Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Poświęcenie

Mimo bardzo mroźnej pogody Dorota, Maja i Justyna nie spieszyły się do domu. Rozmawiały o czymś z przejęciem i przystawały co chwilę. Najgłośniejsza była Maja, która pokazywała coś rękoma i objaśniała.

- Widziałam taką samą na teledysku, mówię wam - bomba. I ten materiał, jakby stworzony dla tego modelu. Do soboty babcia mi uszyje.

- Fajnie się masz z tą babcią - stwierdziła Dorota. - Ja nie szyję nic nowego, ale siostra pożyczy mi czarną, atłasową bluzkę i zrobi mi grzywkę kolorowym lakierem.

- Z tym balem to dobry pomysł, bo te klasowe dyskoteki były już nudne. Wszystkie szóste klasy razem, i to w specjalnych strojach to co innego! - powiedziała poważnym głosem Maja. - Justyna, a ty, coś taka markotna, nie cieszysz się?

- Dziewczyny, ja chyba nie przyjdę na ten bal. Czuję, że bierze mnie grypa - odezwała się milcząca dotąd Justyna. - Coś ty, dziś dopiero środa, do soboty ci przejdzie.

- Nie wiem, ale naprawdę źle się czuję i w sobotę akurat mogę leżeć w łóżku.

- Ja bym nie przepuściła takiej okazji. Co tam grypa, nawet z nogą w gipsie bym przyszła - zaśmiała się Maja.

- Zobaczę, ale raczej nie przyjdę. Cześć! - Justyna pożegnała koleżanki i skręciła w swoją stronę.

- Co jej się stało? Dorota, czy ona poważnie mówiła, że nie przyjdzie? - zastanawiała się Maja.

- Chyba tak. Myślę, że zrobiłyśmy błąd opowiadając tyle o strojach i fryzurach. Wiesz, że u Justyny nigdy się nie przelewało, a teraz, gdy jej ojciec poszedł na rentę...

- Ojej, nie pomyślałam o tym. Chyba nie myślisz, że celowo opowiadałam o tej garsonce - tłumaczyła się Maja.

- Obydwie jesteśmy gapy, ja też plotłam o bluzce i fryzurze. Justynie musiało być strasznie przykro.

- Ale przecież na dyskoteki Justyna zawsze przychodziła, nie było problemu i w dodatku ona tak świetnie tańczy - więc dlaczego teraz...

- Co tam dyskoteki. Wiesz, jakie były-sami swoi i pełny luz, wiele dziewczyn przychodziło w trykocie i starych dżinsach. Ale taki karnawałowy bal to zupełnie co innego-stwierdziła Dorota.

Dziewczynki szły teraz w milczeniu. Obie myślały o Justynie.

- Ale mi teraz wstyd; że też ze mnie taka gapa! Mogłaś mne kopnąć w kostkę, żebym się opamiętała - przerwała ciszę Maja. - Teraz musimy coś wymyślić. Nie możemy przecież tej sprawy tak zostawić.

- Ale co zrobić? Może pożyczysz jej coś? Masz tyle fajnych ciuchów.

- Nie, Justyna na pewno nie będzie chciała.

Znów zrobiło się cicho, tylko śnieg skrzypiał pod butami dziewcząt. Zbliżały się już do domu Doroty, gdy Maja wykrzyknęła:

- Mam! Może da się wszystko naprawić! Ale muszę pogadać najpierw w domu. Wpadnę do ciebie wieczorem.

* * *

W czasie "dobranocki" Dorota usłyszała dzwonek. Już od drzwi Maja wołała rozpromieniona:

- Udało się! Mama się zgodziła, babcia też na szczęście jeszcze nie przycięła góry. Jutro musisz iść ze mną do babci, bo...

- Czekaj Maja, o czym ty mówisz? - przerwała Dorota. - Co to za pomysł? Do czego ja ci jestem potrzebna?

- Słuchaj! Wiesz, że babcia miała mi uszyć spódnicę i górę z tego aksamitu, ale wystarczy mi sama spódnica, a z tej reszty babcia uszyje drugą dla Justyny! Ty musiałabyś ją tylko przymierzyć, bo jesteś mniej więcej taka, jak Justyna. Rozumiesz już?

- Fajny pomysł, tylko wątpię, czy Justyna zgodzi się przyjąć tę spódnicę. Co jej powiesz? - zapytała Dorota.

- Zwyczajnie, powiem, że babcia uszyła mi za ciasną, szyje mi drugą, a z tą nie mam co zrobić.

- Cóż, spróbować można, może się uda. A Twoja mama zgodziła się na to? Ten materiał był pewnie strasznie drogi?

- Oczywiście, że się zgodziła. Musiałam niestety powiedzieć prawdę. Mama była zła na mnie i powiedziała, że jeżeli już popełniłam błąd, to muszę go naprawić. Kazała mi pędzić do babci i modlić się po drodze, żeby góra nie była jeszcze przykrojona. Wyobrażasz sobie, jak się spieszyłam, ale miałam szczęście. Babcia zgodziła się uszyć jeszcze jedną spódnicę i w dodatku ozdobi obie czarnymi perełkami.

- A ja poproszę Grażynę, żeby zrobiła nam wszystkim trzem ekstra-fryzury i wplotła do włosów wstążki i takie różne bajery - powiedziała Dorota.

- Ale czy się zgodzi?

- Chyba tak, ona znowu nie jest takim potworem, na jakiego wygląda. Wezmę za nią przez cały tydzień dyżur w kuchni przy zmywaniu, to się zgodzi na pewno.

- Bomba, ale żeby ten plan został między nami.

- Jasne!

* * *

Wszystko odbyło się po myśli dziewczynek, a zabawa była wspaniała. Ucieszone i rozbawione wracały do domu dzieląc się wrażeniami ostatnich godzin.

- Zabawa była na medal, czułam się jak na prawdziwym balu: stroje, dekoracje, balony!-zachwycała się Justyna.

- Rzeczywiście. I atmosfera była kapitalna. Wszyscy świetnie się bawili. A nauczyciele jak tańczyli ! - dorzuciła Dorota.

- A ja bawiłam się dzięki wam - Justyna zmieniła ton. - Ta spódnica jest naprawdę świetna. Dziękuję Ci, Majka.

- Nie ma sprawy, Justyna! Mówiłam ci, że z tą spódnicą to był błąd babci, co miałam z nią zrobić, wyrzucić? - wykrzyknęła Maja.

- Wiesz, gdy mi ją zaproponowałaś, to z zachwytu mi chyba rozum odjęło i uwierzyłam w to, co mówisz. Ale kiedy dzisiaj obracałam się w niej przed lustrem, mama popatrzyła, westchnęła i powiedziała mi: "Oj Justyna, ty to masz koleżanki, ceń sobie taką przyjaźń. Pomódl się za nie, bo cóż innego możesz im ofiarować". No i dopiero wtedy mi się rozjaśniło w głowie. Twoja babcia, taka doświadczona krawcowa, miałaby uszyć spódnicę o dwa rozmiary za małą? Przecież od lat szyje ci bez pudła! Nie wiem, czym się wam odwdzięczę, taka jestem zadowolona.

- No, dobrze. Skoro się domyśliłaś, to musimy sobie wszystko powiedzieć do końca-zaczęła Dorota. - Podobna historia już się nie może powtórzyć. Jesteśmy koleżankami od tylu lat i nagle się okazało, że byle ciuch może zniszczyć naszą przyjaźń. Czy nie mogłaś powiedzieć nam od razu, w czym rzecz? Fakt, że nasi rodzice nie najgorzej zarabiają, ale to ani nasza zasługa, ani wina, no, może trochę z tym chwaleniem się...

- Właściwie macie rację - przerwała Justyna. - Już wiem, że nie mogę wiecznie chować głowy w piasek i udawać, że nie widzę różnic między nami, albo przy każdej okazji "chorować na grypę". To się nie zmieni ani za rok, ani za dwa, chyba wtedy, gdy zacznę sama pracować. Ale tak naprawdę, to jestem szczęśliwa i wcale tak bardzo wam nie zazdroszczę. Jestem zdrowa, mam dobrych rodziców i w ogóle... Nie wiem, dlaczego tak postąpiłam.

- No, ale teraz już wszystko gra? - zapytała Dorota patrząc badawczo na przyjaciółkę.

- Oczywiście, tylko czy Maja nie żałuje, że nie ma całego kompletu?

- Niczego nie żałuję - odpowiedziała Maja. - W końcu, jak powiedział ktoś mądry - "przyjaźń czasem wymaga poświęceń"! - Wiem coś o tym, bo przez cały tydzień będę teraz myć naczynia! - zaśmiała się Dorota.

- Przyjdziemy ci kiedyś pomóc, zgoda? - zaproponowała Justyna. - Nie znoszę wprawdzie zmywania, ale się poświęcę...

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej