Na grzyby by się szło
nbsp;Ale ja ci zazdroszczę! - słyszy co jakiś czas pani Ela, żona leśniczego. - Bo ludziom las zawsze kojarzy się z sielskością, wakacjami, zapachem igliwia i Gałczyńskim, który tak jak my, miał swoją leśniczówkę i jeździł tam na odpoczynek. - Nasza leśniczówka jest trochę nietypowa, bo leży na skraju Mińska Mazowieckiego, ale swoją drugą ścianą przylega już do lasu. Mamy tu wielu gości. A to wiewiórka zabłądzi, a to dzięcioł wpadnie z wizytą albo tchórz przebiegnie przez podwórko, czasem nawet coś większego zajrzy przez okno. Nic dziwnego, mój mąż jest przecież strażnikiem i opiekunem lasu, więc każdy może do niego wpaść po pomoc, radę albo się poskarżyć - żartuje pani Ela. Praca leśniczego ma jednak zarówno plusy, jak i minusy. Do pracy nie ma co prawda daleko, ale czasem jest to zajęcie całodobowe. Leśniczy musi bowiem doglądać porządku, czuwać nad wycinką drzew i sadzić młode, tępić szkodniki i dbać o całą gospodarkę leśną. Czasem zdarza się też, że leśniczy przynosi "z pracy" różne "skarby" - tak jak ostatnio kilka grzybów, bo tylko on wie, gdzie rośnie ich najwięcej - twierdzi jego żona. - A ja mam potem z tym sporo zabawy, bo trzeba je przebrać, obrać, umyć i jeszcze jakoś ciekawie przyrządzić. Ostatnio dużo mówi się o tym, że grzyby mają sporo wartości odżywczych, ale poza tym dodają smaku i aromatu wszystkim potrawom - krupnikowi, gulaszowi, rosołowi, nie mówiąc o bigosie, a zwykła, poczciwa kasza jęczmienna z sosem borowikowym jest niemalże daniem luksusowym! Wszyscy mieszkańcy leśniczówki znają bardzo dobrze "swój las" i traktują go jak duże podwórko. - Często chodzimy razem na spacery, mijamy najstarszą w Polsce "sosnę Sobieskiego", która ogrodzona rośnie właśnie u nas i można ją znaleźć przy głównej szosie. Czasem można też natrafić na różne "niespodzianki", jak na przykład stary sedes - opowiada pani Elżbieta. - Nasza trasa wiedzie też koło wielkiego kamienia, który znajduje się na szczęście poza widokiem i wiedzą przypadkowych przechodniów, bo pewnie długo by tam już nie został. Znaleźliśmy go kiedyś z mężem i dopiero po jakimś czasie udało nam się odczytać wyrytą na nim inskrypcję, prawdopodobnie jeszcze z lat 60. Jej słowa są coraz mniej widoczne pod grubą warstwą mchu: "Ilekroć spojrzysz, wspomnij ów czas. Iwona i Michał". Ciekawe, czy ich uczucie przetrwało jak ów napis?
Marta Troszczyńska Tekst pochodzi z Tygodnika Idziemy, 25 października 2009
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |