Bóg jest miłością - czy tak trudno w to uwierzyć narzeczonym?Nie pamiętam, kiedy z takim trudem odprawiałem Mszę św. Mój kolega, który jest proboszczem w sąsiedniej parafii poprosił mnie, bym rozpoczął katechezę dla narzeczonych, tzw. kurs przedmałżeński. Chętnie się zgodziłem. Należało do mnie odprawienie Mszy św. z homilią i powiedzenie konferencji na temat sakramentalności małżeństwa.Trudna MszaO wyznaczonej godzinie pociągnąłem za dzwonek i udałem się do ołtarza. Stanąłem przed prawie 120-osobową grupą młodych ludzi. Po pozdrowieniu zorientowałem się, że będzie ciężko. Rzeczywiście, udział narzeczonych w niedzielnej Najświętszej Ofierze był znikomy, a dla wielu żaden. Dwie proste, znane pieśni, zacząłem śpiewać sam wsparty zaledwie kilkunastoma osobami. Podobnie było z odpowiedziami liturgicznymi, których prawie nie słyszałem. Do rozdzielania Komunii świętej przyszedł wikariusz neoprezbiter, który z tabernakulum wziął jedną puszkę, a drugą postawił na ołtarzu. Myślał zapewne, iż do Stołu Pańskiego przystąpi tylu, że jego obecność będzie przydatna i pomocna. Cóż, jest księdzem zaledwie kilkanaście tygodni.Widząc, jakie było zaangażowanie obecnych na Mszy Św., oraz to, że są to narzeczeni, nie miałem złudzeń, że znikoma ich liczba zechce przyjąć Komunię św. Tak też się niestety stało. Z tłumu przygotowujących się do małżeństwa wyszło zaledwie kilka osób. To mnie "przybiło" do końca. Po błogosławieństwie, prawie sam odśpiewałem pieśń na zakończenie Mszy i udałem się do zakrystii. Po chwili wróciłem i powiedziałem konferencję na temat sakramentalności małżeństwa. Po pół godzinie byłem już w samochodzie. Kierowca, który mnie wiózł był bardzo rozmowny, mnie zaś nie chciało się mówić. Zmęczony "niezwykłą" Mszą św. myślałem z niepokojem co z nich będą za małżeństwa. Po pierwsze, miłość budowana na grzechu nie może być trwała i wytrzymała. Dalej brak zaangażowania w Liturgię był też związany z tym, że chyba większość narzeczonych z reguły nie brała w niej udziału, albo w formie symbolicznej stała przed kościołem. Wreszcie brak w sercu Komunii św. to brak tej podstawowej wspólnoty, która niesie łaskę Bożą, pomaga żyć i kochać. Przed laty katechizując młodzież, niekiedy dyskutując o Bogu, Kościele i wierze mawiałem: - Pamiętajcie, do wszystkiego można człowieka przymusić, tylko nie do Boga. Mówiąc tak, chciałem uświadomić katechizowanym to, że sakramenty wymagają wiary, a Bóg doskonale wie, co jest w sercu człowieka. Gdy nie ma wiary albo jest wątła, to nawet przysłowiowa kartkavdo spowiedzi nic nie pomoże. Jeśli narzeczeni nie chodzą w niedzielę na Mszę Św., albo "są" na niej przed kościołem, to ich obecność w dniu ślubu metr od ołtarza, jest sztuczna, nieprawdziwa. Zdaję sobie sprawę, że mój punkt widzenia tego problemu może być dyskusyjny. Jestem jednak przeświadczony o swojej racji, zwłaszcza gdy otwieram rocznik statystyczny i czytam ile jest rozwodów w Polsce. A przecież "Bóg jest miłością"; czy tak trudno w to uwierzyć? Ks. WOJCIECH
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2023 Pomoc Duchowa |