Marana ThaCzas adwentu, który jest nam ofiarowany przed świętami Bożego Narodzenia jest czas oczekiwania: nas ludzi na ukryte przyjście Boga, ale także oczekiwaniem Boga na powrót człowieka do Niego. Tak więc zarazem Bóg i człowiek znajdują się w stanie nieustannego adwentu. Jednak uczeń Jezusa to ten, który oczekuje jeszcze jednego - przyjścia ostatecznego i chwalebnego Chrystusa Pana na końcu czasów.Pan obiecał, że "w domu Ojca jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, powiedziałbym wam o tym, bo idę przygotować wam miejsce. A kiedy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i zabiorę was do siebie, abyście i wy tam byli, gdzie Ja jestem" (J 14, 2n.). Kiedy to nastąpi? "Nikt nie zna tego dnia i godziny, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec" (Mt 24, 36). Może to się wydarzyć dziś, może jutro, a może za kilka lat, czy też za kilka wieków. Niemniej jednak dzięki słowu Chrystusa wierzymy, że ostatecznie nadejdzie dzień, gdy powróci w swojej potędze i chwale. Św. Paweł posiada piękną intuicję mówiąc, że "całe stworzenie z wielką tęsknotą wyczekuje objawienia się synów Boga (?) wszak wiemy, że całe stworzenie cierpi straszne udręki aż do tej pory" (Rz 8, 19-22). Świat bowiem jest niszczony przez zwątpienie i stoi niekiedy na krawędzi rozpaczy. W obliczu tego, co sami doświadczamy w swoim życiu, a także w doświadczeniu tego świata myśl ludzka spontanicznie kieruje się ku Temu, który jako jedyny może autentycznie i trwale wyzwolić. To swoiste sygnały S.O.S., które wysyłamy w stronę Nieba, aby Jezus objawił swoją moc, aby przyszedł, On sam jako zbawiciel. Podobne sygnały przywołujące Zbawiciela i Mesjasza wysyłał wielki prorok Starego i Nowego Testamentu, ten, który przyszedł przygotować drogę Panu w czasie Jego pierwszego przyjścia na ziemię, Jan Chrzciciel. My dziś, po dwudziestu wiekach podejmujemy to samo wołanie, które staje się coraz to bardziej mocniejsze w miarę, jak nasila się zło, cierpienie i niesprawiedliwość. Jan Chrzciciel czekał, pragnął i modlił się o pierwsze objawienie się Boga w ludzkim ciele. Gdy dziś świętujemy cud w Betlejem ożywia nas to samo pragnienie, drzemie w nas to samo oczekiwanie. Kierujemy je do Pana, aby na nowo objawił swoją potęgę i swoją Obecność w naszym świecie. Aby nastał kres czasu i przestrzeni, aby został pokonany ostatecznie wszelki grzech, cierpienie, zły duch i śmierć. Aby zakrólował w ludzkich sercach sam Bóg oraz aby móc oglądać Go już beż żadnych zasłon, lecz twarzą w twarz, w doskonałym miłosnym zjednoczeniu z Nim. Całe stworzenie wzdycha i sylabizuje "ma..ma..ma..ra..na..". Dokończmy więc z wiarą: "Marana Tha! Przyjdź Panie, Jezu! Bo nasze serce żyje tylko dla Ciebie, dlatego przenika je pragnienie i tęsknota, abyś powrócił, abyś wyzwolił nas do końca. Zstąp nasz Oblubieńcu". dk. Andrzej Kowalski
Tekst pochodzi z pisma
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |