Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Naszą siłą jest sakrament małżeństwa

Isabelle Nicolas nie wyrosła w środowisku katolickim. Do 15 roku życia znałam kościoły tylko dzięki turystyce. Umiałam rozróżnić kościół gotycki od romańskiego, ale na mszy Św. nigdy nie byłam, nie znałam katechizmu, nie umiałam się przeżegnać ani nie potrafiłam zmówić Ojcze nasz. Któregoś dnia jednak z ciekawości poszła za zachętą jakiejś wywieszki na młodzieżowe spotkanie modlitewne. Ktoś czytał fragment Ewangelii. Potem zabierali głos młodzi ludzie i dzielili się swoimi przeżyciami, jakie wywołał przeczytany fragment. Zrozumiałam wtedy w przedziwnym olśnieniu, że jest to prawda. Bóg istnieje. On żyje. On nas kocha. Dzięki cudownemu olśnieniu Bóg ofiarował mi wiarę.

Następnego dnia spytała kolegi, o którym wiedziała, że jest wierzącym katolikiem: Czy to prawda, że wierzysz w Boga?"Prawda." Zatem powiedz mi, co trzeba robić, aby wierzyć w Boga? Spojrzał na mnie zdumiony. Tego dnia jeszcze zaprowadził ją na pierwszą w jej życiu mszę świętą.

Po mszy św. Isabelle zasypała kolegę pytaniami. To co dla każdego z nas jest oczywiste, dla niej było tajemnicą. Dlaczego ksiądz podnosi biały krążek wysoko? Co to jest ten biały krążek? Co to jest znak krzyża i dlaczego wszyscy się żegnają? Co to jest psalm? Nie na wszystkie pytania kolega mógł jej wyczerpująco odpowiedzieć, choć sam znał Boga od dawna.

Wszystko zachwycało ją, ale ogromnie dużo nie rozumiała. Wtedy poprosiła o pomoc księdza. Wtedy zaczęło się przygotowanie do pierwszej komunii. Przyjęła ją po dwu tygodniach. Być może przygotowanie to było zbyt krótkie, ale jak sama mówi: "była bardzo spragniona Boga". Potem odprawiła rekolekcje. Tu poznała Kościół. Opanowała ją ogromna radość. Z radości nie mogłam przymknąć oczu. Od momentu komunii, gdy po raz pierwszy przyjęłam Jezusa, cała twarz promieniała uśmiechem szczęścia. Od ucha do ucha. Radość i uśmiech nie zgasły i po 19 latach od tamtego momentu. Wtedy też nie mogła pojąć, dlaczego tak mało chrześcijan daje świadectwo swej wiary. Byłam zaszokowana, że chrześcijanie nie przyjmują komunii świętej z radosną wdzięcznością. Co za szczęście, że mogli już od dziecka koić tęsknotę za Chrystusem w komunii świętej. Czy nie zdają sobie z tego sprawy? Powtarzałam im to zdumiona ich obojętnością. Odpowiadali mi bez przekonania.

Znamienne, że Isabelle odkryła najpierw Chrystusa i Jego miłość, a potem Kościół. W czasie rekolekcji uświadomiłam sobie, jak bardzo Kościół nas kocha i jak ważne i słuszne są słowa Ojca Świętego. Wielu wydają się jego słowa dalekie od życia, a przecież są tak bardzo życiowe.

W dniu jej pierwszego spotkania z Chrystusem na mszy, na schodach kościoła spotkała młodego chłopaka. I zdarzyło się jak w kinie: miłość od pierwszego spojrzenia. Jak na komendę zatrzymali się i skrzyżowali spojrzenia. Chłopiec poszedł razem z nią do kościoła, usiadł obok niej. Tak samo było i następnego dnia. Po kilku dniach zapytał, czy może ją odprowadzić do domu. Od tego czasu byli nierozłączni. Zaręczyli się po dwóch latach. Nie zamieszkali jednak razem, jak robiło to większość przyjaciół. Jak sama powiada, nie chciała być brana "na próbę jak auto". Pobrali się z Didier'em, gdy skończyła 20 lat.

Od początku małżeństwa pokochali modlitwę. Szukając odpowiedniej grupy modlitewnej, trafili na "Communaute de Y Em- manuel". Początkowo wydawało się im tego typu modlitwa trochę śmieszna, ale potem odkryli, że ludzie ci robią to poważnie, z przekonaniem, i że ludzie ci naprawdę wprowadzili Boga w swoje życie. Na spotkania uczęszczali regularnie cały rok. W 1983 r. zostali włączeni do wspólnoty. Od tego czasu co roku latem przyjeżdżamy do Paray le Monial - tu jest serce wspólnoty. Tylko raz nie byliśmy, gdy urodziły się nam bliźnięta.

Dzieci mają sześcioro, choć "planowali" tylko troje... Claire ma dziś 12, Pierre 10 i Vincent 7 lat. Gdy trzecie miało 2 lata, nie bardzo byliśmy zdecydowani na następne. Mój mąż jest nauczycielem. Zarabia skromnie, ale ma sporo czasu do dyspozycji. Po trzecim dziecku zaczęłam pracować na pół etatu, bo nie dalibyśmy rady finansowo. Więc, gdyby się to czwarte zameldowało, nie byłabym szczęśliwa. W tym roku pojechali z mężem do Lourdes. Te same myśli nurtowały ją w czasie modlitwy przed Grotą. Podzieliła się nimi też z mężem, nie wiedząc, że w drodze są bliźniaki.

Gdy się o tym przekonała, była załamana. Poszła do kościoła i tam w serdecznej modlitwie wylała przed Bogiem całe swoje rozgoryczenie: Tyle jest kobiet, które ze względu na zdrowie mogą tylko raz rodzić. One byłyby szczęśliwe, gdyby miały bliźniaki. Dlaczego dajesz je mnie, a nie im? Dla mnie jest to naprawdę za wiele!

Ksiądz, do którego poszła po radę i wyżalić się, radził jej przede wszystkim uspokoić się. Udało się. Zdała się na wolę Bożą. Ciąża przebiegła bez problemów. Dzieci urodziły się w siódmym miesiącu. Jedno musiała iść do inkubatora. Życie dziecka było zagrożone. Gdy lekarz uspokajał ją, powiedziała: Panie doktorze, ja naprawdę jestem spokojna. Czerpię siłę z sakramentu małżeństwa. Bóg przyrzekł nam, że będzie z nami przez całe życie. On każe przyjąć dziecko takim jakim ono będzie. Zdrowe czy chore. Bóg na pewno wie, że są to wcześniaki i jednemu grozi niebezpieczeństwo. On zna też moje siły i możliwości. Po pięciu dniach minęło niebezpieczeństwo. Dziś obie dziewczynki mają 4 lata i obie są zdrowe.

Wszystko tak się pięknie ułożyło, że dziś mamy i szóste dziecko, a jest nim mały, dwuletni Timothee. W czasie ciąży Isabelle dostała zakażenia wirusem hepatitis. Lekarz radził usunięcie ciąży, ponieważ według jego przewidywań dziecko będzie upośledzone i psychicznie i cieleśnie. Proponowano różnego typu badania, które mogłyby uszkodzić płód, więc je odrzuciła. Nie zgodziła się też na aborcję. Nie, mnie to nie pomoże, najwyżej wam, lekarzom. Mnie pomoże modlitwa, potrzeba mi snu i sił, aby przyjąć dziecko takim, jak jest.

Prawdę mówiąc, nie bardzo miała siły, by szóste dziecko przyjąć, i to kalekie. Wiedziała, że Bóg jej nie zawiedzie. Aż do przyjścia dziecka na świat czas swój oddała dzieciom i spełnianiu obowiązków. Niespodziewanie dziecko urodziło się bez żadnych obciążeń. W pracy nie kryje się ze swoją wiarą. Koledzy i koleżanki proszą ją o radę i pomoc w różnych kryzysach małżeńskich, pytają, jak załatwić chrzest, przygotować dzieci do sakramentów. Dlatego polubiła pracę. Widzi tutaj także swoje pole działalności apostolskiej.

Od 16 lat sa małżeństwem. Bez modlitwy, bez opieki Matki Bożej i pomocy Bożej nie może sobie Isabelle wyobrazić swego życia małżeńskiego. Duża moralną pomocą jest także wspólnota - communaute. Dla nas jest to miejsce, które Bóg wybrał dla nas i chce nas tutaj mieć, abyśmy służyli Jego Kościołowi. Razem z mężem opiekują się w Paray dziećmi. Nie mają wiele czasu dla siebie, ale praca łączy ich. Są świadomi, że w ten sposób służą Panu. Im więcej zrobimy tutaj dla Boga i innych, tym bardziej - a wiem to z doświadczenia - jesteśmy ze sobą złączeni. Dzięki temu nasza miłość pogłębia i umacnia się. Jest to zdumiewające. Służąc innym oddajemy nasz czas Bogu. Często oboje wygłaszają prelekcje o małżeństwie w szkołach, służą swym doświadczeniem we własnej parafii, prowadząc kursy przedmałżeńskie, spotkania dla młodych małżonków. Ich działalność nie ogranicza się do Francji. Mieli tego rodzaju spotkania w Afryce: w Gabonie i na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Isabelle i Didier uważają, że bez modlitwy nie można sobie wyobrazić dobrego życia rodzinnego. Ostatecznie tylko dzięki modlitwie sami pokonali piętrzące się trudności i, mimo że mają do wychowania sześcioro dzieci, zachowali w życiu rodzinnym spokój i równowagę, a jeszcze znajdują czas na pomoc innym. Dzięki modlitwie Bóg jest ciągle obecny w ich życiu rodzinnym.

(por. "Yision 2000" 5/96, s. 12-13)

 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej