu na ich wczesne pochodzenie - bowiem apokryfy kryją prawdopodobnie rozmaite treści zaczerpnięte ze świeżej jeszcze wtedy Tradycji. Ileż tam malowniczych opisów pokłonu Trzech Króli! Tak naprawdę nie wiemy ani ilu ich było, ani skąd dokładnie przybyli, ani - jakie nosili imiona. Pomimo to sam fakt przybycia z hołdem do stajenki betlejemskiej światłych "gojów" ze Wschodu nie budzi wątpliwości. Dzisiaj oddajemy cześć Kacprowi, Melchiorowi i Baltazarowi, ale nazywano ich również Atorem, Satorem i Paratorasem, a także - Ameriusem, Appelliusem i Damascusem. Potem nadano im imiona Kacpra, Baltazara i... Melkona, którego z czasem przemianowano na Melchiora. Ale, być może, wcale nie było ich trzech, tylko dziewięciu, albo nawet dwunastu? Byli magami, astrologami, czy może rzeczywiście - tak, jak widzimy dzisiaj w żłóbku - monarchami egzotycznych krajów? Powiadano, że Kacper pochodził z Arabii, Melchior z Persji, a Baltazar z Indii, ale często jednemu z nich malowano czarne oblicze, jakby przybył do Betlejem z kontynentu afrykańskiego. A może chodziło tylko o to, aby zaznaczyć, że są przedstawicielami wszystkich ras? Niektórzy jednak sugerują, że mogli być wyznawcami Zaratustry, którzy wyruszyli w daleką drogę z Persji, idąc za ową Gwiazdą - tajemniczym znakiem na niebie... O Savah w Persji pisał przed wiekami słynny podróżnik Marco Polo, który twierdził, że właśnie tam znajdują się wspaniałe grobowce Mędrców ze Wschodu. Cóż, wiadomo, że ich relikwie cieszą się kultem wiernych w Kolonii, dokąd w XII wieku mial je sprowadzić kanclerz Fryderyka Barbarossy. Tyle pytań, tyle wątpliwości, a jednak nie zaszkodziły one fenomenowi niezwykłej czci oddawanej do dzisiaj tajemniczym przybyszom ze Wschodu. Uroczystość Trzech Króli, to przecież jedno z najstarszych świąt chrześcijańskich; obchodzono w tym dniu początkowo Boże Narodzenie, jako dzień Epifanii, czyli Objawienia Pańskiego. Z czasem Kościół zachodni oddzielił te dwa święta, a tradycja polska okres pomiędzy nimi nazwała "świętymi wieczorami". Jak je spędzano? Na wspólnym śpiewie kolęd i rozmaitych zabawach, unikając wszelakiej ciężkiej pracy. Cykl "świętych wieczorów" kończył się w Wigilię Trzech Króli tzw. szczodrym wieczorem, podczas którego zajadano się pierogami i ciastem z migdałami. Wedle obyczaju wybierano "migdałowego króla" - zostawał nim ten, komu trafiło się ciasto z całym migdałem - który po radosnej elekcji przez caty rok miał przywilej i obowiązek opiekować się całą rodziną. To właśnie ów migdałowy "szczodrak" dał nazwę temu wieczorowi, a wybraniec piastował godność "króla", bo przecież lud wierzył, że Mędrcy ze Wschodu byli królami. Następnego dnia, 6 stycznia, po Mszy święcono w kościele złoto i biżuterię, a przede wszystkim kredę i kadzidło. Po powrocie do domu zdejmowano słomianą gwiazdę i wynoszono ją w pole, a potem kreślono na drzwiach inicjały K+M+B oraz datę roczną, co miało - tak, jak i obejście z dymiącym kadzidłem całego domu - uchronić rodzinę przed złymi duchami i nieszczęściami. Poświęcone złoto służyło jako lekarstwo na bół gardła, do pocierania szyi, biżuterię rodzice chowali dla swych pociech, a złote monety wrzucano bobasom do pierwszej kąpieli, aby zapewnić im dostatnie życie. Obyczaje te były echem darów złożonych u stóp Dzieciątka przez Mędrców: mirry - drogocennego olejku do balsamowania zmarłych - symbolu człowieczeństwa Jezusa, kadzidła - oznaczającego Jego bóstwo i złota - znaku majestatu królewskiego. Powiadano, że Mędrcy we Wschodu dożyli w swoich krajach sędziwego wieku. Po przyjęciu chrztu i bierzmowania z rąk św. Tomasza - apostoła Partów i ludów Indii - wyświęceni zostali na kapłanów, a potem biskupów. Głosili żarliwie Dobrą Nowinę o narodzinach Mesjasza, aż po męczeńską śmierć. Ale czy tak naprawdę było...? Powróćmy jeszcze na chwilę do apokryfów. Oto fragment wzruszającego opowiadania z "Arabskiej Ewangelii Dzieciństwa": "I było, (że) kiedy narodził się Pan Jezu w Bajt Lahm w (kraju) Jahuda w czasach Irudisa króla szli oto Magowie z krajów Wschodu do Urasalim, jak przepowiedział Zaradust, i mieli ze sobą ofiary (ze) złota, kadzidlanego drzewa i mirry. Oddali więc Mu pokłon i przekazali Mu swe dary. Wówczas wzięła Święta Mirjam jedną z pieluch (Jezusa) i wręczyła im ją dla błogosławieństwa, a oni przyjęli ją jak najlepiej. (...) Rozpalili ogień zgodnie z ich zwyczajem i oddali mu cześć i wrzucili doń ową pieluchę. Objął ją ogień i przeniknął. Kiedy zaś zgasł ogień, wyciągnięto pieluchę, a ta była taka, jaka była na początku - jak gdyby ogień jej nie musnął. Zaczęli ją więc całować i kłaść na swoje głowy i na oczy. Mówili: "Prawda to bez wątpienia i wielka to rzecz, że ogień nie był w stanie jej spalić czy uszkodzić"... Wzięli pieluchę i przechowywali ją u siebie w wielkiej czci...". MICHAŁ GRYCZYŃSKIK
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |