Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Cyprian Norwid - "Boży człowiek". Wybrane wiersze o Bogu i Maryi

Któż bardziej godnie, w tym pięknym miesiącu, opromieniłby chwałę Maryi Dziewicy, jeśli nie Cyprian Norwid (1821-1883), poeta, którego często określa się mianem "maryjnego"?

Już w jednym z pierwszych, młodzieńczych wierszy (Do piszących) - nawoływał:

My więc, dla których pióro jak proporczyk
biały,
Powolnym wiatrem wzdęty, nieskalany
jeszcze,
Tak drżąco się rozwija... my bez blasku
chwały
I bez niecnoty blasku - nasze czucia
wieszcze
Pieśnią Bogarodzicy czcijmy.

Lecz choć niewiele utworów w całości poświęcił Matce Bożej, to jeden z nich Do Najświętszej Panny Maryi Litania chyba nie ma sobie równego w naszej literaturze.

Poemat, liczący 303 wiersze, jest wyrazem najgłębszego uniesienia modlitewnego, które poeta przeżył w czasie rekolekcji u OO. Zmartwychwstańców. Jego treść jest dowodem, że autor pojął całą naukę Kościoła o Maryi, czemu dał wyraz w kilkudziesięciu wezwaniach litanijnych, przepojonych wielką wiarą i modlitwą. W poetyckiej analizie Litanii Loretańskiej przedstawił w najczulszych strofach posłannictwo Bożej Rodzicielki, wzbijając w górę kaskadę swych uczuć "jak fontanna biała" przed tron Najwyższego.

Wcześnie osierocony, całą swą synowską miłością obdarzył Maryję, pełniej niż inni wgłębiając się w Jej tajemnicę Matki Boga i Matki ludzi. Opiewał Jej przymioty i doskonałości, niezrównane jako wzór dla ludzkiego życia wewnętrznego, kontemplował Jej rolę w naszym życiu nadprzyrodzonym i w dziejach ludzkości.

Przede wszystkim zaś pragnął uświadomić potrzebę wyrażenia wdzięczności dla Boga, który ludzkość obdarzył Osobą Maryi.

Oto gdy człowiek splamiony grzechem pierworodnym nie śmiał podnieść oczu ku swemu Stwórcy - Bóg w swej dobroci i miłości ku nam zlitował się, zsyłając Pośredniczkę łask wszelkich, byśmy mogli "serdeczniej westchnąć, prosić mniej straszliwie":

Więc - aż rozrzewnił się Miłością Wielką,
I pośrednictwa cud między cudami
Stał się - o! Święta Boża Rodzicielko
Módl się za nami... Gdyby nie Ona...
I co by było? myśl się sama trwoży!...

Pod koniec utworu uwielbienie dla Niepokalanej przechodzi w korną modlitwę o zabarwieniu patriotycznym, zwieńczoną błaganiem o wstawiennictwo Królowej Polski za umęczonym Jej królestwem.

Litania ta jest "najgłębszą summą poetycką mariologii, nie tylko w zakresie polskiej poezji" (S. Sawicki). Ale nie był to jedyny ślad nieprzeciętności Norwida. Jako człowiek wierzący, katolik, a przy tym twórca - nie miał i nadal nie ma sobie równego. "U żadnego z naszych wielkich poetów religijność nie odgrywa takiej przemożnej, wszystko ogarniającej roli, i to w ciągu całego życia, od samego zarania twórczości - co u Cypriana Norwida" (S. Cywiński). Cały świat widzi on i ocenia przez swój katolicyzm.

W tych kategoriach Norwid rozważał całokształt życia: kulturę, cywilizację, sztukę i literaturę.

"Liryka Norwida "dzieje się" w sakrosferze o chrześcijańskiej inspiracji" (S. Sawicki).

Bóg był dla niego Wszechideałem.
Bo zaprawdę ci powiem: że narodów losy
I koleje ludzkości, i świat, i niebiosy,
I słońce, i gwiazd chóry, i rdzeń minerału,
I duch!...
...i wszystko - bierze żywot z Ideału.
(W pracowni Guyskiego)

Głosił, że wszystko jest w kręgu Jego woli i nic na tym świecie nie staje się poza Bogiem:

Bóg jeden rządzi z wieków w wieki,
Nikt nie pomierzył Jego łask:
Chce? - to wyrzuci z ran swych ćwieki,
A gwiazdy w ostróg zmieni blask.
(Do Emira Abd el Kadera w Damaszku)

W twórczości Norwida Wszechmocny wyznaczał i wiązał wszystko, zaś Chrystus był wcieleniem Woli Bożej:

Dziejów mądre są ekwacje:
Na dnie ich leży Chrystusowe słowo,
Na szczycie On Sam z niewidzialną głową,
(Salem)
ale tuż obok Niego, poeta postawił człowieka - "sąsiada Boga".
Człowiek u Norwida był punktem wyjścia dla całej jego filozofii, ale ściśle powiązany ze swoim Stwórcą, w którym znajdował źródło wszelkich wartości, szlachetnych pobudek i sił życiowych. Ułomny w swych poczynaniach, grzeszny i omylny, człowiek często był przyczyną upadku mozolnie wznoszonego gmachu historii, lecz poeta pragnął uzmysłowić, iż Bóg, działając właśnie przez tegoż człowieka - zawsze odpowiednio korygował usterki dziejów:
W zniszczeniu nawet ocala i tworzy,
Więc wszystkie rzeczy są, które bywały,
Acz w tryb ujęte coraz więcej Boży -
(Quidam)

Bóg nie jest pamiętliwy, lecz niezwykle łaskawy, gdyż
Nawet gniew Jego woła na człowieka:
"Sieroto!
Ojciec ojców na ciebie czeka".
(Tęcza)

i wskrzesza nawet wówczas, gdy według ludzkiej miary nie ma już czego podnosić:

A On ocuci cię, i choćby z ciebie
Została resztka jak owcy zjedzonej -
(Rzeczywistość i marzenia)

Znając wielkoduszność Stwórcy, Norwid nie wyobrażał sobie buntu wobec Niego, czy zuchwałego "mierzenia się z Jehową". Był stanowczo przeciwny ubóstwianiu "nadludzkich jednostek" a ideę tytanizmu osoby ludzkiej uważał za pogańską. Głosił, że "początkiem mądrości jest bojaźń Boża" (Promethidion), a "moc, potęga i siła człowieka mogą wzrastać nie w buncie przeciwko Stwórcy, ani też w rywalizacji z Nim, lecz jedynie w zwarciu ("zwoleniu") własnej woli z wolą Istoty Najwyższej, w pokornym podporządkowaniu się ustanowionym przez nią prawom świata" (M. Jastrun). Uważał, że "ludzkość bez boskości sama siebie zdradza" (Rzecz o wolności słowa).

Dlatego też ubolewał, iż ludzie nie okazują swemu Stwórcy należnej czci i wdzięczności,

Pomnij, żeś właśnie tej epoki dożył,
W której tak rzadko mówi kto na świecie
Z serca: " Dziękuję-ć, Panie, żeś mię
stworzył..."
Teofilowi)

Toć jest modlić się czego
A modlim się tak rzadko!
podczas, gdy on chwalił Najwyższego nawet w każdej przydrożnej figurce:
Wedle krzyża jak biegę (...)
To coś więcej postrzegę,
To coś we mnie się modli,
To coś dysze: "O Boże,
Tobie ręce przebodli,
A dosiewasz wciąż zboże!..."
I znów mówię: "O Boże!"
(Częstochowskie wiersze)

Ostrzegał przed zagubieniem Boskiego Ideału w codziennych zabiegach bytowych,

Strzeż się o życia troskać całowstęgę
A wszakże co dnia mierz do pierwo-wzoru
(Teofilowi)

by nie wyhodować w duszy barbarzyńskich żądz:

Takiej to podobna jędzy,
Ludzkość, co płacze dziś i drwi;
- Jak historia? ...wie tylko: "Krwi!..."
- Jak społeczność? ...tylko: "Pieniędzy!..."
(Larwa)

Był gorącym patriotą, który nie tylko wskazywał narodowi drogę ku najwyższym dobrom, ale także pragnął udoskonalić go przez pracę. Stawiał ją u podstaw wszelkiej działalności i uważał za jedyną siłę wartościotwórczą. Wierzył, że tylko dzięki niej ludzkość może odzyskać utracony raj:

Bo piękno na to jest, by zachwycało
Do pracy - praca, by się zmartwychwstało.
(Promethidion)

Rodacy jednak nie słuchali go, nie rozumieli, nie doceniali jego rad i ostrzeżeń, często przedkładając niegodne drobiazgi ponad sprawy wielkie (por. Dobra wola). Nade wszystko zaś - nie było w nich człowieczeństwa. I to bolało go najbardziej . W liście z 1862 r. do Michaliny z Dzie- końskich-Zaleskiej pisał: "Ale tak jak dziś jest, to Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł - i jesteśmy karykatury, i jesteśmy tragiczna nicość i śmiech olbrzymi... Słońce nad Polakami stawa, ale zasiania swe oczy nad człowiekiem".

On, jak nikt inny, oczekiwał od rodaków wyrazów człowieczeństwa. Przez całe swe sieroce życie musiał walczyć o przetrwanie. Był przecież nie tylko poetą i tłumaczem, ale także artystą plastykiem, a mimo to nie znajdował odbioru, ani nawet poparcia dla swej twórczości. Urodzony jako szlachcic - imał się wszelkich prac, nawet najcięższych, fizycznych (w lesie); wykonywał zajęcia profanujące jego artyzm, kiedy to był zmuszony modelować szczęki dla dentystów.

Szedł cierniową drogą, w nieustannej nędzy, jako że nikt z jego możnych "przyjaciół" nie był skłonny do pomocy, koniecznej dla wydania napisanych utworów. A gdy już sam zdecydował się prosić o taką pomoc, najczęściej, po długim i wykrętnym zwodzeniu, gubiono powierzone jego rękopisy. Wiersz Encyklika oblężonego (biorący w obronę Papieża) w "Dzienniku Poznańskim" został, dla ośmieszenia autora, wydrukowany z rażącymi błędami, a gdy miał być opublikowany w Paryżu - dopuszczono się nawet rozrzucenia złożonych już w drukarni kolumn wiersza.

Jakże ciężko musiało mu być na duszy, gdy pisał:

Przyszedł ktoś kiedyś i stanął pod progiem,
Mówiąc: "Bez chleba dziś jestem!"
- Lecz odrzeczono mu słowem i gestem:
"Ruszajże z Bogiem!"...
(Ruszaj z Bogiem)

Jak przykra musiała być świadomość, iż ludzi interesuje wszystko oprócz bliźniego:
...więc już z tej ruiny,
Miary, napisy, garnki i otrzaski ćwieka
Starego - i pogniłe zebrawszy wawrzyny,
Nic - nic nie zaniedbano - nic oprócz człowieka.
(Epimenides)

Jedynie w Bogu znajdował tak potrzebną mu otuchę

Ludzie, kiedy mię mylili,
Było mi zawsze tym rzeźwiej do Boga
(Z listu do Marii Trębickiej)

i rad był z samego istnienia Pana:
Czymże byłby dla mnie Raj Twój cały,
Nieustannych uradować łoże,
Gdzie wesela czarowne by brzmiały?
- Ale Ciebie nie byłoby, Boże!
(Z perskiego poety)

Jednak czując się "w trupie doskonałej nad- - kompletowym aktorem" - odsunął się od możnych, nawet spokrewnionych, którym przeszkadzał. Odsunął się zupełnie, przenosząc ( za namową bogatego krewnego) do zakładu-ochrony sierot polskich i przytułku dla starych, ubogich emigrantów. Tam, nękany chorobami, głuchy i odcięty od świata "ze smutku, tęsknoty i zapomnienia o nim wielu osób, które on w sercu nosił" (T. Mikułowska) - w wieku 62 lat dokonał żywota. Po latach, entuzjaści postanowili przywrócić do należnej godności zarówno poezję Norwida, jak i jej twórcę. Wówczas w całej pełni ujawnił się jego talent, jak też niezwykle ważny i wielki akcent jego dzieł, wynikający z postawy życiowej i poglądów poety. Otóż Norwid był nie tylko żarliwym, świadomym i dynamicznym katolikiem, ale przede wszystkim żył życiem Kościoła. Kościół był dla niego "serdecznym umiłowaniem, jego nauczycielem i przewodnikiem, oparciem i ostoją" (J. Arcab). W Kościele widział nieomylnego tłumacza nauki ewangelicznej.

To więc w nawiasie kładąc, dodać mam
niewiele,
Jedno, iż do dziś jeszcze mądrość nasza cała
Składa się z greckiej, rzymskiej i tej, co w
Kościele
(a która przez żydowski ród nam się dostała).
(Do Walentego Pomiana Z)

Doceniał mądrość płynącą z jego wskazań oraz rolę, jaką pełnił w życiu ludzkości i narodów; jego wkład w dziedzictwo kultury światowej.

Pamiętając, iż Kościół został ustanowiony przez samego Chrystusa - odważnie stawał w jego obronie, co niestety było jedną z ważnych przyczyn jego niepopularności wśród jemu współczesnych. Szanując Kościół - tym samym okazywał wielką lojalność wobec Stolicy Apostolskiej "co jest od Chrystusa najwszechmocniejszą potęgą na globie". Tę "Stolicę Dziejów" stawiał Polsce (choć rozebranej) za wzór i jedyną gwarancję przetrwania narodu:

Jeżeli przeto ta ojczyzna Twoja
Jest historyczna... (a nie jest jak Troja!)
Niech jak Rzym będzie i Mszy-dziejów słucha, (...)
Lub - jeśli, wzory przenosząc realne,
Ojczyzna jest to bagno lakustralne
- A ludów prawem są kości Mamuta,
To - niech ją depczą, i zgnije zepsuta.
(Co robić)

Gdyby ją jednak odrzuciła, to w rozprawie O Juliuszu Słowackim - ostrzegał przed całkowitym upadkiem kultury i cywilizacji: "Punktem wyjścia, źródliskiem, jest dla nas Rzym... Stąd to promień chrześcijaństwa popłynął na świat, i tutaj też cywilizacji polskiej źródło jest... Gdyby od rozwoju dziejów ojczyzny odjąć to, iż byli obcy ludzie co przynieśli słowo Ewangelii, i odjąć następnie kodeks rzymski, a za nim gramatykę na której się język budował - pozostałyby pieśni dzikie ludu, panowanie ras, fatalność zamiast Boga, który jest miłość, i uważanie siebie za centrum ziemi..."

Bezgraniczne oddanie Kościołowi rzutowało na stosunek Norwida do katolików. Chciał ich widzieć miłosiernymi i prawymi. W imię tego, co powiedział Chrystus: "Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali" próbował ich "naprawić". Tymczasem daleko im było nawet do poprawności. Poeta bolał nad tym i smagał ostrzem swych wierszy:

O, ty ukochana
Ludzkości chrześcijańska! Czy taić ci o tem,
Że jesteś nieskończenie szanowne
nic-potem?
Osiemnaście więc wieków trwasz, a taka
próżnia
We wszystkim! Mało gdzie cię myśl wyższa
wyróżnia
Od pogan (...)
(Ruiny)

Nie mógł pogodzić się z obłudą religijną. Dewocja tylko tego nie postrzegła, Że za kościołem człowiek o ratunek woła, Że kona - że, aby krew go nie ubiegła, To ornat drze się w pasy i związuje rany. A faryzeusz mimo idzie zadumany...

(Fraszka (!) II)

Gnębił go brak u ludzi żywej, głębokiej wiary, która przecież "bez uczynków jest martwa". Nie mógł pogodzić się z tym, że wielu nie akceptuje wskazówek płynących z Watykanu.

O! Katolicy szanowni...
(...) Gdybyście wiarę mieli, to już dawno
Wiedzielibyście, że glob jest Kościołem
Który ma oną bazylikę sławną
Piotrową - niby ołtarzem i stołem...
(Fraszka (!) III)

Stale powiększająca się, XIX-wieczna rysa zwątpienia w najwyższe wartości i rozczarowania, konsekwentnie znaczyła swój ślad w psychice ludzkiej. Przeto Norwid, widząc, że

nie skończona jeszcze dziejów praca,
Nie prze-palony jeszcze glob, sumieniem!
(Socjalizm)

z wielkim poczuciem odpowiedzialności, niezmordowanie starał się kształtować oblicze moralne człowieka:

Bądź niezawodnym! - umarły czy żywy?
- Cykutą karmion czy miodem i mlekiem?
- Bądź: niemowlęciem, mężczyzną, kobietą
- Ale przed wszystkim bądź: Bożym
Człowiekiem.
Człowiek)

Wprawdzie on sam był świadom swego człowieczeństwa,
kto inny ma laur i nadzieję,
Ja - jeden zaszczyt: być człekiem.
(Odpowiedź)

ale zapewne nie przeczuwał, że po latach potomni właśnie w nim odnajdą wzór Bożego człowieka, który bez reszty oddał się Bogu i zrozumiał jak nikt, że wszystko można osiągnąć jedynie przez krzyż. Przez Krzyż Chrystusowy - krzyże cierpień i wyrzeczeń zarówno jednostek jak i narodu staną się bramą do szczęścia. Krzyża nie można ominąć, ani odwrócić się od niego, nie trzeba się go bać (Płyńmy, bądź co bądź...), lecz wpatrywać z wiarą w zwycięstwo nad złem i przeciwnościami, w miarę upływu przestrzeni i czasu.
- Ojcze mój! twa łódź
Wprost na most płynie,
Maszt uderzy... wróć...
Lub wszystko zginie...
Patrz, jaki stąd krzyż,
Krzyż niebezpieczny...
Maszt niesie się wzwyż,
Most mu poprzeczny...
- Synku! trwogi zbądź,
Znak to zbawienia!
Płyńmy bądź co bądź...
Patrz, jak się zmienia:
Oto - wszerz i wzwyż
Wszystko toż samo
- Gdzież się podział krzyż?
- Stał się nam: bramą.
(Dziecię i krzyż)

Do Najświętszej Panny Maryi Litania

(...) A która dziwnie, od rzeczy początku,
Już w zamyśleniu Jehowy poczęta,
Jak Miłosierdzia zaród w samym wątku,
Jak wielki okres, jak tęcza wygięta
Przez cało-przestrzeń... która potem znowu
Jako naczynie-łaski jaśniejąca,
I teraz, wszego przyczyna odnowu,
Ilekroć w siebie się zapatrzym sami -
Wciąż wyglądana na sierpie miesiąca Ku zagładzeniu pierworodnej zmazy -
Przedziwna Matko, Przedziwna trzy razy,
Módl się za nami... (...)

Wistocie swojej, od pierwszego tchnienia,
Z udziałem Łaski najzupełniej zgodna,
Jako latorośl ze złotem promienia
Uprzędzająca się swymi włóknami;
Panno Chwalebna, Wierna i Czcigodna,
Módl się za nami... (...)

Pomiędzy nocy pierzchającym cieniem
A różowymi jutrzni przebłyskami,
Między literą-prawa a sumieniem,
Między Zakonu-snem a Objawieniem,
Zaranna Gwiazdo, o! módl się za nami... (...)

Że Ten, co zstąpił do Swego podnóża
I z koron wybrał koronę cierniową,
W Tobie jednego miał Anioła-Stróża,
Choć mógł zasłonić się ich tysiącami;
O! Prze-Anielska Aniołów Królowo,
Módl się za nami... (...)

Więc wPatryjarchów jaśniejąca kole,
Przyświecająca Proroków chórowi,
I z Apostoły przy tym samym stole
Siedząca, gdzie się dziwili Mistrzowi - Więc współ-wydana na poszturch oprawców
Krwią spluskanymi trzciny i łokciami;
O! Męczenników Pani i Wyznawców,
Módl się za nami... (...)

Od Patryjarchów aż do Niewinności,
Co dziś z kolebek modli się rączkami.
Królowo Wszystkich Świętych i Świętości,
Módl się za nami... (...) Cyprian Kamil Norwid

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej