Jakim chciałbym być mężem, patrząc na swojego ojca? Jaką chciałabym być żoną, patrząc na swoją matkę?Od początku czułem, że to może się nie udać. Dlatego powiedziałem, że prace można podpisać jakkolwiek. Nie przypuszczałem jednak, że ostatecznie cel będzie osiągnięty w minimalnym stopniu. Sprawa dotyczyła zadań rekolekcyjnych, które miała wykonać młodzież klas ósmych. Wcześniej przez katechetów została ona wprowadzona w temat rekolekcji. W domu należało napisać pracę nt: Jakim chciałbym być mężem, patrząc na swojego ojca (chłopcy)? Jaką chciałabym być żoną, patrząc na swoją matkę (dziewczęta)? Z prac, które nie wpłynęły, jasno i jednoznacznie wynikało, że w rodzinach tych ośmioklasistów dzieje się nie najlepiej, może źle, niekiedy tragicznie.
Za trudne zadanieNikt nie chce we wszystkim naśladować rodziców w swoim małżeństwie, które kiedyś zawrze. Każdy rozsądny syn i każda córka znajdą u swoich rodziców takie działania, postawy, poglądy, których w swoim małżeństwie nie powinni powielać. Rodzice i dzieci to zawsze dwa różne pokolenia.Nie pisałbym aż tak radykalnie, gdybym nie był rekolekcjonistą, który objechał swoją diecezję, głosił Śłowo w kilkunastu innych, także poza Polską. To wszystko jest skarbcem doświadczeń. Prawie zawsze domowe zadanie rekolekcyjne, o wykonanie którego proszę, realizowane jest w 70-95 procentach. Prace te czytam, przeglądam, niekiedy analizuję, niekiedy publikuję. Zawsze na koniec rekolekcji najlepsze nagradzam książką. Bywa, że w trakcie nauk do nich się odnoszę. Ten temat wymyśliłem po raz pierwszy ...i może ostatni. Nie tylko mnie, ale także proboszcza parafii, w której prowadziłem rekolekcje brak prac rekolekcyjnych zastanowił, skłonił do refleksji. Dlaczego prawie nikt nie napisał? Tygodnik "Przewodnik Katolicki" czytany jest przede wszystkim przez dorosłych. W zdecydowanej większości są to rodzice. Im więc dedykuję ten felieton. Proszę sobie wyobrazić, że Twój syn czy córka otrzymują takie zadanie. Wykonaliby je? Dzieci dojrzałe i odpowiedzialne nie mogą powiedzieć: Ja we wszystkim chcę naśladować swoich rodziców. Wniosek ten nie musi być znakiem, że rodzice byli źli. Byli bardzo dobrzy na miarę swojej epoki, trochę swoich rodziców, swojego wieku. Jednak to, co nazywamy fundamentem czyli podstawą jest ponadczasowe i powinno się to naśladować. Z natury jeśt to bowiem dobre i szlachetne. Ludzie żyjący w kontrakcie cywilnym tego fundamentu nie mają, bo to co zasadnicze złamali. Ci, którzy zostawili współmałżonka, nie mogą być wzorem dla innych. Zdaję sobie sprawę, że początkowo problem szkolny i młodzieżowy z czasem staje się problemem czy tragedią ludzi dorosłych. Nie dopisuję zatem zakończenia, tylko pozostawiam myśl do refleksji: Czy Twój syn (córka), patrząc na Twoje życie mają wzór dobrego i wiernego małżeństwa i rodziny? Ks. WOJCIECH
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |